Likwidacja porodówek bez przymusu. Kto podejmie decyzję?
Decyzję o zamykaniu oddziału ginekologiczno-położniczego ma podejmować dyrektor szpitala w porozumieniu z organem założycielskim, np. starostą - o zmianach poinformował „Rzeczpospolitą" wiceszef resortu zdrowia Jerzy Szafranowicz.
Jak mówi piątkowej "Rz" wiceminister, decyzję o tym, "czy porodówka zostaje, czy nie", podejmować będzie dyrektor szpitala i jego organ założycielski. "Są rzeczywiście porodówki, które mają 200–300 porodów (rocznie red.) i starosta czy prezydent nie chce się zgodzić na likwidację. Jego prawo, jego przywilej. Jeżeli uważa, że ta porodówka jest u niego niezbędna i potrzebna, nikt go nie zmusi do likwidacji tej porodówki, jeżeli ma możliwości finansowe, bo przy 200–300 porodach porodówka generuje stratę rzędu 5–6 mln zł rocznie" – powiedział.
"Nie ma żadnego przymusu. Nic na siłę nie zamykamy" - zapewnia Szafranowicz.
Gazeta przypomina, że reforma szpitali jest kamieniem milowym, od którego realizacji uzależnione jest uruchomienie środków dla szpitali ogólnych w ramach Krajowego Planu Odbudowy.
"Pieniądze z KPO trzeba wydać do 30 czerwca 2026 roku. Pod koniec stycznia br. portal Rynek Zdrowia donosił, że rząd zawnioskował do Komisji Europejskiej o przesunięcie wejścia w życie ustawy (wdrażającej reformę) na III kwartał 2025 roku, a więc po wyborach prezydenckich" - czytamy.
W rozmowie z „Rz” Jerzy Szafranowicz wskazuje, że nie określi terminu zakończenia prac nad ustawą. Zapowiedział jednak uruchomienie pilotażu reformy dla tych placówek, które zdecydują się na restrukturyzację i połączenie oddziałów, zanim przepisy wejdą w życie. Środki na ten cel mają pochodzić z Funduszu Medycznego - pisze dziennik. (PAP)
kmz/ amac/ know/