Nowa Zelandia wypowiada wojnę gatunkom inwazyjnym
W trosce o unikatową faunę Nowa Zelandia do roku 2050 zamierza wytrzebić wszystkie szczury, gronostaje i oposy – informuje „New Scientist”. Poza nietoperzami wszystkie lądowe ssaki Nowej Zelandii to gatunki inwazyjne, w nieodległych czasach zawleczone przez ludzi.
Gatunki inwazyjne są poważnym zagrożeniem dla miejscowej fauny. Dzika populacja kiwi – nielotnego ptaka, który jest symbolem Nowej Zelandii – liczy poniżej 70 tysięcy. Nielotnych papug kakapo w roku 2014 było tylko 126 osobników.
Pierwotna fauna Nowej Zelandii ewoluowała w środowisku pozbawionym drapieżnych ssaków i nie potrafi uniknąć ataków zawleczonych tam zwierząt. Rocznie zabijają one 25 milionów ptaków. Szczególnie spektakularne było całkowite wytępienie pod koniec XIX wieku małego nielotnego ptaka – łazika południowego, zamieszkującego Stephens Island. Całą populację zniszczyła kotka należąca do tamtejszego latarnika. Od pierwszego pojawienia się ludzi i szczurów uległo zagładzie co najmniej 51 gatunków - wśród nich trzymetrowy nielotny moa, ważący do 250 kilogramów.
Szczury dotarły do Kraju Długiej Białej Chmury w XIII wieku, wraz polinezyjskimi osadnikami. Później pojawiły się także odmiany europejskie. Natomiast gronostaje zostały przywiezione przez Europejczyków w wieku XIX w nadziei, że pozwolą odgraniczyć populację szczurów i królików. Z kolei sprowadzone z Australii w roku 1837 oposy miały dostarczać skórek. Tymczasem zaczęły niszczyć siedliska ptaków i zasmakowały w ich jajach oraz pisklętach. Na dodatek przenoszą atakującą bydło odmianę gruźlicy.
W lipcu ubiegłego roku ówczesny premier John Key ogłosił śmiały plan (nieoficjalnie nazywany Predator Free 2050). Zakłada on pozbycie się trzech obcych gatunków – szczurów, europejskich gronostajów oraz australijskich oposów. Oprócz szkód, jakie wyrządzają zawleczone gatunki, rząd bierze pod uwagę wizerunek kraju, postrzeganego jako kraina nieskażonej przyrody. Zmęczeni smogiem zamożni Chińczycy chętnie spędzają tu wakacje, a nawet importują świeże nowozelandzkie powietrze w puszkach).
Orędownikiem radykalnych działań był nowozelandzki fizyk i Paul Callaghan, autor popularyzujących naukę książek i programów telewizyjnych. Jeszcze w roku 2012, na kilka miesięcy przed śmiercią spowodowaną przez nowotwór, wzywał rodaków do obrony rodzimej przyrody przed zniszczeniem przez obce gatunki. „To szalone i ambitne, ale myślę, że warto" – mówił.
Do roku 2025 nowozelandzki rząd zamierza usunąć inwazyjne drapieżniki z miliona hektarów, całkowicie eliminując je z krajowych parków narodowych. Całkowity koszt może wynieść około 6 miliardów dolarów amerykańskich (9 miliardów dolarów nowozelandzkich).
Niezbędne nowe rozwiązaniaTechniczne szczegóły bezprecedensowego programu eradykacji opisano niedawno na łamach "Nature". Oprócz ogrodzeń, pułapek i zatrutych przynęt, mają być stosowane także całkiem nowe metody – rząd chce sfinansować badania naukowe w tym kierunku.
Chodzi na przykład o trucizny działające tylko na określone zwierzęta lub genetyczne metody ograniczania płodności. Pułapki nowej generacji nowozelandzkiej firmy Goodnature mają pneumatyczne urządzenie miażdżące czaszki szczurów i oposów. Po 24 godzinach urządzenie jest znów gotowe do działania (ciało uprzątają padlinożercy). Andrew Kralicek pracuje nad elektronicznym urządzeniem wykrywającym konkretne gatunki na podstawie wydzielanych przez nie substancji. W takie czujniki można by wyposażać drony, już teraz wykorzystane na przykład do obserwacji stad owiec. Wyczuwając szkodniki, zarzucałyby im zatrutą przynętę.
Jednak obok nowych technologii kluczowe znaczenie będzie miała współpraca całej ludności, już teraz zaangażowanej zwłaszcza w tępienie oposów (rozjeżdżanie ich samochodem to niemal sport narodowy).
Na całym świecie oczyszczono z gatunków inwazyjnych już ponad 1000 wysp. Jednak największa z nich jest australijska Macquarie Island (128 kilometrów kwadratowych). Tymczasem całkowita powierzchnia Nowej Zelandii to około 268 tys. kilometrów kwadratowych. Liczne miasta komplikują sprawę jeszcze bardziej, dostarczając mnóstwa kryjówek. (PAP)
pmw/ zan/