Kibice siatkarzy: historia działa się na naszych oczach [NASZE WIDEO]
Polscy siatkarze pokonali reprezentację Stanów Zjednoczonych 3:2 w półfinale turnieju olimpijskiego. Setki kibiców dopingowały ich w Domu Polskim w Paryżu. Po wygranej z Amerykanami i awansie do finału igrzysk eksplodowali radością. Mówili PAP o tym, że historia działa się na ich oczach.
W sobotę Polacy w meczu o złoty medal zmierzą się ze zwycięzcą spotkania Włochy - Francja, które rozpoczął się o godz. 20. Polscy kibice oglądający półfinał w Domu Polskim w rozmowie z reporterem PAP nie kryli wzruszenia.
"Dzisiejszy mecz nam wyrównał te wszystkie lata oczekiwania. Jesteśmy szczęśliwi. O tie-breaku to nawet nie wiem co powiedzieć. Po drugim i trzecim secie, w których nam w ogóle nie szło, w czwartym i piątym chłopaki pokazali klasę. To co pokazali dziś Fornal i Leon - to jest mega. Przyjechaliśmy tutaj z Bielska-Białej, jesteśmy tutaj do niedzieli. Staramy się być z Polakami" - powiedział Andrzej.
Jego zdaniem w finale igrzysk Polska wygra 3:0 z Włochami.
Zdaniem kibicki Kasi pasja w oczach polskich zawodników dawała pewność, że się nie poddadzą.
"Czułam to cały mecz. W tej strefie kibica, a na pewni i na hali, było prawdziwe szaleństwo. Jestem z Łodzi. Przed chwilą udało mi się zdobyć bilet na finał. Dziś w strefie kibica oglądaliśmy siatkę, ale wcześniej dziewczyny ze wspinaczki, które były niesamowite" - powiedziała.
Jej ulubionym polskim siatkarzem jest Bartosz Kurek. "W finale na pewno wygramy z Włochami. To pewne" - powiedziała z uśmiechem.
Pan Bolesław Kamiński przyjechał do Paryża na dwa tygodnie z Krosna Odrzańskiego. "Kocham sport, bardzo kocham sport. Jeżdżę za piłką, za każdym sportem" - mówił.
"Wstyd mi, bo już był moment, że nie wierzyłem. Mówiłem sobie w duszy: trudno, to jest sport, po prostu przegramy. A co się stało? To nie cud, po prostu chłopaki tak się wzięli do roboty. Rzadko człowiek przeżywa takie wyniki i rzadko historia dzieje się na naszych oczach. Nie chcę nikogo wyróżniać. Wszyscy grali wspaniale. Każdy zawodnik dołożył cegiełkę do tego pięknego sukcesu" - powiedział PAP.
Przyznał, że myślał o lekarzu, bo bał się zawału serca - "z tej radości".
"Warto przyjeżdżać i takie coś przeżywać. Ludzie, którzy nie przyjeżdżają na sport dużo tracą" - podsumował
Z Paryża Tomasz Więcławski (PAP)