Zespół Rage Against The Machine nie zagra już w tym roku z powodu kontuzji wokalisty
Nie mają szczęścia muzycy słynnej grupy rockowej Rage Against The Machine. Zespół w 2019 roku został reaktywowany po ośmiu latach zawieszenia, ale z powodu pandemii musiał aż dwa lata czekać, by wyruszyć w trasę koncertową. Muzycy wrócili na estradę w lipcu tego roku, ale podczas drugiego koncertu tournee wokalista Zack de la Rocha zerwał ścięgno Achillesa. W związku z tym grupa odwołała swoje wrześniowe występy w Europie, w tym koncert w Polsce. Teraz okazało się, że kontuzja frontmana jest poważniejsza niż sądzono, dlatego zespół ogłosił właśnie, że rezygnuje ze wszystkim koncertów do końca roku.
Grupa Rage Against The Machine przekazała fanom smutną informacją za pośrednictwem swojego oficjalnego konta na Twitterze. W oświadczeniu głos zabrał Zack de la Rocha. „Od Chicago minęły prawie trzy miesiące, a ja wciąż patrzę na swoją nogę z niedowierzaniem. Dwa lata czekania z powodu pandemii z nadzieją na to, że znów będziemy mogli być zespołem i kontynuować pracę, którą rozpoczęliśmy trzydzieści kilka lat temu. Próby, treningi, szukanie kompromisów, powrót do formy. Potem, po półtora koncertu, moje ścięgno pęka. Czułem, że los robi mi jakiś okrutny żart” – wyznał rozgoryczony wokalista.
„Tylko 8 procent mojego ścięgna nie zostało naruszone”
W dalszej części oświadczenia muzyk dokładnie opisał swoją kontuzję. „Mam poważne zerwanie lewego ścięgna Achillesa - tylko 8 procent mojego ścięgna nie zostało naruszone. A nawet i ta część była poważnie zagrożona. To nie jest tylko kwestia tego, czy dałbym radę występować, tu chodzi o to, bym był w stanie kiedyś wykonywać podstawowe czynności” – wyjaśnił de la Rocha. I dodał, że z tego powodu musiał podjąć bolesną i trudną decyzję o odwołaniu pozostałych koncertów zespołu w 2023 roku, które miały odbywać się w Ameryce Północnej. Bardzo gorąco za to przeprosił i wyraził podziw dla oddania, które fani mają dla grupy. (PAP Life)
gn/