Biegi narciarskie - Zofia Jaśkowiec: nie wstydzę się występu córki
Sztafeta polskich biegaczek narciarskich zajęła 10. miejsce w olimpijskiej rywalizacji w Pjongczangu. Biało-czerwone do mety przyprowadziła Sylwia Jaśkowiec. Jej mama Zofia uważa, że na pewno nie musi się wstydzić jej występu.
"Tak naprawdę, po długotrwałych problemach zdrowotnych Sylwia wznowiła starty w grudniu. Niestety, obawiam się, że jej forma dopiero rośnie. Martwię się, że odpowiednia siła przyjdzie za późno. Cały czas się +rozkręca+" - powiedział PAP Zofia Jaśkowiec, która prowadzi prywatne archiwum zawodniczki. Są w nim gromadzone wszystkie artykuły znalezione przez rodzinę dot. biegaczki narciarskiej.
W sobotę wszyscy członkowie rodziny - których nie zatrzymały obowiązki służbowe - oraz sąsiedzi oglądali rywalizację kobiecych sztafet na igrzyskach w rodzinnym domu Sylwii. Pani Zofia uważa, iż błędem było ustawienie córki na czwartej zmianie.
"Widać było, że dała z siebie więcej niż 100 procent, ale straty były już za duże, aby walczyć o zrealizowanie celu, miejsce w ósemce" - dodała mama biegaczki narciarskiej mieszkającej w Osieczanach, wsi pod Myślenicami.
Marzy, że jej córka sprawi niespodziankę (jak na mistrzostwach świata w 2015 r.) w sprincie drużynowym.
Ona też podnosi sprawę, że w Polsce wciąż brakuje odpowiedniej bazy treningowej: "Miała być robiona trasa nartorolkowa wokół Jeziora Dobczyckiego. Mam nadzieję, że ona w końcu powstanie. Sylwia chyba już nie zdąży na niej potrenować".
Rafał Czerkawski (PAP)
rcz/ sab/