Gdańsk: około czterech tysięcy osób uczestniczyło w Marszu Równości
Ok. czterech tys. osób uczestniczyło w IV Marszu Równości, który przeszedł w sobotę po południu ulicami śródmieścia Gdańska. Nie doszło do starć z przeciwnikami przemarszu. Jednak w związku z wydarzeniem policja ma skierować do sądu wnioski o ukaranie 18 osób.
Trasę ochraniało ok. tysiąca policjantów. Ze zgłoszonych do Urzędu Miasta ok. 40 kontrmanifestacji wobec Marszu Równości, jak informuje policja, odbyła się tylko jedna.
Tegoroczny IV Trójmiejski Marsz Równości odbył się pod hasłem: "Razem jesteśmy silniejsze i silniejsi" i przeszedł głównymi ulicami Gdańska sprzed Teatru Szekspirowskiego do byłej stoczni. Został zorganizowany przez Stowarzyszenie na Rzecz Osób LGBT Tolerado oraz Krytykę Polityczną Świetlica w Trójmieście i był częścią trwających Trójmiejskich Dni Równości.
Honorowy Patronat nad tegorocznym Marszem Równości objął Prezydent Gdańska Paweł Adamowicz, który otwierając wydarzenie ocenił, że "każdy z uczestników marszu ma marzenie o tym, aby równość i braterstwo wśród Polek i Polaków było codziennością, towarzyszyło nam cały czas". "Ja marzę także o tym, że przyjdzie kiedyś taki dzień, w którym uchodźca, imigrant, Rom, Afroamerykanin i Polak w jednym wspólnym domu usiądą razem do stołu" - mówił Adamowicz.
Zaznaczył, że "to tylko od nas wspólnie zależy, czy uczynimy dziś Gdańsk a jutro Polskę miastem i krajem otwartym, przesiąkniętym szacunkiem, odrzucającym nienawiść, stereotypy". Zwracając się do uczestników marszu powiedział, że "wierzy, że takie marsze dają siłę tym, którzy są wytrwali w tej walce, dają otuchę wątpiącym". "Marsz Równości jest wyciągnięciem dłoni do każdej i każdego" - podkreślił.
Wiceprezydent Gdańska, Aleksandra Dulkiewicz w swoim wystąpieniu zapowiedziała, że podczas sesji w czerwcu radni miasta zajmą się przygotowywanym Gdańskim Modelem na rzecz równego traktowania. "Równego traktowania każdego człowieka, właśnie w duchu miłości, która nie wyklucza bo Gdańsk to miasto Solidarności, którą dziś musimy rozumieć jako łączność z drugim człowiekiem, być może pokrzywdzonym, czy nierówno traktowanym" - powiedziała.
Była posłanka SLD, Joanna Senyszyn oceniła, że "dziś Gdańsk jest tęczową plamą na brunatniejącej Polsce". "To od nas, zależy żeby tej tęczy było jeszcze więcej" - dodała. Przyznała, że nadal w Polsce "nie mamy Ustawy o związkach partnerskich, nie mamy pełni praw człowieka dla osób LGBT".
Wśród uczestników Marszu byli m.in. radni Gdańska i sejmiku z PO, przedstawiciele SLD i Nowoczesnej. Wśród wielu transparentów i haseł były m.in. miłość to nie grzech, miłość to nie wojna, miłość nie wybiera, równość z nieba nie spadnie, równe prawa - wspólna sprawa.
Koordynatorka wydarzenia, Marta Magott z Tolerado po zakończeniu Marszu powiedziała dziennikarzom, że był to rekordowy pod względem liczby uczestników Marsz. Przyznała, że "jest dumna z wszystkich osób biorących w nim udział, dla których równość, wolność i demokracja są najważniejsze".
Dwukrotnie próbowała dotrzeć do uczestników Marszu gdańska radna PiS, Anna Kołakowska, która m.in. z mężem trzymała wielki baner z tekstem z Biblii: "nie będziesz obcował z mężczyzną, tak jak obcuje się z kobietą. To jest obrzydliwość. Kpł 18.22". Policja tworząc szpaler pomiędzy maszerującymi a ich przeciwnikami nie pozwoliła na spotkanie grup. Na trasie, w pobliżu Bramy Wyżynnej zorganizowano kontrmanifestację, której kilkunastu uczestników skandowało obraźliwe hasła wobec uczestników Marszu.
Rzeczniczka gdańskiej policji, asp. Karina Kamińska poinformowała PAP, że podczas Marszu Równości "nie doszło do zdarzeń przeciw zdrowiu i życiu". Natomiast policja skieruje do sądu wnioski o ukaranie 11 osób, które w pobliżu Bramy Wyżynnej rozłożyły baner z napisem "nigdy nie będziecie prawdziwą rodziną" i rysunkiem, który - jak oceniła policja - mógł stanowić obraźliwą treść. Wyjaśniła, że chodzi o wykroczenie związane z umieszczaniem w miejscu publicznym nieprzyzwoitych np. ogłoszeń i rysunków.
Kamińska poinformowała, że tuż po zakończeniu Marszu na wiadukcie na ul. Popiełuszki policja interweniowała wobec siedmiu uczestników nielegalnego zgromadzenia, którzy powiesili baner zawierający fragment tekstu z Biblii "nie będziesz obcował z mężczyzną, tak jak obcuje się z kobietą. To jest obrzydliwość. Kpł 18.22". "Jest to wykroczenie, bo baner powieszono w miejscu niedozwolonym" - wyjaśniła. Wobec siedmiu osób policja skieruje wnioski do sądu w tej sprawie. (PAP)
autor: Bożena Leszczyńska
bls/ skr/