Francja: szykowne iluminacje świąteczne rozświetlają Paryż
Łuki triumfalne, wielobarwne żarówki i inne punkty świetlne, taniec płomienistych elektronicznych rozbłysków na fasadach - tak w grudniu w stolicy Francji prezentują się przystrojone szykownymi świątecznymi iluminacjami wielkie bulwary i aleje.
Pięknie i powściągliwie oświetlony jest elegancki plac Vendome, przy którym znajduje się ostatnie mieszkanie Fryderyka Chopina. Dekoracja składa się ze strzelistych choinek, jakby owiniętych łańcuchami światła, rzucającymi blask na pałacowe fasady wokół placu. Śnieżynki zawieszone nad jezdnią świecą na pobliskiej ulicy Saint Honore.
Na okres świąteczny ponad sto ulic Paryża przystrojono finezyjnie, zadziwiająco lub spektakularnie. Oczy wszystkich skierowane są przede wszystkim na Pola Elizejskie i bulwar Haussmanna.
Pola Elizejskie, które same proklamowały się „najpiękniejszą ulicą świata”, przepychem, splendorem i rozmachem usiłują przyćmić cały świat. Najwyraźniej podziałało to na nerwy kupcom z bulwaru Haussmanna, przy którym stoją dwa wielkie domy towarowe, Printemps i Galeries Lafayette, oraz sklepy firmowe znanych marek francuskich i międzynarodowych.
Agnes Vigneron, dyrektor Galeries Lafayette i nowa prezes stowarzyszenia zrzeszającego kupców z bulwaru Haussmanna, wezwała do dzieła: „mamy trzy razy większe obroty niż Pola Elizejskie, musimy pokazać naszą siłę”. Członkowie Komitetu Bulwaru Haussmanna stanęli na wysokości zadania i po raz pierwszy od blisko ćwierć wieku zafundowali niezwykłą świąteczną iluminację, która jest dopełnieniem wystawności bożonarodzeniowych dekoracji sklepów i witryn.
Do iluminacji Pól Elizejskich potrzeba jeszcze więcej świateł. Na długości ponad dwóch kilometrów pali się milion lampek, które deszczem spadających gwiazd owijają pnie i korony 400 drzew.
Ten widok niemal rzuca na kolana, gdy na nocne Pola patrzy się z Łuku Tryumfalnego i widzi, jak świetlne girlandy układają się w kształt kieliszków do szampana, iskrząc się złotem, srebrem i brylantowym pomrugiwaniem.
Bulwar Haussmanna jest krótszy i węższy, nie pnie się w górę i drzewka są tam wątlejsze. Projektanci zdecydowali się na dosyć konwencjonalne na pozór girlandy świetlne, obramowujące perspektywę ulicy. Na tym jednak kończy się konwencjonalność.
Dzięki specjalnie do tego stworzonej aplikacji (playhaussmann) każdy może swym telefonem regulować kolory iluminacji. Trzeba się zapisać i na miejscu zlokalizować, by na ekranie urządzenia pojawiły się informacje umożliwiające świetlną reżyserię. Ponieważ wszyscy w tym samym czasie nie mogą sterować iluminacją, aplikacja uprzedza więc również, jak długo czekać trzeba na swoją kolejkę.
Francuskie barwy narodowe przyozdobić można świetlnymi serduszkami, które, zanim zmienią się w kaskadę błękitnych gwiazdek, rytmicznie pulsują w takt muzyki. Zabawa trwa dosyć krótko, by inni też mogli mieć z niej trochę radości.
Świąteczne iluminacje Paryża wprowadziły na ulice atmosferę oczekiwania na Boże Narodzenie. Ale są i tacy, co kręcą na to nosem. „Laicy” dogmatycznie pilnujący świeckości publicznej przestrzeni piętnują uzewnętrznianie chrześcijańskiego święta. Ekolodzy zarzucają marnowanie energii. Liczygrosze mają za złe wydatki z kieszeni podatnika.
Krytyka to w wielkim stopniu bezprzedmiotowa. Zarówno merostwo, jak i prywatni organizatorzy, dbają, by „święta” nie były bezpośrednio kojarzone z Bożym Narodzeniem. Wśród tysięcy dekoracji nie znajdzie się nawet jednego aniołka.
Dzięki zastosowaniu najnowszych technik i użyciu diod ledowych, zużycie prądu w ciągu kilku lat obniżono o 97 proc.
Oszczędność elektryczności zmniejszyła proporcjonalnie rachunek, który i tak magistrat obciąża tylko w części. Ponad połowę kosztów pokrywają sponsorzy. Przedświąteczny blask iluminacji kosztuje przeciętnego paryskiego podatnika niecałe 30 centów, czyli ok. 1,20 zł.
Niewysoka to chyba cena za uśmiech dziecka i wzruszenie dorosłego – przekonywała Olivia Polski, wicemer Paryża do spraw handlu i rzemiosła.
Z Paryża Ludwik Lewin (PAP)
llew/ klm/ lm/