Leonardo DiCaprio o początkach kariery. Ujawnił, że radzono mu zmianę nazwiska na mniej „etniczne”
Hollywoodzki aktor w najnowszym wywiadzie wrócił wspomnieniami do czasów, gdy stawiał pierwsze kroki w branży filmowej. Leonardo DiCaprio usłyszał wówczas od swojego agenta, że powinien zmienić nazwisko, gdyż jego własne jest „zbyt etniczne”. Kategorycznie sprzeciwił się temu ojciec gwiazdora. „Po moim trupie” – miał stwierdzić DiCaprio senior.
Leonardo DiCaprio należy do grona najsłynniejszych i najlepiej opłacanych współczesnych aktorów. Gwiazdor takich kultowych produkcji, jak „Titanic”, „Wyspa tajemnic”, „Incepcja”, „Złap mnie, jeśli potrafisz” czy „Co gryzie Gilberta Grape’a”, na przestrzeni lat stworzył szereg docenionych przez widzów i krytyków kreacji, które zagwarantowały mu globalną sławę i szereg prestiżowych nagród – m.in. trzy Złote Globy i Oscara. 50-letni aktor promuje teraz swój najnowszy film – thriller „Jedna bitwa po drugiej”, który 26 września zadebiutuje na ekranach polskich kin.
Leonardo DiCaprio o początkach kariery. Wspomniał, że radzono mu zmianę nazwiska
Goszcząc w podcaście „New Heights” DiCaprio wrócił wspomnieniami do początków kariery. Gwiazdor ujawnił, że gdy w wieku 12 lat stawiał pierwsze kroki w Hollywood, usłyszał, że powinien zmienić nazwisko. Miałoby mu to ułatwić zdobywanie interesujących ról. „Wreszcie udało mi się pozyskać agenta. Od razu stwierdził: „Twoje nazwisko jest zbyt etniczne. Nikt nigdy cię nie zatrudni. Od teraz nazywasz Lenny Williams”” – relacjonował DiCaprio. Pomysłowi temu natychmiast sprzeciwił się ojciec przyszłego gwiazdora kina, George DiCaprio. „Mój tata zobaczył jego zdjęcie, podarł je i powiedział: „Po moim trupie”” – zdradził aktor. Dziadek zdobywcy Oscara był synem włoskich imigrantów – Salvatore Di Caprio i Rosiny Casselli, którzy przybyli do Stanów Zjednoczonych w 1901 roku.
Gwiazdor „Zjawy” podkreślił, że początki jego kariery nie zależały do najłatwiejszych. „Pamiętam przesłuchania, na które chodziłem, kiedy byłem bardzo młody. Zdarzali się agenci, którzy ustawiali nas w kolejce jak bydło. Ja tańczyłem break dance. Czasami tańczyłem na ulicy, żeby zarobić” – wyjawił DiCaprio. I dodał, że gdy w obliczu kolejnych porażek zaczynał wątpić w siebie, otuchy dodawał mu ojciec. „Mówiłem tacie, że to okropne i mam dość. Któregoś razu znowu to zrobili – ustawili nas w rzędzie i wskazując na każdego po kolei mówili: tak, nie, nie, nie. Pamiętam, że kiedy wróciłem do domu, mój tata śpiewał: „Pewnego dnia będziesz miał swój czas, synu. Po prostu rób swoje. Rób to dalej”” – zdradził gwiazdor.
Przełom w karierze DiCaprio nastąpił w 1993 roku – wystąpił wówczas w poruszającym dramacie „Co gryzie Gilberta Grape’a”, w którym brawurowo sportretował upośledzonego nastolatka. Od tamtej pory aktor zagrał w przeszło 30 produkcjach, a wiele z nich cieszy się statusem dzieł kultowych. W jednym z poprzednich wywiadów gwiazdor wyjawił, że choć w najbliższej przyszłości planuje nieco rzadziej pojawiać się na ekranie, gdy do jego rąk trafi intrygujący scenariusz, nie odrzuci oferty. „Trochę zwalniam tempo. Ale gdy pojawia się taka okazja, nie sposób odmówić” – podkreślił aktor, nawiązując do swojej najnowszej roli w thrillerze „Jedna bitwa po drugiej” w reżyserii Paula Thomasa Andersona. „Nagrody przychodzą i odchodzą – podobnie jak sukcesy w box office. Prawdziwą siłą napędową dla nas, aktorów, są właśnie takie filmy – dzieła sztuki, które zmuszają do myślenia i o których wciąż się mówi. A Paul jest facetem, który je tworzy” – zaznaczył DiCaprio. (PAP Life)
iwo/ moc/ pap/