O PAP.pl

PAP.pl to portal PAP - największej agencji informacyjnej w Polsce, która zbiera, opracowuje i przekazuje obiektywne i wszechstronne informacje z kraju i zagranicy. W portalu użytkownik może przeczytać wybór najważniejszych depesz, wzbogaconych o zdjęcia i wideo.

"Ludzie mają prawo do różnych wspomnień". Krytyk filmowy o fenomenie powrotu do PRL-u w polskim kinie

W polskim kinie obserwujemy trend powrotu do PRL-u. O tym, w jaki sposób się go przedstawia, dlaczego ten obraz bywa przejaskrawiony i jak się ma do historii, PAP.PL rozmawia z Łukaszem Jasiną, historykiem, filmoznawcą, rzecznikiem MSZ. - W tym wspominaniu PRL-u mamy bardzo duży pluralizm, bo ludzie mają prawo do różnych wspomnień - mówi w rozmowie z PAP.PL Jasina.

Kadr z filmu "Najmro. Kocha, kradnie, szanuje", fot. Materiały prasowe
Kadr z filmu "Najmro. Kocha, kradnie, szanuje", fot. Materiały prasowe

PAP.PL: W ostatnim czasie w polskim kinie mamy do czynienia z całą serią filmów poruszających tematykę PRL-u. Skąd ten nagły powrót do przeszłości? Czy to przejaw nostalgii?

Łukasz Jasina: - Ten PRL, który oglądamy w kinie, czyli przede wszystkim lata 70. i 80. to już rzeczywiście czasy retro. Trochę mnie to przeraża, bo sam doskonale pamiętam prawdziwego Zdzisława Najmrodzkiego w programie 997, a nie Dawida Ogrodnika w tej roli w filmie "Najmro. Kocha, kradnie, szanuje" Mateusza Rakowicza. Kino lubi wracać do poprzednich epok, podobnie w latach 70. i 80. powstawało wiele filmów o latach 30. Twórcy, których dzieciństwo przypadało na epokę Gierka i Jaruzelskiego, dziś dojrzeli i mają ochotę opowiedzieć swoją prawdę o tamtych czasach. Ich spojrzenia bywają różne.

Przedstawiany przez nich obraz PRL zawsze jest w jakąś stronę przesadzony. W „Najmro" kolorowy i zamożny, natomiast w „Hiacyncie” Piotra Domalewskiego jest to raczej czarna wizja.

- To prawda, mamy filmy martyrologiczne, jak właśnie "Hiacynt" czy „Popiełuszko. Wolność jest w nas” Rafała Wieczyńskiego, ale mamy też już filmy, które próbują pokazać sympatyczny PRL - z coca-colą, gangsterami na miarę ówczesnych czasów i w tej grupie jest "Najmro". Gdzieś pośrodku plasuje się „Zupa nic” Kingi Dębskiej nakręcona w stylu „Good bye Lenin!”, pokazująca życie normalnej rodziny w PRL-u, jego blaski i cienie. Z kolei w „Ostatniej rodzinie” Jana P. Matuszyńskiego wypływającej z wielkiej fascynacji twórczością Zdzisława Beksińskiego, też mamy trochę nostalgii za dobrą muzyką, radiową Trójką, ale jednocześnie obraz biedy w PRL i ponurego warszawskiego blokowiska na Służewiu, gdzie mieszkał malarz.

W tym wspominaniu PRL-u mamy więc bardzo duży pluralizm, bo ludzie mają prawo do różnych wspomnień.

Filmowcy, którzy kręcą teraz filmy o czasach komuny pamiętają właściwie samą końcówkę PRL-u, mogą więc wpadać w pułapkę idealizowania czasów dzieciństwa.

- Jeśli rodzicom twórcy się powodziło, miał fajną meblościanką i zabawki z Pewexu, trudno by miał złe skojarzenia z końcem PRL-u. Podobnie było z ukazywaniem 20-lecia międzywojennego w kinie, ci reżyserzy, którzy należeli do elity, pokazywali warszawskie kluby, bogatą stolicę i śpiewającą Hankę Ordonównę, inni - niedolę chłopów, bo z takiego środowiska się wywodzili. Teraz też tak jest, że jednym utrwalił się Najmro i jego brawurowe potyczki z policją z programu 997, inni z kolei zapamiętali czarny obraz, bo np. ich rodzice walczyli z reżimem. I ten obraz też nie jest prawdziwy, bo buntownicy nigdy nie są większością społeczeństwa.

