O PAP.pl

PAP.pl to portal PAP - największej agencji informacyjnej w Polsce, która zbiera, opracowuje i przekazuje obiektywne i wszechstronne informacje z kraju i zagranicy. W portalu użytkownik może przeczytać wybór najważniejszych depesz, wzbogaconych o zdjęcia i wideo.

Badanie: część testów na obecność koronawirusa fałszywie pozytywna

Testy na obecność koronawirusa SARS-CoV-2 są tak czułe, że część z nich może być fałszywie pozytywna. Wynika to z tego, że wykrywane są fragmenty martwego już patogenu albo niezdolnego do rozmnażania się, czyli nieaktywnej infekcji – zwracają uwagę brytyjscy specjaliści.

Test na koronawirusa. Fot. PAP/EPA/RONALD WITTEK
Test na koronawirusa. Fot. PAP/EPA/RONALD WITTEK

Z tego powodu może być wykrywanych więcej przypadków zakażeń tym drobnoustrojem niż jest ich faktycznie. Tłumaczyłoby to również, dlaczego wykrywa się więcej zakażeń, a mimo to liczba przyjęć do szpitali jest podobna. Dotyczy to jednak jedynie osób, które są badane, gdyż większość zakażonych nie jest testowana na obecność koronawirusa SARS-CoV-2. Są to zwykle osoby z bezobjawowymi infekcjami, których może być nawet kilkakrotnie więcej niż tych ujawnionych.

BBC News, powołując się na najnowsze badania brytyjskich specjalistów, informuje, że większość osób zakażona koronawirusem może infekować innych przez około tydzień. Po tym okresie, nawet jeśli w ich organizmie jeszcze występuje ten patogen albo jego fragmenty, to nie jest on już zakaźny. Jednak w testach może być wykrywany i wtedy wynik jest wciąż pozytywny.

Główny autor badań prof. Carl Heneghan z Centrum Medycyny Opartej na Faktach Uniwersytetu Oksfordzkiego wyjaśnia, że wyniki fałszywie pozytywne testów na obecność koronawirusa wynikają z tego, że muszą dać jednoznaczną odpowiedź: tak lub nie. Lepszym rozwiązaniem byłaby technika diagnostyczna pozwalająca określić, że koronawirus nadal wprawdzie występuje, ale nie jest już zakaźny.

Nie jest to jednak takie proste, tym bardziej, że na świecie wykorzystywane są różne odmiany testów na obecność wirusów, choć stosowana w nich główna metoda jest taka sama. Jest to reakcja łańcuchowa polimerazy (PCR) służąca do powielania danego materiału genetycznego, w tym wypadku – koronawirusa. Dzięki tej technice można uzyskać nawet miliardy kopii określonej sekwencji DNA.

Gdy zostanie pobrana próbka materiału, np. wymaz z nosa i jamy ustnej, w badaniu poszukiwany jest odpowiedni materiał genetyczny. Następnie wielokrotnie jest on powielany, nawet jeśli występują jedynie niewielkie jego ilości, np. fragmenty patogenu. Wynik jest wtedy jednoznaczny: został wykryty drobnoustrój.

Prof. Carl Heneghan wraz ze swym zespołem próbki koronawirusów z pozytywnych testów badał w laboratorium na pożywkach, sprawdzając, czy są w stanie się rozmnażać. Okazało się wtedy, że część z nich nie jest aktywna, a zatem nie jest groźna.

Stwierdzenie tego w powszechnych badaniach diagnostycznych było jednak bardzo trudne. Trzeba byłoby wykonać dodatkowe badania, które również nie są łatwe, pomijając koszty i możliwości techniczne ich przeprowadzenia w laboratoriach. (PAP)

Autor: Zbigniew Wojtasiński

Zobacz także

  • Świnie, zdjęcie ilustracyjne, Fot. PAP/Darek Delmanowicz
    Świnie, zdjęcie ilustracyjne, Fot. PAP/Darek Delmanowicz

    Hiszpania walczy z afrykańskim pomorem świń. Katalonia prosi o pomoc wojsko

  • Mycie rąk, zdjęcie ilustracyjne, Fot. PAP/Szymon Pulcyn
    Mycie rąk, zdjęcie ilustracyjne, Fot. PAP/Szymon Pulcyn

    PAP przeprasza za błąd w poprzedniej wersji artykułu, sugerujący, że polskie MSZ odradza podróże do Czech w związku z WZW typu A

  • Szczepienie dzieci, zdjęcie ilustracyjne, Fot. PAP/Grzegorz Michałowski
    Szczepienie dzieci, zdjęcie ilustracyjne, Fot. PAP/Grzegorz Michałowski

    Eksperci: bez powszechnych testów w kierunku HCV nie wyeliminujemy tego wirusa w Polsce nawet przez 500 lat

  • Bydło, zdjęcie ilustracyjne, fot. PAP/Andrii Marienko
    Bydło, zdjęcie ilustracyjne, fot. PAP/Andrii Marienko

    Pryszczyca dotrze do Polski? Minister rolnictwa zabrał głos

Serwisy ogólnodostępne PAP