Trzaskowski: będę prezydentem silnym i niezależnym

2020-07-06 20:29 aktualizacja: 2020-07-07, 10:12
Prezydent Warszawy, kandydat KO na urząd prezydenta RP Rafał Trzaskowski podczas "Areny prezydenckiej" w Lesznie. Fot. PAP/Mateusz Marek
Prezydent Warszawy, kandydat KO na urząd prezydenta RP Rafał Trzaskowski podczas "Areny prezydenckiej" w Lesznie. Fot. PAP/Mateusz Marek
Przez 90 minut Rafał Trzaskowski odpowiadał na pytania dziennikarzy 20 redakcji podczas Areny Prezydenckiej w Lesznie. Zapewnił, że chce być prezydentem "silnym i niezależnym", będzie bronił niezależnych instytucji przed obecną władzą, ale także wyciągnie rękę do tych, którzy chcą współpracować.

W auli Wyższej Szkoły Marketingu i Zarządzania w Lesznie zasiedli w poniedziałkowy wieczór przedstawiciele 20 redakcji. Godzinę przed debatą dziennikarze losowali kolejność zadawania pytań.

Trzaskowski stał za mównicą ze swoim nazwiskiem. Obok była pusta mównica z nazwiskiem Andrzeja Dudy. Sztab ubiegającego się o reelekcję prezydenta nie przyjął zaproszenia na debatę, uznając ją za "niepoważną".

Jako pierwszy pytanie zadawał przedstawiciel TV Republika, jako ostatni dziennikarz "Dziennika Gazety Prawnej". Dziennikarka PAP zadawała pytanie jako dziewiąta. Gdy swoje pytanie zadała dziennikarka "Faktu" - zasłabła i Trzaskowski zszedł z mównicy, żeby podać jej szklankę wody. Drugie pytanie zadawała już na siedząco.

Poza tym pytania zadawali przedstawiciele TVP3, TVN24, Polsatu News, "Gazety Wyborczej", "Super Expressu", "Gazety Polskiej Codziennie", "Rzeczpospolitej", "Polska The Times", "Newsweeka", "Polityki", "Najwyższego Czasu", Onetu, Wirtualnej Polski, Radia Zet, TOK FM, Oko.press.

Rafał Trzaskowski na początku żałował, że podczas areny prezydenckiej nie pojawił się prezydent Andrzej Duda.

Mówiąc o Marszu Niepodległości zaznaczył, że jeśli nie będzie on polityczny, jeżeli będą mogły się na niego udać rodziny z dziećmi, i będzie on bezpieczny, weźmie w nim udział. Dodał, że nie nazwałbym uczestników marszu nazistami, bo biorą w nim udział różni ludzie.

Dziennikarka Oko.press zapytała, czy zdaniem kandydata KO Rafała Trzaskowskiego tzw. tęczowi rodzice powinni mieć prawo do jakiegoś przysposobienia i opieki nad dzieckiem partnera.

Trzaskowski odpowiedział, że zawsze walczył i będzie walczył "z nienawiścią i wykluczeniem". "Nigdy nie ukrywałem jednak, że jeśli chodzi o kwestię dotyczącą adopcji (dzieci przez pary jednopłciowe), jestem przeciw takiemu rozwiązaniu. Natomiast wszystko się dzisiaj zmienia, dlatego pan prezydent Andrzej Duda postanowił wpisać, z tego co rozumiem, związki jednopłciowe do konstytucji, bardzo odważny ruch" - skomentował Trzaskowski poniedziałkową inicjatywę prezydenta.

Kandydat KO został też zapytany, czy są elementy działania prezydenta Andrzeja Dudy, które on jako głowa państwa chciałby kontynuować. Jak podkreślał, "jedyne, co sobie wyobraża, że mógłby rzeczywiście kontynuować, to kwestia bycia w Polsce powiatowej". "Rzeczywiście pan prezydent zapowiedział, że będzie w każdym powiecie, chwalił się, że był, ja nie byłem w stanie tego zweryfikować, ale tak, rzeczywiście prezydent powinien być prezydentem aktywnym, powinien odwiedzać obywateli, powinien z nimi rozmawiać" - dodał.

Kandydat Koalicji Obywatelskiej pytany, jak wyobrażałby sobie zorganizowanie relacji ze swoją macierzystą partią po ewentualnym zwycięstwie w wyborach, odpowiedział, że byłaby to współpraca partnerska. "To mnie różni od mojego konkurenta, od pana prezydenta Andrzeja Dudy, że pan prezydent wykonuje tylko i wyłącznie polecania pana prezesa. Ja się martwię, że ten telefon działa tylko w jedną stronę" - ocenił.

