
Mariupol na południu Ukrainy od wielu tygodni jest oblężony i ostrzeliwany przez wojska rosyjskie. W mieście panuje dramatyczna sytuacja humanitarna: brakuje wody i żywości, nie ma prądu ani łączności. Zginęły tysiące cywilów.
Właściciel klubu nocnego wywoził z Mariupola swoim prywatnym vanem ludzi, a w drodze powrotnej przywoził jedzenie. Nie przestał nawet, gdy podczas jednej z takich misji znalazł się pod ostrzałem, a jego pojazd został poważnie uszkodzony.
Puryszew widział w Mariupolu zdesperowanych ludzi, starających się znaleźć jedzenie i wodę. Dostawy pomocy humanitarnej nie wystarczały dla wszystkich.
„Oni wszyscy po prostu walczyli. Podczas jednego wyjazdu prawie przewrócili mojego vana, to była walka o przetrwanie. Patrzyłem na to i rozumiałem, że walka o przetrwanie toczy się w pobliżu naszego vana, który przyjechał z pomocą humanitarną, i to był absolutnie przerażający widok” – powiedział CNN Puryszew.
„Szczerze mówiąc kilka razy złapałem się na myśli, że nie chcę tam wracać. Nie chciałem już tego oglądać. A jednak wciąż wracałem, bo zrozumiałem, że nikt inny tego nie zrobi” – dodał.
Puryszew przyznaje, że podczas bombardowań bał się, że nie zobaczy już więcej swoich dzieci, ale wciąż myślał o ludziach, którzy potrzebowali jego pomocy i kolejnych kursach, które powinien wykonać.
„To bolesne, że w XXI wieku coś takiego dzieje się w naszym kraju. To się dzieje mojemu miastu. To jest ból, ból naszego kraju” – mówi.(PAP)
WARNING: GRAPHIC CONTENT - Thirty-six-year-old Ukrainian Mykhailo Puryshev, who once ran a nightclub in Mariupol, said he evacuated more than 200 people on six perilous trips to the heavily bombarded Ukrainian port city https://t.co/obT2LqK4BT pic.twitter.com/xKrdEMrA7Z
— Reuters (@Reuters) April 26, 2022
“The situation is critical, it is beyond a humanitarian catastrophe.” - A Ukrainian commander describes being trapped in a steel plant in Mariupol with hundreds of civilians, including children, after Russian forces blocked the latest attempt to rescue them. pic.twitter.com/br7EZgh0iT
— CNN (@CNN) April 29, 2022
mj/