Szczepienia na Covid-19. Osoby niepełnosprawne mogą znaleźć się w grupie priorytetowej
Resort zdrowia rozważa możliwość zakwalifikowania do grupy priorytetowej osób z niepełnosprawnościami oraz ich opiekunów - poinformowało PAP biuro prasowe Ministerstwa Zdrowia. Pytanie dotyczące tej kwestii wystosował w piśmie do ministra zdrowia Adama Niedzielskiego Rzecznik Praw Obywatelskich.
W informacji prasowej zamieszczonej na stronie RPO wskazano, że Rzecznik wyraża zadowolenie z szybkiego wdrażania programu szczepień, jednak ma wątpliwości co do określenia grup priorytetowych, które mają zostać zaszczepione w pierwszych etapach. Chodzi przede wszystkim o nieuwzględnienie osób z niepełnosprawnościami oraz ich opiekunów.
"Osoby z niepełnosprawnościami są w grupie podwyższonego ryzyka zakażeniem koronawirusem i jego skutkami. To w szczególności osoby, u których przyczyną niepełnosprawności są schorzenia układu krążeniowo-oddechowego, współwystępujące schorzenia różnych układów organizmu, czyli osoby z tzw. niepełnosprawnością sprzężoną oraz ze schorzeniami powodującymi znaczące osłabienie odporności, a także osoby, które z uwagi na trudności poznawcze mają obniżoną zdolność do dbania o higienę i profilaktykę" - wskazano w piśmie wystosowanym przez zastępcę RPO Macieja Taborowskiego.
Jak podkreślono, niepełnosprawni mają obawy, że jeszcze długo nie będą mogli uczestniczyć w życiu społecznym, a potęgują to prognozy, według których szczepienie dla późniejszej grupy, w której się znajdują, ma się odbywać pod koniec 2021 r. "Taka perspektywa dla tych osób oznacza kolejny rok życia w zamknięciu oraz pozbawia je prawa do normalnego życia i godnego traktowania" - ocenił RPO.
Resort zdrowia rozważa możliwość zakwalifikowania osób niepełnosprawnych do grupy priorytetowej
Pytane przez PAP o tę kwestię, biuro prasowe ministerstwa poinformowało, że "resort zdrowia rozważa możliwość zakwalifikowania do grupy priorytetowej osób z niepełnosprawnościami oraz ich opiekunów". "Jeśli zapadnie decyzja w tej sprawie, poinformujemy opinię publiczną" - dodano.
Zgodnie z Narodowym Programem Szczepień przeciw SARS-CoV-2 na początku szczepienia są przeznaczone dla osób najbardziej narażonych na zakażenie: pracowników ochrony zdrowia, pracowników Domów Pomocy Społecznej i Miejskich Ośrodków Pomocy Społecznej oraz personelu pomocniczego i administracyjnego w placówkach medycznych, w tym stacjach sanitarno-epidemiologicznych.
W następnym etapie ze szczepień skorzystają: pensjonariusze Domów Pomocy Społecznej oraz Zakładów Opiekuńczo-Leczniczych, pielęgnacyjno-opiekuńczych i innych miejsc stacjonarnego pobytu, osoby powyżej 60. roku życia, służby mundurowe oraz nauczyciele.
W swoim piśmie RPO wskazywał też na inne problematyczne jego zdaniem kwestie, m.in. na to, czy użyte w programie sformułowanie "nauczyciele" oznacza również opiekunów i opiekunki w żłobkach. "Nie da się także jednoznacznie stwierdzić, czy wśród grup priorytetowych są pracownicy i pensjonariusze izb wytrzeźwień, noclegowni i schronisk dla bezdomnych. A ich zagrożenie wydaje się porównywalne np. z placówkami ochrony zdrowia" - dodał.
Rzecznik zwrócił też uwagę na brak szczegółów co do liczebności osób w poszczególnych grupach priorytetowych czy zasad szczepień tzw. ozdrowieńców.
Obecne dane epidemiczne to pewna kumulacja. Efektu świąt jeszcze w nich nie widać
Ordynator jednego z oddziałów Wojewódzkiego Szpitala Obserwacyjno-Zakaźnego w Bydgoszczy i wojewódzki konsultant dr n. med. Paweł Rajewski podkreślił w rozmowie z PAP, że obecne dane epidemiczne — ze środy i czwartku — są pewną kumulacją, bo wcześniej było wiele wolnych dni, zamknięte były przychodnie, a i ludzie w Wigilię czy na dzień przed nią nie myśleli o testowaniu. "Teraz to wszystko nieco się na siebie nałożyło. Efektu możliwych zakażeń świątecznych w tych danych jeszcze nie widzimy. On się pojawi, o ile będzie obserwowany wzrost, po ok. 10 do 14 dni od Wigilii, czyli na początku stycznia" - stwierdził.
Zaapelował do chorych na COVID-19 o szybsze zgłaszanie się do lekarzy. Przestrzegł przed samodzielnym leczeniem zapalenia płuc w domu. Podał trzy przypadki, w których powinniśmy od razu usłyszeć w głowie dzwonek alarmowy i dzwonić po pomoc. Pierwszy to spadek saturacji w trzech pomiarach w ciągu jednego dnia poniżej 95, a już na pewno 90. Drugi to duszność i szybkie męczenie się podczas chodzenia. Trzeci to utrzymujący się przez wiele dni stan gorączki.
Dodał, że lekarze są w stanie pomóc wielu pacjentom, ale nie po 3-4 tygodniach od zakażenia, bo wówczas arsenał możliwości jest niezwykle ograniczony. (PAP)
Autorzy: Sonia Otfinowska, Tomasz Więcławski