Katarzyna Zdziebło o medalu i rekordzie polski: to jest mój amerykański sen
Katarzyna Zdziebło zdobyła srebrny medal w chodzie na 20 km w lekkoatletycznych mistrzostwach świata w Eugene. Polka wynikiem 1:27.31 poprawiła rekord kraju. "To jest mój amerykański sen, a po prostu chciałam udowodnić sobie, że mogę" - powiedziała wicemistrzyni świata.
Wygrała Kimberly Garcia Leon z Peru, a trzecia była Chinka Shijie Qieyang. Leon triumfowała czasem 1:26.59. Trzecią na mecie Chinkę Polka wyprzedziła o 25 sekund.
"Trudno powiedzieć, że byłam pewna swojego. Wiedziałam, że przyjechałam tutaj walczyć. Różne rzeczy mogą się jednak zdarzyć na trasie. Chciałam zrobić swoje. Nie chciałam nikomu nic udowadniać, ale pokazać sobie, że mogę. Moje marzenie się spełniło" - powiedziała dziennikarzom Zdziebło.
25-letnia Zdziebło przez większość dystansu zajmowała trzecie miejsce, ale około 17. kilometra wyprzedziła Qieyang i jako druga dotarła do mety. Chód rozgrywany był w bardzo trudnych warunkach, niemal w samo południe i przy bardzo wysokiej temperaturze — zwłaszcza w słońcu.
Polkę przed linią mety dopingowali wiceprezes PZLA Tomasz Majewski, a także mistrz olimpijski w chodzie na 50 km z Tokio Dawid Tomala. Ten nie krył wzruszenia i długo ściskał koleżankę z grupy treningowej, którą prowadzi jego tata Grzegorz Tomala.
Niezwykle cieszył się też komentator z Peru. Przybijał "piątki" z polskimi dziennikarzami i głośno krzyczał po polsku: bardzo dobrze Polska, super Polska, brawo, brawo".
"Wszystko się złożyło po mojej myśli i udało się" - mówiła wzruszona medalistka.
"Szaliczki Dawida Tomali (do chłodzenia organizmu w upale — PAP) służyły mi jako prototyp. Mamusia zajęła się resztą i uszyła z nich kołnierzyki. Pracujemy nad jeszcze lepszą wersją, może to kiedyś opatentujemy, zobaczymy" - dodała z radością w głosie.
Przyznała, że w ogóle miała nie startować w Eugene na dystansie 20 km, a tylko na 35 km. O tym, że podjęła walkę zdecydowała... prognoza pogody. "Dobrze czuję się w wysokich temperatura i to przesądziło o takiej decyzji. Jak widzicie, nie żałuję" - uśmiechnęła się.
"Wywalczyłam mój upragniony medal. To jest mój amerykański sen, zdecydowanie. Spełnił się. Bardzo lubię Eugene. Startowałam tu na mistrzostwach świata juniorów w 2014 roku. To był wstęp do mojej profesjonalnej kariery" - wskazała Zdziebło.
Wicemistrzyni świata jest już lekarzem. "W tamtym roku skończyłam medycynę. Poprzedni rok był trudny, musiałam go pogodzić z igrzyskami olimpijskimi. Teraz jestem na stażu i mam więcej czasu, aby potrenować. Chód na początku był moją pasją. Zawód lekarza miał mi dać przyszłość. Z tego hobby narodziło się coś więcej" - opowiadała o swoim życiu.
Przyznawała, że studiując tak trudny kierunek i trenując lekką atletykę, czasami brakowało czasu na sen.
"Chciałam pokazać, że się da. Konsekwencja i dobrze zorganizowany dzień. Trening to mój czas wolny, tak na to patrzyłam" - powiedziała.
To pierwszy medal biało-czerwonych w Eugene i zarazem pierwszy w historii polskiej lekkoatletyki kobiecy medal MŚ w chodzie.
Dawid Tomala: mocniej cieszę się z medalu Kasi Zdziebło niż swojego
"Zawsze mocniej cieszę się z czyjegoś medalu czy sukcesu niż swojego, więc było wzruszenie" - powiedział PAP mistrz olimpijski Dawid Tomala po srebrnym medalu mistrzostw świata w Eugene Katarzyny Zdziebło. Przyznał, że była ona mocno skupiona na sukcesie i osiągnęła cel.
Zdziebło zdobyła srebrny medal lekkoatletycznych mistrzostwach świata w amerykańskim Eugene w chodzie na 20 km, poprawiając rekord Polski. Pierwsze miejsce zajęła Kimberly Garcia Leon z Peru, a trzecia była Chinka Shije Qieyang.
"Bardzo lubimy sprawiać jako chodziarze takie niespodzianki. Tym bardziej że mało osób w nas wierzy. Okazuje się, że potrafimy zaskakiwać. Kasia zrobiła dziś super robotę, poprawiła rekord Polski. Czego chcieć więcej? Cieszymy się razem z nią" - mówił wyraźnie wzruszony Tomala.
