Polscy skoczkowie wystąpią w Oberstdorfie
Polscy skoczkowie narciarscy zostali dopuszczeni do startu we wtorkowym konkursie w Oberstdorfie, inaugurującym Turniej Czterech Skoczni. Warunkiem były negatywne wyniki testów na koronawirusa w całej kadrze.
"Nasi skoczkowie wystartują w Oberstdorfie! Negatywne wyniki całej naszej reprezentacji" - napisano na Twitterze Polskiego Związku Narciarskiego.
Nasi skoczkowie wystartują w Oberstdorfie! Negatywne wyniki całej naszej reprezentacji ??
— Polski Związek Narciarski (@pzn_pl) December 29, 2020
Polaków nie dopuszczano do startu w poniedziałkowych kwalifikacjach, gdyż w niedzielę pozytywny wynik testu na COVID-19 miał Klemens Murańka. Wynik testu nie był jednoznaczny, ale mógł wskazywać na początek zakażenia.
Pozostali członkowie kadry w myśl niemieckich przepisów byli w grupie kontaktu 1 - spędzili ponad 15 minut twarzą w twarz lub ponad 30 minut w zamkniętym pomieszczeniu z osobą zakażoną. Dlatego wykluczono całą reprezentację z kwalifikacji.
Poniedziałkowe, poranne badanie Murańki dało rezultat negatywny. Wszyscy inni członkowie kadry również mieli negatywne wyniki. To wszystko, w połączeniu z chaosem informacyjnym (zawodnicy o wykluczeniu dowiedzieli się z mediów, a nie od organizatorów), powodowało coraz większe napięcie. W sprawę skoczków zaangażowali się m.in. premier Mateusz Morawiecki oraz minister kultury, dziedzictwa narodowego i sportu Piotr Gliński.
Apoloniusz Tajner: pierwszy test w Oberstdorfie był błędny, to się zdarza, rozumiemy to. Protestujemy natomiast przeciwko całej procedurze i sposobie komunikacji
"Przebadaliśmy skoczków w Polsce przed wyjazdem i wszyscy byli zdrowi. Nasz wniosek jest więc jasny - pierwszy test w Oberstdorfie był błędny. To się zdarza, rozumiemy to. Protestujemy natomiast przeciwko całej procedurze i sposobie komunikacji. Czujemy wsparcie polskich władz i wierzę, że ta sprawa będzie dla nas miała szczęśliwy finał" - powiedział wówczas PAP prezes PZN Apoloniusz Tajner.
Wieczorem zarządzono kolejne testy i ich rezultaty miały decydować o starcie biało-czerwonych. O godzinie 21.00 odbyło się nadzwyczajne spotkanie kapitanów reprezentacji. W jego trakcie zatwierdzono nowy program wtorkowej rywalizacji, który miał wejść w życie w przypadku kompletu negatywnych wyników w polskiej ekipie.
O 14.30 odbędzie się seria treningowa, tylko z udziałem Polaków, o 15 seria próbna, a o 16.30 rozpocznie się konkurs.
Wyłoniono już pary, w których miała się toczyć rywalizacja, jednak z powodu powrotu biało-czerwonych do gry poniedziałkowe kwalifikacje zostały anulowane i konkurs nie odbędzie się w systemie KO, tylko tradycyjnym z udziałem wszystkich zawodników.
Oprócz Murańki, w siedmioosobowej polskiej kadrze na TCS znaleźli się: Kamil Stoch, Piotr Żyła, triumfator poprzedniej edycji Dawid Kubacki, Andrzej Stękała, Aleksander Zniszczoł i Maciej Kot.
Międzynarodowa Federacja Narciarska nie przygotowała żadnych procedur odnośnie dopuszczania do startu reprezentacji, w przypadku pozytywnego wyniku testu któregoś z jej członków
Międzynarodowa Federacja Narciarska (FIS) przed startem sezonu nie przygotowała żadnych procedur odnośnie dopuszczania do startu reprezentacji, w przypadku pozytywnego wyniku testu któregoś z jej członków. W efekcie obowiązują przepisy kraju, w którym akurat odbywają się zawody. Z powodu zakażenia wcześniej wykluczono m.in. Austriaków z jednego z konkursów w fińskiej Ruce, a Szwajcarów z mistrzostw świata w lotach w Planicy.
Po wtorkowym konkursie w Oberstdorfie, kolejna runda TCS odbędzie się 31 grudnia - 1 stycznia w Garmisch-Partenkirchen, a później skoczkowie przeniosą się do Austrii na zawody w Innsbrucku 2-3 stycznia oraz Bischofshofen 5-6 stycznia. W szerokim gronie faworytów wymieniani są m.in. Stoch i Żyła.
