O PAP.pl

PAP.pl to portal PAP - największej agencji informacyjnej w Polsce, która zbiera, opracowuje i przekazuje obiektywne i wszechstronne informacje z kraju i zagranicy. W portalu użytkownik może przeczytać wybór najważniejszych depesz, wzbogaconych o zdjęcia i wideo.

Martyna M. Wojtkowska: historia dzieci z Pahiatua pokazuje, że koniec świata to dobry początek

Dla polskich dzieci, które podczas II wojny światowej trafiły do Nowej Zelandii, był to koniec świata. Ale ta historia pokazuje, że koniec świata może być także dobrym początkiem - powiedziała w Studiu PAP Martyna M. Wojtkowska, autorka książki "W Nowej Zelandii wschodzi słońce".

"Tułaczymi dziećmi" historycy nazywają grupę ponad 20 tys. polskich sierot, które podczas II wojny światowej straciły swoich bliskich i przeżyły deportację z okupowanej Polski w głąb ZSRR. Po ewakuacji z armią gen. Władysława Andersa rozmieszczono je w ośrodkach na całym świecie. Siedemset trzydzieścioro troje znalazło dom w Nowej Zelandii.

W rozmowie z PAP Martyna M. Wojtkowska przyznała, że o tej historii dowiedziała się za pośrednictwem znajomej archiwistki. "Opowiedziała mi również, że na każde z tych dzieci, po tym wszystkim najgorszym, co je spotkało, w ośrodku Pahiatua pod poduszką czekał cukierek. I właśnie ten cukierek został w mojej głowie. Tak drążył moją wyobraźnię, że postanowiłam bliżej przyjrzeć się tej opowieści" – powiedziała.

Zwróciła uwagę, że kiedy Polacy masowo opuszczali ZSRR, zwykle wybierali miejsca, z których będzie łatwo wrócić do ojczyzny. "Dla opisanych przeze mnie dzieci Nowa Zelandia była końcem świata, dalej od Polski nie można już było się znaleźć" – podkreśliła, dodając, że właśnie to poczucie skraju było kolejną rzeczą, która poruszyła jej wyobraźnię.

"Wielu moich bohaterów nie wróciło już do Polski, a jednak przez lata pielęgnowali w sobie wyobrażenie o ojczyźnie" – powiedziała autorka książki. Uznała, że w obecnej sytuacji geopolitycznej i dyskusji nad tym, czym jest współczesny patriotyzm, warto tę historię przypomnieć.

Wojtkowska wskazała, że Nowa Zelandia kojarzy się dziś z rajem. "Ale dla tych dzieci było to był kolejny przystanek w ich drodze do domu" – powiedziała. "Z rozmów, jakie przeprowadziłam, wynika, że w pewnym momencie straciły nadzieję, że znajdą stały dom" – dodała.

Więcej

Grażyna Plebanek. Fot. Facebook/Grażyna Plebanek
Grażyna Plebanek. Fot. Facebook/Grażyna Plebanek

Sukces polskiej autorki. Grażyna Plebanek została prezydentką Europejskiej Rady Pisarzy

Tymczasowy dom znalazły w ośrodku Pahiatua. "To miejsce nazywano Małą Polską. Było to specjalne osiedle baraków, z ulicami, które za patronów miały polskich bohaterów. Tu po raz pierwszy dzieci dostały swoje własne łóżko, czystą pościel i ten - wręcz mityczny - cukierek. Uczyły się w języku polskim, miały polskich opiekunów, którzy przyjechali razem z nimi do Nowej Zelandii" – powiedziała.

Według Wojtkowskiej dzieci przyzwyczaiły się do rzeczywistości, w której przyszło im żyć. "Nasłuchiwały jednak tego, co się działo wokół, tego, co dorośli mówili o wojnie. A w 1945 roku, kiedy wojna się skończyła, zastanawiały się, czy wrócą do Polski i czy ktoś się o nie upomni" – wskazała.