Pytany, czy wycofałby z Trybunału Konstytucyjnego ustawę, która nakazuje ujawnienie majątków najważniejszych osób w państwie, Trzaskowski odpowiedział: "Jasno mówiłem o tym i dałem też przykład ze swoją żona składając oświadczenie majątkowe razem, że nie może być sytuacji takiej, w której panowie ministrowie i pan premier ukrywają swój majątek".

Trzaskowski ocenił, że "to, co się dzieje, jeżeli chodzi o telewizję publiczną, to jest coś absolutnie nieprawdopodobnego". "Nie ma takiego przykładu państwa demokratycznego, w którym telewizja, która nazywa się publiczną, jest używana tylko i wyłącznie do manipulacji, do kłamstw, do tego, żeby napuszczać na siebie ludzi i ja jasno to powiedziałem, że w związku z tym, że TVP Info zlikwiduję, że będę robił wszystko, żeby zostało ono zlikwidowane, bo uważam, że nie da się odbudować wiarygodności telewizji informacyjnej w TVP" - podkreślał.

Odpowiadając na pytania Marty Rawicz z PAP, jakie przeprowadzi zmiany w ustawach sądowych i w Trybunale Konstytucyjnym zapewnił, że zrobi wszystko, aby "sądy były w Polsce niezależne" i na pewno powstrzyma rządzących przed kolejnymi inicjatywami, "które będą próbowały upolityczniać sądy".

"Zrobimy wszystko, żeby Sąd Najwyższy był niezależny i by przywrócić równowagę i powagę w Trybunale Konstytucyjnym. Ale nie zamierzam używać instrumentów PiS, tylko będę powoli odbudował powagę tych instytucji" - dodał, zapewniając, że ma na myśli "zmianę odpowiedzialną". Dopytywany o zaprzysiężenie trzech sędziów TK, od których przysięgi nie przyjął w 2015 r. Andrzej Duda, nie odpowiedział. Podkreślał, że najważniejsze, żeby uniknąć chaosu.

Trzaskowski był też pytany, jak sobie wyobraża współpracę z rządem w polityce zagranicznej i czy zamierza brać udział w szczytach Rady Europejskiej.

Przekonywał, że jest gotów wesprzeć rządzących, jeśli chodzi o kontakty z Unią Europejską, bo "tylko i wyłącznie Polska silna w UE i NATO może być partnerem ważnym i istotnym dla wszystkich innych". "Jestem ostatnią osobą, która chce się z rządzącymi wadzić, ja chce z rządzącymi współpracować" - mówił. "Będę na pewno wielokrotnie rękę dla rządzących wyciągał i na pewno nie będę się z nimi kłócił o krzesło" - przekonywał.

Dziennikarz "Gazety Polskiej" poruszył sprawę Jolanty Gontarczyk-Lange, której fundacja została dofinansowana przez stołeczny ratusz kwotą 2 mln zł, a - jak zaznaczył - "ta pani była tajnym współpracownikiem SB, wyjątkowym groźnym, donosiła na ks. Blachnickiego". W tym kontekście Trzaskowski został zapytany, "czy będzie otwierał drzwi dla byłych SB-ków i wspierał nadal ich fundacje".

"Ja nie jestem inkwizytorem. Ja nie jestem członkiem PiS-u, którym wszystkim chce zaglądać w życiorysy. Ja dowiedziałem się od państwa, że taki epizod ewentualnie był, ale ja nie będę sprawdzał ludziom ich życiorysów, nie będę ich oceniał na podstawie tego, co pisze +Gazeta Polska+" - odpowiedział.

Na zakończenie Trzaskowski wygłosił kilka słów podsumowania, powtarzając, że jako prezydent będzie "silny i niezależny". "Dziś ta władz szykuje się do tego, żeby atakować wolne media, samorząd, wszystkie niezależne instytucje, na to na pewno nie będzie zgody. Natomiast wyciągnę rękę do wszystkich tych, którzy chcą współpracować".

"Kandydatów zmiany było więcej, olbrzymia większość Polek i Polaków zagłosowało za zmianą i dziś wystarczy ten ostatni krok. Jestem absolutnie przekonany, że wszyscy, którzy zagłosowali za zmianą pójdą do wyborów, zwyciężymy" - zakończył. (PAP)