Psycholog sportowy: tenisiści nie powinni patrzeć na ranking rywala
Paweł Habrat zastrzegł, że tenisiści nie powinni koncentrować się na rankingu rywala, bo ten jest niezależny od nich. Psycholog sportowy w wywiadzie dla PAP opisał też znaczenie rutyny międzypunktowej, odniósł się do specyfiki pracy z kobietami i powrotu po kontuzji.
Polska Agencja Prasowa: W przypadku tenisistów w większym stopniu o wygranej decyduje talent czy mocna psychika?
Paweł Habrat: Na pewno na początku kariery liczą się umiejętności czysto tenisowe, ale mogą zostać one przyćmione przez to, że pojawiają się emocje. Jak jeżdżę na turnieje dla zawodników do 12. czy 14. roku życia, to bardzo często umiejętności techniczne schodzą na dalszy plan, a zdolność koncentracji w odpowiednim momencie i opanowania wychodzą na plan pierwszy.
PAP: Czy w przypadku tej dyscypliny znaczenie aspektu mentalnego różni się w porównaniu z innymi sportami?
P.H.: Często powtarzam, że tenis to dyscyplina, w której psychika odgrywa kluczową rolę. Przede wszystkim dlatego, że chodzi o pewną powtarzalność. Wynik w trakcie meczu bardzo często jest na korzyść albo na niekorzyść zawodnika, przez co sport ten jest niesamowicie trudny. Wystarczy popatrzeć, ile czynników wpływa na rezultat. Samych elementów psychologicznych możemy wymienić ok. 16, począwszy od koncentracji i opanowania, pewności siebie, umiejętności odpowiedniego nastawienia się, ale też umiejętności znoszenia własnych błędów i wykorzystywania pomyłek przeciwnika. To wszystko są rzeczy, nad którymi można pracować, a nawet powiedziałbym trzeba pracować, żeby wejść na najwyższy poziom.
PAP: Ile czasu potrzeba, by zdobyć zaufania zawodnika?
P.H.: To oczywiście kwestia bardzo indywidualna. Mowa o zdobyciu zaufania przez psychologa u zawodnika, ale też psycholog potrzebuje trochę czasu, by poznać tenisistę. To wszystko jest pewien proces. Informacje, które przekazujemy zawodnikowi, wymagają czasu i owego wzajemnego zaufania. Zawodnik musi mieć świadomość, że to, co robimy, jest nakierowane na pomoc.
PAP: Czy zdarzają się tenisiści, którzy są "produktem doskonałym" i porad psychologa nie potrzebują?
P.H.: Mamy dwa typy zawodników. Jedni dochodzą do wyników samodzielnie, tj. z trenerem analizują rzeczy, które dzieją się na korcie, także podczas treningu, i tu oczywiście uwzględniają też aspekt mentalny. Ale mamy też takich tenisistów, jak chociażby lider rankingu ATP Serb Novak Djokovic, który korzysta z pomocy pani psycholog. Tak jak kiedyś korzystanie z porad dietetyka było czymś zarezerwowanym tylko dla najlepszych, tak też teraz współpraca z psychologiem jest coraz bardziej popularna. Oczywiście nie może być to efekt mody. To musi wynikać przede wszystkim z potrzeby i chęci samego zawodnika do rozwoju i pewnej pracy nad sobą.
PAP: Przy okazji meczów tenisowych często mówi się i porównuje pozycje w rankingu graczy. Czy ma to znaczenie z punktu widzenia psychologii?
P.H.: Bardzo często zawodnicy, szczególnie ci młodsi, w takiej codziennej pracy kierują się rankingiem przeciwnika. Patrzą na niego i kalkulują – wygram czy przegram. Będzie kompromitacja, kiedy zanotuję porażkę z dużo niżej rozstawionym graczem lub też zaryzykuję i postaram się wygrać z dużo wyżej notowanym rywalem, sprawiając niespodziankę, wtedy tej presji na mnie nie ma. Znowu jest to kwestia bardzo indywidualna, ale trzeba sugerować się rzeczami, które są od nas zależne. Ranking przeciwnika nią na pewno nie jest.
