O PAP.pl

PAP.pl to portal PAP - największej agencji informacyjnej w Polsce, która zbiera, opracowuje i przekazuje obiektywne i wszechstronne informacje z kraju i zagranicy. W portalu użytkownik może przeczytać wybór najważniejszych depesz, wzbogaconych o zdjęcia i wideo.

Liga niemiecka: udana feta mistrzowska Bayernu mimo porażki

Porażka z VfB Stuttgart 1:4 w ostatniej kolejce niemieckiej ekstraklasy tylko na krótko zepsuła humor piłkarzom i trenerowi Bayernu Monachium. Chwilę później Bawarczycy świętowali szóste z rzędu mistrzostwo, a Robert Lewandowski - tytuł króla strzelców.

Bayern's players pose with the trophy of the Deutscher Fussball-Bund (DFB), the German Soccer Association, after the German Bundesliga soccer match between Bayern Munich and VfB Stuttgart in Munich, Germany, 12 May 2018. (EMBARGO CONDITIONS - ATTENTION: Due to the accreditation guidlines, the DFL only permits the publication and utilisation of up to 15 pictures per match on the internet and in online media during the match.) Fot. PAP/EPA/DANIEL KOPATSCH
Fot. PAP/EPA/DANIEL KOPATSCH / Bayern's players pose with the trophy of the Deutscher Fussball-Bund (DFB), the German Soccer Association, after the German Bundesliga soccer match between Bayern Munich and VfB Stuttgart in Munich, Germany, 12 May 2018. (EMBARGO CONDITIONS - ATTENTION: Due to the accreditation guidlines, the DFL only permits the publication and utilisation of up to 15 pictures per match on the internet and in online media during the match.) Fot. PAP/EPA/DANIEL KOPATSCH

Sobota nie była udana dla Bayernu. Zespół przegrał ligowy mecz przed własną publicznością po raz pierwszy po serii 38 spotkań bez porażki. Ostatnio nie wywalczył punktu w Monachium 2 marca 2016 roku, kiedy uległ FSV Mainz 1:2.

Niezadowolony mógł też być Lewandowski, który już na początku roku mówił o tym, że jego osobistym celem na ten sezon jest zdobycie co najmniej 30 goli w lidze. W sobotę miał wprawdzie asystę, ale do siatki nie trafił i zakończył rozgrywki z 29 golami.

Po ostatnim gwizdku nie krył jednak radości z trzeciej w karierze armaty dla króla strzelców Bundesligi. Żadnemu innemu obcokrajowcowi nie udało się zdobyć tego trofeum więcej niż dwa razy.

Drugi w klasyfikacji strzelców Nils Petersen z Freiburga miał o 14 trafień mniej.

"To zawsze dodatkowa nagroda, coś szczególnego" - powiedział Polak, który zajmuje siódme miejsce w klasyfikacji wszech czasów Bundesligi ze 180 golami.

W tym sezonie Lewandowski zdobył także pięć bramek w Lidze Mistrzów i tyle samo w Pucharze Niemiec. W sobotę Bayern zmierzy się w finale Pucharu Niemiec z Eintrachtem Frankfurt i kapitan reprezentacji Polski będzie mógł powetować sobie niespełniony cel zdobyciem 40. gola oraz kolejnego trofeum.

"Obecnie Robert ma okres posuchy, ale 29 goli w lidze to i tak niesamowity wynik" - skomentował trener Jupp Heynckes.

To właśnie 73-letni szkoleniowiec był w sobotę w centrum zainteresowania. Wiadomo bowiem, że po tym sezonie odejdzie na emeryturę, a zastąpi go dotychczasowy trener Eintrachtu Frankfurt Chorwat Niko Kovac. Ostatni raz Henyckes poprowadzi podopiecznych właśnie w sobotę w Berlinie.

Szkoleniowiec i jego podopieczni świętowali zdobycie szóstego z rzędu tytułu mistrzów Niemiec na scenie na wzgórzu Nockherberg w południowo-wschodniej części Monachium, znanego z festiwalu piwa Starkbierfest.