Premier Morawiecki: presja i walka o swoje zawsze mają sens
Premier Mateusz Morawiecki, po dopuszczeniu polskich skoczków narciarskich do startu we wtorkowym konkursie w Oberstdorfie, napisał na Facebooku: "Dobre wiadomości w trudnych czasach są podwójnie cenne. Świetne wieści z Oberstdorfu. Presja i walka o swoje zawsze mają sens - czy to w polityce czy sporcie. Nie pozostaje nic innego niż trzymać dziś kciuki za biało-czerwonych. Dziękuję wszystkim, którzy walczyli o tę decyzję do końca!".

Szef Pucharu Świata: cieszy nas zgoda na start polskiej drużyny
"Cieszy nas zgoda na start polskiej drużyny" - podkreślił szef Pucharu Świata w skokach narciarskich Sandro Pertile. "Z niecierpliwością czekaliśmy na nowe wyniki. Nadeszły same negatywne, więc decyzja mogła być jedna - przywracamy Polskę do Turnieju Czterech Skoczni" - dodał.
"Naprawdę trudno nam to wszystko zrozumieć" - przyznał sekretarz generalny zawodów w Oberstdorfie Florian Stern.
Polskiej stronie w całej sytuacji najbardziej doskwierał chaos komunikacyjny. O wykluczeniu zawodnicy dowiedzieli się z mediów, a nie od organizatorów.
"To jest wyjątkowo trudny czas, pełen wyzwań. Cieszymy się, że mimo wszystko udaje się przeprowadzić sezon z rywalizacją na wysokim poziomie" - powiedział Pertile.
Kamil Stoch: przecież to czas cudów
"Przecież to czas cudów. Wszystko może się zdarzyć" - napisał skoczek narciarski Kamil Stoch na Instagramie po dopuszczeniu polskiej reprezentacji do startu we wtorkowym konkursie w Oberstdorfie, inaugurującym Turniej Czterech Skoczni.
"Wypuścili nas. Wszystko skończyło się dobrze, Klimek wyzdrowiał, Maciek przyznał się do winy cytuję: Tak siedziałem na przeciwko Klimka Murańki, ale już więcej nie będę. I teraz zostało tylko skakać" - w swoim stylu skomentował Piotr Żyła.
"Dziś zaświeciło dla nas słońce" - napisał Kot pod wspólnym zdjęciem z Żyłą.
"Warto było walczyć!" - podkreślił Adam Małysz, dyrektor ds. skoków w PZN.
Edward Przybyła o dopuszczeniu Polaków do startu: oby psychika wytrzymała
"Te zawirowania na pewno im nie pomogą, ale są w +gazie+, więc jeżeli psychika wytrzyma, to stać ich spokojnie na pierwszą dziesiątkę" - powiedział Edward Przybyła, długoletni sędzia FIS i trener skoków po decyzji o przywróceniu Polakom prawa startu w Oberstdorfie.
Czy cała ta sytuacja może mieć wpływ na ich występy? Przybyła powiedział, że niestety tak.
"Psychika to 80 procent sukcesu lub porażki, reszta to forma i warunki pogodowe. Są w tak zwanym gazie, więc na świetne miejsca ich stać, ale jednak obawiam się, czy po tej huśtawce emocji nie będą chcieli wyładować złości, która na pewno towarzyszyła im przez te ostatnie dni" - wyraził zaniepokojenie, które złagodził dodając, że mimo wszystko liczy na doświadczenie trzonu kadry.
"Zwłaszcza ci najstarsi nie tylko wiekiem, ale i stażem wiedzą, co to sportowa wściekłość i znają jej skutki. Może podbudować, ale częściej zniszczyć. Mam więc nadzieję, że nie tylko oni dadzą radę odrzucić myślenie typu +ja wam pokażę+ i skupić się na radości skakania" - podsumował szkoleniowiec i wieloletni międzynarodowy sędzia skoków narciarskich.
Andrzej Wąsowicz: cel został osiągnięty
Cel został osiągnięty, ostatecznie dopuszczono polskich skoczków narciarskich do startu w pierwszym konkursie TCS - uważa prezes Śląsko-Beskidzkiego Związku Narciarskiego Andrzej Wąsowicz. Dziwi się jednak, że biało-czerwonych nie bronił dyrektor Pucharu Świata Sandro Pertile.
"Przecież w lecie zrobiliśmy mu przysługę. Pokazaliśmy, że można nawet w obecnych realiach (pandemii - PAP) przeprowadzić zawody. Zorganizowaliśmy Grand Prix, Puchar Kontynentalny w Wiśle. Teraz nie stanął w naszej obronie" - powiedział PAP Wąsowicz.
Zgodnie z wypowiedziami w mediach Pertile, popierał decyzję o wykluczeniu Polaków z konkursu w Oberstdorfie.