PAP: Wydawać by się mogło, że szkoleniowcy przekazują swoim podopiecznym głównie wskazówki taktyczne i techniczne. Czasem jednak podczas przerw w pojedynkach usłyszeć można, że skupiają się na wsparciu i podbudowaniu gracza.
P.H.: Trenerzy bardzo często posługują się elementami psychologicznymi w celu zmotywowania zawodnika lub zwiększenia kontroli emocji, ale też by odwrócić losy spotkania, kiedy wynik nie jest korzystny. Podczas wielu meczów szkoleniowcy nie mogą się komunikować z tenisistą, dlatego wszystkie rzeczy, których uczą, muszą być zaplanowane wcześniej. To musi obejmować trening, a nie już sam mecz. Pojedynek jest już pewnym efektem tego, co się dzieje na treningach. W związku z tym często porozumiewają się podczas meczów za pomocą mowy niewerbalnej, gdy zawodnicy np. patrzą na trenera. Wówczas nawet mimika może zadecydować o tym, czy sportowiec poczuje się dowartościowany, poczuje pewność od szkoleniowca czy odniesie wrażenie, że ten również traci wiarę w to, co dzieje się na korcie.
PAP: Nie da się chyba jednak wcześniej przygotować zawodnika pod kątem psychologicznym na każdym możliwych scenariusz...
P.H.: Oczywiście, nie ma możliwości przygotowania na każdą sytuację. Ale, znając dobrze dyscyplinę, możemy z dużym prawdopodobieństwem przewidzieć rzeczy, które mogą go w takim meczu spotkać. Bardzo często mówimy o zachowaniach rutynowych lub wręcz o rutynie międzypunktowej, a więc o pewnym schemacie zachowań, które zawodnik powtarza bez względu na to, czy wygra, czy przegra ostatnią akcję. Może to być odwrócenie się, poprawienie naciągu rakiety, ale też tysiąc innych rzeczy, które tenisista wypracowuje, żeby zwiększyć nie tylko powtarzalność, ale i opanowanie w trudnych momentach.
PAP: Nieraz można się spotkać z opiniami trenerów i ekspertów, że praca z tenisistkami jest trudniejsza niż z mężczyznami uprawiającymi ten sport, bo kobiety w większym stopniu ulegają emocjom. To prawda?
P.H.: Takie założenie może być spowodowane brakiem wiedzy, brakiem umiejętności takiej współpracy, ale również pewnymi stereotypami, np. dotyczącymi emocjonalności u kobiet. Bez trudu pewnie byśmy znaleźli trenerów, którzy potwierdzą, że tak faktycznie jest, ale obecnie skupiamy się bardziej na indywidualizacji i patrzeniu na graczy z racji osobowości, a nie z racji płci.
PAP: Niełatwy pod względem mentalnym bywa również powrót po długiej przerwie spowodowanej kontuzją. Na co wówczas zwrócić uwagę?
P.H.: Powroty po przerwie i kontuzji mogą mieć pozytywny, ale i bardzo często negatywny wpływ na to, co dzieje się potem na korcie. Z jednej strony zawodnik po urazie ma alibi typu "ja dopiero wracam, nie ma presji, dopiero rozkręcam się" i to często pomaga mu wejść na znacznie wyższy poziom, ponieważ presja odgrywa tu kluczową rolę. Z drugiej strony, często zaległości nie da się przeskoczyć w jeden tydzień czy dzień i wymaga to dodatkowej pracy. Zastanawiamy się też, jaki jest cel długofalowy zawodnika i czy bierze pod uwagę, że nie zawsze będzie osiągał progres, bo często następują pewne spowolnienia w karierze z powodu urazów i przemęczenia. Trzeba tego pilnować. W związku z tym równie ważna jest profilaktyka. To bardziej dotyczy pracy fizjoterapeutów i lekarzy, ale też i psychiki, bo bardzo często, kiedy zawodnicy są mocno skoncentrowani na wyniku, to bagatelizują pewne objawy. To dość niebezpieczne. Trzeba umieć rozmawiać o tym i znać swój organizm, by nie doszło do przeciążeń.
Rozmawiała: Agnieszka Niedziałek (PAP)
an/ pp/