Oscarowa piosenkarka i gwiazda Broadwayu Maureen McGovern żegna się z fanami. Zdiagnozowano u niej Alzheimera
73-letnia McGovern w przejmującym liście, opublikowanym na swojej stronie internetowej, wyznała, że zdiagnozowano u niej „zanik korowy tylny z objawami choroby Alzheimera i/lub demencji”. W związku tym, po wielu dekadach udanych występów artystycznych, żegna się ze sceną i powoli także z pamięcią o swoich dokonaniach.
Maureen McGovern zasłynęła piosenką „The Morning After”, którą nagrała do filmu katastroficznego z 1972 roku: „The Poseidon Adventure” (Tragedia Posejdona”). Piosenka została wówczas nagrodzona Oscarem i znalazła się na szczycie listy przebojów magazynu „Billboard”. Artystka nagrała również przeboje „We May Never Love Like This Again” do innego popularnego wówczas filmu katastroficznego „The Towering Inferno” („Płonący wieżowiec”) z 1974 roku i „Different Worlds” do sitcomu „Angie”. Na Broadwayu występowała m.in. w przebojowych produkcjach, takich jak operetka W.S. Gilberta i Arthura Sullivana „Piraci z Penzance”, gdzie przejęła rolę Mabel po Lindzie Ronstadt, musical „Nine” („Dziewięć”) i „Little Women” („Małe kobietki”).
Swój bardzo osobisty list adresowany do fanów artystka rozpoczęła od słów: „Zostałam naprawdę pobłogosławiona karierą wokalną i teatralną, która wypełniła moje życie radością. Występowałam na całym świecie ze wspaniałymi muzykami i orkiestrami symfonicznymi, a także przeżyłam nieprawdopodobne emocje, biorąc udział w przedstawieniach teatru muzycznego od Nowego Jorku po Kalifornię. A poza moimi występami teatralnymi… jak mógłabym nie wspomnieć, że byłam śpiewającą zakonnicą w filmie „Airplane” (polski tytuł: „Czy leci z nami pilot?”, a McGovern zagrała tam siostrę Angelinę, przyp. red.)”.
Wspominając absolutne początki kariery Maureen McGovern powróciła do swojej 18-ki, kiedy to – jak napisała – rozpoczęła karierę solową, występując „na chwiejnej platformie… nad barem… patrząc w dół na mnóstwo w większości nietrzeźwych mężczyzn… świetnie się bawiąc. Ale hej, przecież trzeba gdzieś zacząć (…)”.
Teraz jej życie „potoczyło się inną drogą”, jak stwierdziła, informując o druzgoczącej diagnozie. Dodała, że nie może już prowadzić samochodu, podróżować i koncertować. Oraz, że czuje się tak, jakby życie skopało jej tyłek.
Artystka opisała też pierwsze objawy swojej choroby. Najpierw zaczęła mieć problemy „ze znalezieniem w mózgu słów”, które chciała wypowiedzieć. Później mierzyła się „z nieuniknionym szokiem, ze strachem i szczerą beznadzieją”.
Nie znaczy to jednak, że się poddaje. Maureen McGovern zaznaczyła, że pasja do muzyki i śpiewu, pozostaje w niej niezwykle żywotna. „Dla mnie muzyka jest językiem, który wyraża to, czego często nie da się wypowiedzieć samymi słowami. Podnosi, wzbogaca i leczy, przynosi radość i ukojenie, a także przełamuje bariery. Tak więc, akceptując ten nowy etap w moim życiu, skupiłam się na tym to, co mam. I zgadzam się na to, by tak było” – oświadczyła.
Innym artystą zmagającym się z tą chorobą jest Tony Bennett, który o diagnozie powiedział publicznie na początku 2021 roku. Miał wtedy 94-lata i jak powiedział, prawdę o swoim stanie zdrowia znał co najmniej od czterech lat.
(PAP Life)