Więcej

Książki (zdjęcie ilustracyjne). Fot. PAP/Rafał Guz
Książki (zdjęcie ilustracyjne). Fot. PAP/Rafał Guz

Gwendoline Riley o swojej książce: zawsze staram się oswajać moje zmory

Przypomniała, że kiedy w Polsce nastał komunistyczny rząd, rodziny zachęcano sprowadzania dzieci do kraju. "W nowozelandzkim archiwum znajduje się bardzo duża korespondencja dotycząca właśnie tego, jak rodziny próbują ściągnąć swoich kuzynów" – dodała.

Podkreśliła, że dzieci zawsze miały zarówno obawę, jak i nadzieję, że ktoś się po nie zgłosi. "Wyobrażam sobie, że ta niepewność nie opuszczała ich bardzo długo" – powiedziała.

Jedna z bohaterek książki – Anna Bednarska – znalazła się w tej szczęśliwej sytuacji, że jej matka przeżyła wojnę. "Razem wróciły do Polski, jednak na miejscu okazało się, że nie będzie to proste życie. Miały przecież wrócić do kraju wyśnionego, a okazało się, że ten kraj trzeba odbudować" – powiedziała.

Część dzieci została na stałe w Nowej Zelandii. 

Przez lata trwania ośrodka w Pahiatua żyły polskim życiem. Później wchodziły krok po kroku w nowozelandzkie społeczeństwo 

Martyna M. Wojtkowska

Wojtkowska wyznała, że kiedy po 80 latach rozmawiała z tymi osobami, zobaczyła, że wciąż żyją one polskością, którą przekazują kolejnym pokoleniom. "To było niezwykłe doświadczenie. Kiedy byłam w Nowej Zelandii, miałam wrażenie, że jestem w Polsce" - podkreśliła.

Zdaniem autorki historia polskich dzieci z Pahiatua – mimo dramatu i okrucieństwa wojny – niesie również przesłanie nadziei. Podkreśliła, że to opowieść o wspólnocie, o tym, że nawet w najtrudniejszych okolicznościach, gdy ktoś zostaje wyrwany z domu i traci rodziców, mogą pojawić się ludzie zdolni zapewnić mu życie, które mimo wszystko okazuje się szczęśliwe.

"Podczas przeprowadzania wywiadów obserwowałam moich rozmówców, jak siadali w salonie z wielopokoleniową rodziną. Patrząc na ten obrazek, gdzie wszyscy są uśmiechnięci, nikt by nie powiedział, że za tymi ludźmi stoi taka trudna historia. A to znaczy, że jednak można się zbudować na gruzach" – podkreśliła.

Książkę "W Nowej Zelandii wschodzi słońce. Wojenna tułaczka polskich dzieci" wydało Czarne.

Martyna M. Wojtkowska to dokumentalistka. Autorka reportaży pisanych i radiowych, audioserialu "W Nowej Zelandii zaczyna się dzień. Opowieść o dzieciach z Pahiatua" oraz podcastu "Wolne ścieżki". Nominowana do Nagrody "Newsweeka" im. Teresy Torańskiej oraz Nagrody Reporterskiej Polskiego Radia "Melchiory". Laureatka stypendium Młoda Polska przyznawanego przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego w dziedzinie literatury.(PAP)

akr/ miś/ kgr/
 

Zobacz także

  • Zwyciężczyni w kategorii "AUDIO" Anna Dudzińska. Fot. PAP/Paweł Supernak
    Zwyciężczyni w kategorii "AUDIO" Anna Dudzińska. Fot. PAP/Paweł Supernak

    Anna Dudzińska: reportaż audio przeżywa renesans [WIDEO]

  • Olśnienie w Meksyku. Jak córka Ryszarda Kapuścińskiego odkryła książki ojca

  • Mikołaj Grynberg. Fot. PAP/Marcin Obara
    Mikołaj Grynberg. Fot. PAP/Marcin Obara

    Mikołaj Grynberg o książce "Rok, w którym nie umarłem": idę drogą między ironią a dramatem

  • Hanna Krall Fot. PAP/Jakub Kamiński
    Hanna Krall Fot. PAP/Jakub Kamiński

    Hanna Krall honorową obywatelką Lublina

Serwisy ogólnodostępne PAP