"Wybaczcie nam proszę ten mecz. Powiedziałem zawodnikom, że w niedzielę dam im dzień wolny, ale pomyliły im się dni i zrobili sobie wolne już dzisiaj" - zwrócił się Heynckes do kibiców.

Doświadczony trener uczestniczył jako piłkarz i trener w 1038 meczach w Bundeslidze, co jest rekordem rozgrywek.

"Dobrze, że przed nami jeszcze finał Pucharu Niemiec, bo nasz trener nie zasłużył sobie na takie pożegnanie" - powiedział Holender Arjen Robben.

W finale DFB-Pokal zwycięstwa Bawarczykom życzy także całe środowisko Stuttgartu. Klub ten trafiłby wówczas do kwalifikacji Ligi Europejskiej. Zwycięstwo Eintrachtu dałoby to miejsce zespołowi z Frankfurtu.

"Obejrzę sobie ten mecz w telewizji przy kieliszku czerwonego wina" - zapowiedział trener VfB Tayfun Korkut.

W zupełnie innych nastrojach są piłkarze i kibice Hamburgera SV. Po prawie 55 latach występów w Bundeslidze, czyli od początku jej istnienia, HSV spadł do drugiej dywizji. W sobotę wygrał wprawdzie u siebie z Borussią Moenchengladbach, ale zwycięstwo odniósł również VfL Wolfsburg i to zespół Jakuba Błaszczykowskiego zagra o utrzymanie w elicie w barażu z trzecią ekipą 2. Bundesligi - Holstein Kilonia.

Nadziei na szybki powrót do najwyższej klasy rozgrywek kibice mogą upatrywać w postawie trenera Christiana Titza oraz kapitana Gotoku Sakaia (Japończyk będzie prawdopodobnie rywalem Polski w grupie H mistrzostw świata w Rosji). Obaj zapowiedzieli, że chcą pozostać w klubie.

Titz rozpoczął pracę z pierwszym zespołem w połowie marca. Pod jego wodzą od tego czasu HSV odniósł cztery zwycięstwa - tyle samo co przez poprzednie siedem miesięcy. Miał też remis i dwie porażki.

Sakai zapowiedział, że chce przedłużyć wygasający w czerwcu kontrakt z klubem. Zaskoczył tym nawet prezesa rady nadzorczej Franka Wettsteina oraz Titza.

"Teraz, w tym momencie zdecydowałem, że zostaję. Razem na pewno uda nam się wrócić" - powiedział ze łzami w oczach Japończyk, cytowany na stronie internetowej magazynu "Kicker".

Sobotnie spotkanie w Hamburgu zostało przerwane w końcowych minutach, już przy wyniku 2:1, z powodu niewłaściwego zachowania kibiców. Na murawę wrzucono race, które zadymiły część boiska i trybun. Przerwa trwała ok. 15 minut, na placu gry pojawili się funkcjonariusze policji, którzy zapobiegli próbom wtargnięcia na boisko.

"My jesteśmy hamburczykami, wy nie" - skandowała grupa lokalnych kibiców. Inni pozostali jednak na trybunach i, nierzadko ze łzami w oczach, oklaskiwali swoich piłkarzy.

"Prawie wszyscy widzowie zachowywali się z godnością. Była mała grupka, która nie ma czego szukać na stadionach i nie powinno jej się wpuszczać" - skomentował Titz.

Hamburger SV jest sześciokrotnym mistrzem Niemiec, a w 1983 roku zdobył Puchar Europy. Na stadionie zainstalowany był specjalny zegar, który pokazywał, jak długo klub należy do elity. W sobotę pokazywał 54 lata i 260 dni.

Ekstraklasę opuszcza także ekipa FC Koeln, której piłkarzem jest Paweł Olkowski. Miejsce spadkowiczów zajmą FC Nuernberg i Fortuna Duesseldorf. (PAP)

mm/ sab/

Serwisy ogólnodostępne PAP