Film wraca do przeszłości, ale to zawsze subiektywna wizja tamtych czasów. Tymczasem niektórzy oczekują, że nauczy młodych odbiorców historii.

- Rzeczywiście teraz rozstrzyga się, czy PRL będzie zapamiętany jako kraj, w którym mimo wszystko dało się żyć, czy miejsce okrutne, ale film jest dziełem sztuki, który ukazuje historię z punktu widzenia artysty. Za błędne uznaję próby recenzowania "Żeby nie było śladów" Jana P. Matuszyńskiego przez pryzmat ukazania zbrodni na Grzegorze Przemyku. W filmie ukazano autorską wizję tego, jak wyglądały lata 80., bo da się robić filmy, które ukazują cudowne dzieciństwo w trudnym okresie. Takim filmem były „Kroniki domowe” Leszka Wosiewicza, których akcja działa się w czasach stalinizmu pod Tarnowem i pokazywały miłe dzieciństwo, choć jednocześnie nikt nie ukrywał, że ludzie trafiali do więzienia za poglądy. W latach 80. gen. Jaruzelski w ciemnych okularach występował w telewizji, ale gruszki i oranżada smakowały równie dobrze co teraz. Bardzo ważna jest misja edukacyjna, by wytłumaczyć, że PRL nie był dobry, że czasy Gierka to załamanie gospodarki, a w stanie wojennym zginęły setki ludzi, ale to już zadanie dla historyków.

Mam też wrażenie, że PRL był rozliczany na bieżąco przez np. ZF X, czy później TOR z Kieślowskim może dlatego dziś chcemy oglądać ten kolorowy PRL?

- Kino Moralnego Niepokoju i np. "Bez znieczulenia" Andrzeja Wajdy to było kino bardzo buntownicze, to też rozliczenie w kierunku ciemnym, bo w latach 80. nawet prorządowy reżyser, bał się zrobić film zbyt kolorowy.

Czego jeszcze możemy się spodziewać po tym „PRL-owskim nurcie” w polskim kinie?

- Sądzę, że mamy jeszcze przed sobą 10- 20 lat fascynacji tą epoką. Odkrywane są różne historie z tego czasu, pojawi więc znów cały przekrój filmów, od dramatów politycznych po filmy obyczajowe. Czekamy na biografie ważnych postaci, np. gen. Wojciecha Jaruzelskiego, spodziewam się też filmu o braciach Kaczyńskich. W najbliższych latach, sądzę, że powstanie nowy film o Lechu Wałęsie, w którym były prezydent zostanie ukazany inaczej niż u Andrzeja Wajdy, z perspektywy pokolenia lat 80. Potrzebujemy też filmowej opowieści o czasach transformacji, latach 1988-92, które uformowały obecną Polskę. I to jest ogromne wyzwanie dla twórców.

Rozmawiał Jakub Sadowski

Łukasz Jasina jest rzecznikiem MSZ. Jest historykiem i filmoznawcą

ja/

Galeria (1)

  • Łukasz Jasina, fot. PAP/Andrzej Rybczyński
    1/1

    Łukasz Jasina, fot. PAP/Andrzej Rybczyński

Zobacz także

  • Zbigniew Rau i Łukasz Jasina. Fot. PAP/Leszek Szymański
    Zbigniew Rau i Łukasz Jasina. Fot. PAP/Leszek Szymański

    "Czuję się ofiarą działań Zbigniewa Raua". Były rzecznik MSZ oskarża ministra o mobbing

  • Łukasz Jasina, fot. PAP/Marcin Obara
    Łukasz Jasina, fot. PAP/Marcin Obara

    MSZ: Łukasz Jasina w trybie natychmiastowym odwołany ze stanowiska rzecznika prasowego

  • Flagi Polski i Izraela Fot. PAP/Mateusz Marek
    Flagi Polski i Izraela Fot. PAP/Mateusz Marek

    Ambasada RP w Tel Awiwie: priorytetem sprawy związane z ewakuacją polskich obywateli

  • Siergiej Andriejew, Fot. PAP/Piotr Nowak
    Siergiej Andriejew, Fot. PAP/Piotr Nowak

    Do MSZ wezwano ambasadora Rosji. Otrzymał kolejną w ostatnich dniach notę protestacyjną

Serwisy ogólnodostępne PAP