Miał zabić widłami owczarka niemieckiego. Policja zajęła się sprawą

2022-12-06 17:19 aktualizacja: 2022-12-06, 18:54
Owczarek niemiecki z Kalisza, fot. PAP/Ewa Bąkowska
Owczarek niemiecki z Kalisza, fot. PAP/Ewa Bąkowska
Wystąpiliśmy do policji z wnioskiem o włącznie nas do sprawy i wyłączenie z niej biegłego z zakresu weterynarii z uwagi na podejrzenie go o znajomość z mężczyzną, który miał zabić psa – poinformowała we wtorek PAP Anna Małecka z Kaliskiego Stowarzyszenia Pomocy dla Zwierząt „Help Animals”.

Sprawa dotyczy zdarzenia, do którego doszło w niedzielę wieczorem na osiedlu domków jednorodzinnych przy ul. Borkowskiej w Kaliszu. Mieszkanka jednego z nich przez okno zobaczyła swoich dwóch sąsiadów biegnących za uciekającym owczarkiem niemieckim. Jeden z nich miał trzymać w ręku grabie, drugi solidnych rozmiarów kij.

Kobieta wezwała policję. Wtedy mężczyzna z grabiami wycofał się z pogoni za zwierzęciem i wrócił do domu. Na ulicy pozostał drugi – z zawodu lekarz. Krzyczał, że pies zagryzł jego yorka.

Po jakimś czasie kobieta wyruszyła na poszukiwania owczarka. Martwego psa znalazła leżącego na przystanku. Wezwała policję.

Funkcjonariusze - jak powiedziała rzecznik prasowy policji st. asp. Anna Jaworska-Wojnicz - zbierają informacje w kierunku znęcania się nad zwierzęciem. Dodała, że bardzo ważna będzie opinia biegłego lekarza weterynarii, który ustali przyczynę śmierci zwierzęcia.

Truchła zwierząt trafiły do jednego z lekarzy weterynarii w Kaliszu, który ma uprawnienia biegłego.

Do sprawy włączyło się Kaliskie Stowarzyszenie Pomocy dla Zwierząt „Help Animals”. „Zwróciliśmy się do policji z wnioskiem o uznanie stowarzyszenia jako strony pokrzywdzonej i wyłączenie tego lekarza jako biegłego w przedmiotowej sprawie. Wnosimy o zabezpieczenie zwłok dwóch psów i przekazanie ich do Zakładu Patomorfologii i Weterynarii Sądowej Uniwersytetu Przyrodniczego w Wrocławiu ” – poinformowała Anna Małecka.

Rzecznik prasowy kaliskiej policji potwierdziła, że wniosek został przyjęty i stowarzyszenie jest już stroną postępowania.

Reporterka PAP skontaktowała się z weterynarzem, który poinformował, że jest doświadczonym lekarzem weterynarii. (PAP)

Autorka: Ewa Bąkowska

js/