Chwilę po przekroczeniu linii mety przez jego koleżankę z grupy treningowej podbiegł do niej i serdecznie wyściskał.
"Mamy przed sobą swoje starty, a ten medal bardzo nas podbudowuje. Wierzymy, że nasza praca idzie w dobrą stronę. Dziś widzimy tylko wynik, a za nami cały rok ciężkiego tyrania. Nasze treningi wysokogórskie pomogły. Było wzruszenie, bo zawsze mocniej cieszę się z czyjegoś sukcesu niż ze swojego. Genialnie się to ułożyło" - podkreślił mistrz olimpijski.
Przyznał, że wzruszenie będzie jeszcze większe, gdy wrócą do akademików w Eugene i spokojnie usiądą z medalem w pokoju.
"Kasia przyjechała tu walczyć o najwyższe pozycje. Cały czas szła w czołowej grupie. Widać było, że to dla niej zbyt mało. Najpierw dogoniła trzecią zawodniczkę, która osłabła, ale potem szła dalej po swoje, równym, mocnym rytmem. Faktycznie mieliśmy nawet taką myśl, że może dogoni i tę pierwszą. Troszeczkę zabrakło dystansu, ale zrobiła coś wspaniałego. Przeszła do historii, bo zdobyła jako pierwsza Polka w historii medal mistrzostw świata" - zaznaczył Tomala.
"Przed startem Kasia była mega sfokusowana na to, aby odnieść tu sukces. Udało się" - dodał złoty medalista igrzysk w Tokio.
Trenerem Zdziebło jest tata mistrza olimpijskiego Grzegorz Tomala.
"Tata robi fajną robotę, dogadujemy się dobrze. Widać z Kasią ta współpraca również dobrze się układa. Cieszymy się i chcemy więcej" - powiedział w rozmowie z PAP.
Zdziebło nazwał "super zdeterminowaną dziewczyną, która w międzyczasie ukończyła medycynę"
Grzegorz Tomala: Kasia jest lekarką, którą trzeba podziwiać
"Kasia Zdziebło jest lekarką, którą trzeba podziwiać" - powiedział PAP trener Grzegorz Tomala po srebrnym medalu mistrzostw świata w Eugene jego podopiecznej w chodzie na 20 km. Przyznał, że dla wielu jest to sukces niespodziewany, jak złoto jego syna w igrzyskach w Tokio na 50 km.
Zdziebło zdobyła srebrny medal w chodzie na 20 km, poprawiając rekord Polski. Pierwsze miejsce zajęła Kimberly Garcia Leon z Peru, a trzecia była Chinka Shije Qieyang.
"Trzeba podkreślić wspaniałą pracę jej trenerki klubowej (Marzena Kulig - PAP) i całego zespołu. Stworzono atmosferę i warunki ku temu, aby takie sukcesy się pojawiały" - mówił wyraźnie wzruszony szkoleniowiec.
Dodał, że Zdziebło ma jeszcze przed sobą start na 35 kilometrów, więc w Eugene wcale nie powiedziała ostatniego słowa.
"Zawsze są emocje, radość. (...) Kasia jest lekarką, którą trzeba podziwiać za to, że umie wszystko pogodzić. Trzeba gratulować jej determinacji i super pracy. Stwarzajmy zawodnikom jak najlepsze warunki, aby w przyszłości mogli osiągać takie wyniki" - mówił trener Tomala.
Przyznał, że chodziarze byli lekko przeziębieni na obozie aklimatyzacyjnym w USA. "Nie czują się jeszcze najlepiej, ale po takim sukcesie najpewniej dostaną skrzydeł" - ocenił.
Tomala uważa, że zawodnikom trzeba zaufać i nie można "rozliczać z drobiazgów". "Tak powiem dyplomatycznie" - wspomniał z uśmiechem.
"W sporcie ważny jest charakter zawodnika. Trudno porównywać jednego sportowca do drugiego, ale sukces mojego syna Dawida podczas igrzysk olimpijskich w Tokio na 50 km też nie był przewidywany. Musi się na to złożyć wiele czynników. Każdy z zawodników, którzy tu przyjechali, chciałby wyjechać z medalem. Nie każdemu będzie to dane" - powiedział szkoleniowiec.
Garcia Leon triumfowała w piątek czasem 1:26.59, ustanawiając rekord Peru. Zdziebło wynikiem 1:27.31 poprawiła rekord kraju. Trzecią na mecie Chinkę Polka wyprzedziła o 25 sekund.
Krążek Zdziebło to pierwszy medal biało-czerwonych w Eugene i zarazem pierwszy w historii polskiej lekkoatletyki kobiecy medal MŚ w chodzie. (PAP)
Z Eugene Tomasz Więcławski
kgr/