Biskup Jan Sobiło: w Zaporożu to już druga Wielkanoc pod rosyjskimi ostrzałami
To już druga Wielkanoc, którą spędzamy pod rosyjskimi ostrzałami, jednocząc się z naszymi braćmi w wierze w modlitwach o pokój – powiedział PAP polski duchowny, biskup pomocniczy diecezji charkowsko-zaporoskiej Jan Sobiło, który pełni posługę pasterską w Zaporożu w południowo-wschodniej Ukrainie.
„To drugi rok z rzędu, jak spędzamy święta wielkanocne w atmosferze wojny. Sąsiadujemy z Rosją, więc i działania wojenne są tutaj bardzo intensywne. Na terenie naszej diecezji wojna trwa już od 2014 r. Dlatego wszystko, co się dzieje - i życie duchowe i praca i nauka - jest w pewnym sensie sparaliżowane” – przekazał.
"Tu wciąż słychać wybuchy"
Według relacji duchownego na obrzeżach Zaporoża cały czas słychać wybuchy pocisków artyleryjskich. Pozycje okupacyjnej armii rosyjskiej znajdują się w odległości około 40 kilometrów od miasta. Zdarza się, że rakiety spadają w samym mieście.
„Przylatują rakiety S-300, które Rosjanie odpalają z Tokmaku czy innych miejsc, gdzie stoją ich wojska. Kiedy taka rakieta trafi w dom, potrafi zniszczyć wszystkie piętra. Mamy w Zaporożu kilka takich zrujnowanych domów” – powiedział.
Mieszkańcy miasta przyzwyczaili się do ciągłego niebezpieczeństwa. Wielu nie reaguje już na wycie syren, które obwieszczają kolejny atak rakietowy. Ludzie próbują prowadzić normalne życie.
„Ludzie starają się funkcjonować, dlatego oczekujemy, że nasi żołnierze odepchną rosyjskie wojsko tak, by jego rakiety nie dosięgały naszego miasta, żeby było choć trochę spokojniej. Ludzie żyją nadzieją na zwycięstwo” – wskazał.
Wojna Rosji przeciwko Ukrainie zmieniła życie diecezji i parafii rzymskokatolickiej w Zaporożu. Wielu parafian służy w ukraińskim wojsku, na linii frontu, inni znaleźli schronienie w Polsce. Pojawili się też nowi parafianie, którzy przybyli z terenów ostrzeliwanych lub ziem okupowanych.
„Nasza parafia bardzo się zmieniła, ale jednocześnie odczuwamy, jak wielka jest potrzeba w ludzkich sercach, ażeby zjednoczyć się z Bogiem w tym bardzo trudnym doświadczeniu, jakim jest wojna” – wyznał bp Sobiło.
„Wojna bardzo nas zbliżyła. Na nasze święta przychodzą prawosławni i protestanci, aby podkreślić, że razem walczymy o niezależność Ukrainy"
Duchowny jest przekonany, że to zjednoczenie pogłębiają Święta Wielkie Nocy, które gromadzą w Zaporożu przedstawicieli różnych Kościołów.
„Wojna bardzo nas zbliżyła. Na nasze święta przychodzą prawosławni i protestanci, aby podkreślić, że razem walczymy o niezależność Ukrainy od Moskwy i jednocześnie razem modlimy się, prosząc Boga, by jak najszybciej nadszedł czas pokoju, żeby ta wojna się skończyła” – powiedział.
Wspólnoty chrześcijańskie Zaporoża razem również niosą pomoc potrzebującym. „Razem tworzymy taki łańcuch pomocy” – mówi Sobiło.
„Tych osób jest bardzo dużo i dlatego też kiedy ktoś nam coś przywiezie z Polski, z Zachodu, to my się tym dzielimy z prawosławnymi i protestantami, a oni dzielą się z nami. Jesteśmy więc bardzo zjednoczeni także w humanitarnej sferze. Pomagamy wszystkim i nie pytamy, czy jesteś wierzący, czy nie, z jakiej tradycji chrześcijańskiej pochodzi” – podkreślił.
Pytany, jakie życzenia chciałby złożyć z okazji Wielkanocy, biskup odpowiedział, że dla ludzi najważniejszą sprawą jest zachowanie pokoju w sercu. „Żeby mieli pokój w sercu. Bo pokój w świecie i między narodami rodzi się w sercach ludzi. Żeby nienawiść do wrogów, którzy na nas napadli i pozwalają spokojnie żyć, nie opanowała nas. Bo wojna kiedyś się skończy” – powiedział.
„Trudne jest przebaczenie, kiedy patrzy się na ludzi, którzy zginęli, na rannych żołnierzy z oderwaną ręką, nogą. Powiedzieć że przebaczmy jest bardzo trudne, ale możliwe. To jest też egzamin naszej wiary” – podsumował biskup pomocniczy diecezji charkowsko-zaporoskiej Jan Sobiło w rozmowie z PAP.
Z Kijowa Jarosław Junko (PAP)
mmi/