Kolejne zatrzymania po protestach na Białorusi
Uczestnicy niedzielnego marszu na uroczysko Kuropaty pod Mińskiem, gdzie spoczywają tysiące ofiar represji stalinowskich, zaczęli się już rozchodzić. Obrońcy praw człowieka informują o ponad 100 zatrzymanych podczas akcji protestacyjnych w całym kraju.
Na Kuropaty przybyły w niedzielę tłumy mimo interwencji sił bezpieczeństwa i licznych zatrzymań. Przy krzyżach składano kwiaty i zapalano znicze.
W miejscu tym co roku odbywają się opozycyjne upamiętnienia w okolicach Dnia Wszystkich Świętych i nieuznawanego przez władze Dnia Pamięci Ofiar Represji Stalinowskich, obchodzonego przez środowiska niezależne w rocznicę zamordowania w 1937 r. ponad 100 przedstawicieli białoruskiej inteligencji.
W ostatnich latach akcje te były niezbyt liczne, ale w tym roku wielotysięczny marsz pod hasłem „Dziady przeciw terrorowi” wpisał się w odbywające się od po wyborów prezydencki 9 sierpnia akcje protestacyjne, których uczestnicy domagają się ustąpienia Alaksandra Łukaszenki. Według niezależnych portali wiele osób było w niedzielę na Kuropatach po raz pierwszy.
Niezależne media opublikowały fotorelacje, na których uczestnicy marszu trzymają plakaty z napisami: „W naszych sercach nie ma już strachu”, „Po co zamykać granice, zamknij usta” oraz „Dociśniemy nawet bez rąk”. To ostatnie hasło odnosiło się do słów Łukaszenki, że „jeśli ktoś tknie żołnierza, powinien co najmniej odejść bez rąk”.
Centrum praw człowieka „Wiasna” podało nazwiska 107 zatrzymanych w całym kraju, przy czym część z nich już zwolniono.
Do zatrzymań doszło głównie w Mińsku, ale akcje protestacyjne odbyły się też w innych miastach: Grodnie, Mohylewie czy Pińsku. (PAP)