Czy Campus Polska przyniesie trwałe zmiany? Pytają młodzi uczestnicy
Sześć dni, ponad tysiąc uczestników, ponad 200 prelegentów i ponad 100 paneli, warsztatów, koncertów i przedstawień - to dorobek Campusu Polska Przyszłości. Campus zaistniał w mediach, także dzięki kontrowersyjnym wypowiedziom polityków. Ale młodzi uczestnicy mieli wątpliwości, czy przyniesie jakieś trwałe zmiany.
Campus Polska Przyszłości trwał w Olsztynie od piątku do środy, uczestniczyło w nim tysiąc osób w wieku 18-35 lat oraz ponad 200 prelegentów i panelistów. W ramach kilkudniowego programu odbywały się panele, warsztaty, ćwiczenia, przedstawienia teatralne, koncerty.
Spotkanie firmował Rafał Trzaskowski i jego Ruch Wspólna Polska. W organizację zaangażowani byli także posłowie Koalicji Obywatelskiej, przede wszystkim Sławomir Nitras, pomysłodawca Campusu, a także Katarzyna Lubnauer, Barbara Nowacka, Agnieszka Pomaska, Aleksandra Gajewska, Adam Szłapka, Jakub Rutnicki, a także były poseł Michał Marcinkiewicz.
Campus był możliwy dzięki pracy wielu wolontariuszy, dla których jedyną formą podziękowań było wymienienie ich nazwisk na scenie Campus Areny w środowe popołudnie. Sławomir Nitras zapewniał, że wolontariusze pracowali naprawdę za darmo, a osoby, które wykonały dla Campusu merytoryczną pracę otrzymały symboliczne wynagrodzenia. Np. osoba, która odpowiadała za selekcję i wybór uczestników (tysiąca z ponad 4 tysięcy) otrzymała za to ok. 2 tys. zł.
Problemem Campusu, co przyznawali nieoficjalnie jego organizatorzy, była też słaba reprezentacja zagranicznych gości, na co wpływ miał Covid-19. Z ważnych postaci osobiście byli tylko burmistrz Bupapesztu Gregely Karacsony i była komisarz unijna ze Szwecji Cecilia Malmstrom.
Wiele osób, które miały być osobiście, były tylko zdalnie, jak np. Frank Timmermans czy burmistrz Londynu Sadiq Khan. Z kolei liderka opozycji białoruskiej Swietłana Cichanouska nagrała tylko posłanie video do uczestników. Nie przyjechał nikt z USA, swój przyjazd w ostatniej chwili odwołał były ambasador w Polsce Daniel Fried.
Tym niemniej organizatorzy byli z imprezy bardzo zadowoleni. "Byliśmy przekonani, że to będą dobre spotkania, ale przewyższyło wszystkie oczekiwania" - powiedział PAP lider Nowoczesnej Adam Szłapka. "Świetni goście, świetne dyskusje, świetni uczestnicy, bardzo mądre pytania. Bardzo fajny ferment intelektualny, który przyniesie w niedalekiej przyszłości ciekawe efekty" - dodał.
Jego zdaniem, gdy wszyscy uczestnicy pojadą do swoich miast i miejscowości, będą dalej działać. I nie chodzi tu o efekty polityczne, ale "edukacyjno-obywatelskie". "Tu są bardzo zaangażowani ludzie, którzy mieli okazję się poznać i wymienić doświadczeniami. Zawsze z takiego kotła intelektualnego powstaje dużo fajnych idei. To są przecież ludzie najbardziej zaangażowani ze swoich społeczności, oni mieli okazje się poznać. Z tego coś musi wyniknąć" - zaznaczył.
W opinii Szłapki większość paneli była interesująca właśnie ze względu na pytania, jakie zadawali uczestnicy panelistom. "We wtorek, po koncercie Moniki Brodki sami uczestnicy zorganizowali sobie panel i dyskutowali o edukacji. Uczestniczyłem w tym jako słuchacz i byłem naprawdę porażony. Tu każdy od każdego się uczy i ja też się wiele nauczyłem" - powiedział Szłapka.
Oficjalni polscy goście dopisali. Akordem początkowym była debata Rafała Trzaskowskiego z liderem PO Donaldem Tuskiem, podczas której ten ostatni zdradził, w jakim konkretnym zadaniu widziałby uczestników Campusu - w roli osób prowadzących oddolną kontrolę najbliższych wyborów.
W sobotę gościem Campusu był m.in. marszałek Senatu Tomasz Grodzki, którego wypowiedź o pomyśle na reformę sieci szpitali odbiła się szerokim echem. Podobnie jak słowa Sławomira Nitrasa o przywilejach Kościoła, które można by "opiłować" i ukarać Kościół za sojusz z władzą odebraniem pewnych przywilejów.
W niedzielę głównym punktem programu była debata Trzaskowskiego z burmistrzem Budapesztu Gergely Karácsony. Ten ostatni przekonywał, że jeśli opozycja, której przewodzi, wygra wybory na Węgrzech w kwietniu 2022 r., będzie szansa na "zduszenie populistycznej zarazy" w całej Europie.
W poniedziałek emocje wzbudził gwałtowny spór młodzieży z Leszkiem Balcerowiczem, który był atakowany za raport Fundacji FOR z 2014 roku, w którym kwestionowano wpływ człowieka na zmiany klimatyczne. Balcerowicz bronił raportu jako powstałego w ramach wolności badań naukowych, co z kolei spotkało się z gwałtownymi reakcjami młodzieży.
We wtorek niecodziennym wydarzeniem była dyskusja Radosława Sikorskiego z Anne Applebaum, w ramach której oboje zgodzili się, że Stany Zjednoczone odniosły porażkę w Afganistanie, a Sikorski apelował o powołanie sił zbrojnych Unii Europejskiej.
W środę z kolei gościem Campusu był lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz - jedyny lider partyjny spoza KO, który zdecydował się przybyć. Przeprowadził on debatę z Trzaskowskim, dając się poznać jako człowiek sceptycznie patrzący na związki partnerskie i forsujący ideę corocznego "dnia referendalnego".
Tego dnia nie zawiódł też naczelny "Gazety Wyborczej" Adam Michnik, który w kończącej Campus debacie z Trzaskowskim w niewybredny sposób zwrócił się do tych, którzy chcą "wygumkować" Lecha Wałęsę z polskiej historii: "zesracie się" - powiedział.
"Ten Campus to pierwszy od lat przypadek, że ktoś poważnie potraktował młodych ludzi, chciał z nimi naprawdę porozmawiać. Ale jaki będzie efekt? Czy nie skończy się tak, że wrócimy do swoich miast, gdzie starzy liderzy partyjni znów nam powiedzą - jesteście młodzi, to siedzicie cicho i wykonujcie polecenia" - pytał jeden z uczestników Campusu podczas środowej debaty Trzaskowskiego z Kosiniakiem-Kamyszem. I wprost dopytał: "Co zrobić, by ten Campus przyniósł jakieś efekty?".
Trzaskowski przyznał, że PO, tak jak inne partie ma z tym problem, żeby dobrze wykorzystać młodych. "Ale Platforma ma 8 tysięcy członków. Jak się zapisze sto osób, to niewiele zmieni. Ale jak zapisze się kilka tysięcy, zmieni się oblicze partii. Kupą mości panowie i mościnie panie. Zapisujcie się" - apelował. (PAP)
autor: Piotr Śmiłowicz
kgr/