Wąsowicz dziwi się także niejasnemu procesowi podjęcia poniedziałkowej decyzji dot. biało-czerwonych. "O tym, czy zawodnicy mogą startować czy nie powinien decydować organ do tego upoważniony, czyli niemiecki odpowiednik sanepidu, a nie działacze sportowi, sekretarz generalny zawodów w Oberstdorfie Florian Stern” - podkreślił.
Zdaniem Wąsowicza można było załatwić inaczej, przenieść kwalifikacje na wtorek, szczególnie iż dzień wcześniej pogoda nie było sprzyjająca dla zawodników.
Gdyby do takiej sytuacji doszło przed zawodami PŚ w Wiśle-Malince, to szef Śląsko-Beskidzkiego Związku Narciarskiego podkreślił, że chciałby właśnie przesunąć kwalifikacje. W ten sposób byłby czas na wyjaśnienie całej sprawy.
"Cóż, nasi zawodnicy muszą robić swoje” - dodał Wąsowicz.
Jan Blecharz: Polacy muszą odciąć się od tego co było i skupić na zadaniu
Psycholog sportowy Jan Blecharz zaznaczył, że polscy skoczkowie narciarscy muszą odciąć się od zamieszania dotyczącego ich startu we wtorkowym konkursie Turniej Czterech Skoczni i skupić na czekającym ich zadaniu. Jego zdaniem pomóc może m.in. obecność Adama Małysza.
Blecharz, który w przeszłości współpracował z polskimi skoczkami narciarskimi, nie ukrywa, że tak częste zmiany sytuacji w krótkim czasie nie są łatwą sprawą. Zwrócił przy tym uwagę, że cechą charakterystyczną profesjonalnego sportu jest to, iż zawodnik musi być skupiony w danym momencie na tym, co jest najistotniejsze z punktu widzenia wykonania zadania, które jest przed nim.
„Nie może sięgać myślą ani do tego co było, ani do tego co będzie, tylko musi się skoncentrować na tym co jest tu i teraz. Na tych rzeczach, które są istotne dla wykonania zadania. Mówi się czasami, że w sporcie zawodowym ważna jest +zasada czterech p+, jaką sformułował amerykański psycholog sportu Jim Taylor. Pierwsze +p+ odnosi się do pozytywnego nastawienia, drugie do skoncentrowania się na bieżącej chwili, danej sytuacji, trzecie do skupienia na zadaniu, które ma się do wykonania, a czwarte do progresu, czyli oznacza, że jesteśmy w stanie znaleźć poprawę. To jest kluczowe” – wyliczał w rozmowie z PAP.
Jak dodał, każdy z zawodników ma też swoją indywidualną strefę optymalnego funkcjonowania, na którą składają się poziom pobudzenia, aktywacji systemu nerwowego oraz treść emocji.
„W takich sytuacjach trzeba właśnie umieć w nią wejść. Każdy z profesjonalnych sportowców zna tę swoją strefę najlepszego funkcjonowania i na tym musi się skoncentrować. To jest taka umiejętność odcięcia się od tego co było, nawet jeżeli to były negatywne emocje. Trzeba zostawić to poza sobą i wejść w aktualną sytuację. Nasz mistrz Adam Małysz świetnie to potrafił robić. Myślę, że obecność jego oraz tak doświadczonych zawodników jak Kamil Stoch sprawią, że polscy skoczkowie sobie z tą sytuacją również poradzą” – ocenił.
Psycholog przyznał, że skoczkom narciarskim, którzy przyzwyczajeni są już do niepewności związanej z warunkami rywalizacji doszło dodatkowe utrudnienie. Wcześniej w tym sezonie z powodu zakażenia koronawirusem z jednego z konkursów Pucharu Świata wykluczono Austriaków, a z mistrzostw świata w lotach Szwajcarów.
„Niestety, dziś mamy dodatkowe okoliczności związane z pandemią Covid-19, które nakładają dodatkowe obciążenia na zawodników. Ważne jest, aby potraktować tę sytuację nie jako zagrożenie i stratę, ale jako wyzwanie i mieć poczucie, że ma się zasoby oraz sposoby, by sobie z tą sytuacją poradzić. Równie istotne jest wsparcie ze strony sztabu szkoleniowego. Myślę, że nasi zawodnicy je mają i że z tą sytuacją sobie poradzą” – podsumował Blecharz.
„Rzeczą bardzo ważną jest umiejętność uporządkowania napływających z zewnątrz informacji w pewną całość. Z tego co słyszałem, to w tym przypadku już to nastąpiło” – podkreślił psycholog.
„Takie rzeczy są poza nami, należą do światowej federacji. Taka sytuacja jak ta, której doświadczyli teraz polscy skoczkowie, pokazuje konieczność pewnych uregulowań w kontekście przyszłości” – ocenił Blecharz. (PAP)
autorzy: Joanna Chmiel, Rafał Czerkawski, Agnieszka Niedziałek