Mateusz Morawiecki: wojna może spowodować exodus z Ukrainy. Musimy być przygotowani na najgorsze

2022-02-16 10:09 aktualizacja: 2022-02-16, 13:18
Fot. Kancelaria Premiera/Twitter
Fot. Kancelaria Premiera/Twitter
Premier Mateusz Morawiecki powoła zespół, który ma się zająć koordynacją pomocy dla uchodźców w przypadku wojny rosyjsko-ukraińskiej. "Wojna może spowodować exodus z Ukrainy. Musimy być przygotowani na najgorsze" - powiedział szef rządu.

Dziś premier Mateusz Morawiecki przebywa przy granicy polsko-białoruskiej. Podczas wizyty na budowie zapory w Tołczach (Podlaskie) był pytany o przygotowania na przyjęcie fali uchodźców w przypadku ataku na Ukrainę, czynione przez rząd i wojewodów.

Premier powiedział, że ta kwestia była przedmiotem rady gabinetowej zwołanej we wtorek przez prezydenta.

"W najbliższych dniach powołam zespół z przedstawicieli różnych resortów, wiceministrów, który zajmie się logistyką, infrastrukturą, transportem, zabezpieczeniem służby zdrowia i edukacji, miejsc w placówkach oświatowych" - zapowiedział premier Morawiecki. Dodał, że musimy być przygotowani na najgorsze. A najgorsze to atak Rosji na Ukrainę, pełnoskalowa wojna, która może spowodować exodus uchodźców z Ukrainy.

"Jesteśmy tu, by bronić wschodniej flanki NATO, ale także ze względów humanitarnych pomagamy Ukrainie i Ukraińcom, by w przypadku ataku rosyjskiego złagodzić jego skutki" - mówił Morawiecki. Wyjaśnił, że cała infrastruktura będzie przygotowywana na wschodzie, ale "z dyslokacją w głąb kraju".

Członkiem zespołu ds. dyslokacji uchodźców ma być wiceminister Maciej Wąsik, który powiedział, że istniejący już krajowy plan zarzadzania kryzysowego jest w tym wypadku dokumentem ramowym.

"Wspólnie z wojewodami go uzupełniamy, każdy z wojewodów ma swoje zadania. Im szerszy będzie atak, tym szersza fala migrantów. Od tego zależą dalsze działania" podkreślił Wąsik. W jego opinii wojewodowie znakomicie sobie radzą z przygotowaniami w terenie, bardzo dobrze współpracują z samorządami. "Już od dawna pracujemy po cichu, nie ogłaszamy tego, bo nie chcemy eskalować emocji" - dodał wiceminister Maciej Wąsik.

Premier: Polska granica to jest świętość

Wcześniej premier przebywał w Kuźnicy, gdzie wziął udział w naradzie dotyczącej obecnej sytuacji na polsko-białoruskiej granicy wschodniej flanki Unii Europejskiej i NATO z przedstawicielami Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, Polskiej Policji i Straży Granicznej.

"Ten, który nie potrafi obronić swojej granicy, jednocześnie też naraża się na ogromne niebezpieczeństwo, nie jest szanowany przez innych i pokazuje swoją słabość" - dodał. "Polska, Polacy należą do tych państw, tych narodów, które bronią swoich granic, bo ta granica jest też uświęcona krwią - krwią naszych przodków, dlatego jest ona naszą świętością" - podkreślił szef rząd podczas konferencji. 

Szef rządu wskazywał, że gdyby kilka miesięcy temu Polska wpuściła migrantów z Bliskiego Wschodu, dziś byłoby ich w naszym kraju nawet kilkaset tysięcy. Jego zdaniem kompromitowałoby to Polskę przez to, że nasza granica mogłaby być przekraczana w dowolny sposób.

"Dziś widzimy także, że tamten atak był częścią dużej, zaplanowanej operacji, częścią ataku hybrydowego, częścią planu operacyjnego wypracowanego na Kremlu i w Mińsku. Przede wszystkim na Kremlu" - podkreślił premier.

"Dobrze, że nastąpiło to przebudzenie, dobrze, że dzisiaj już wszyscy na Zachodzie widzą, że my, chroniąc granicę polsko-białoruską, chronimy także wschodniej flanki NATO" - dodał.

Morawiecki podziękował żołnierzom i funkcjonariuszom Straży Granicznej oraz Policji. "Cieszę się, że działamy dla ochrony polskich granic, bo polskie granice to nie jest tylko kontur na mapie, to jest coś dużo, dużo więcej" - oświadczył szef rządu. 

Premier: dziś Unia Europejska przyznała nam rację

"Pamiętamy kilka lat temu, jak Unia Europejska próbowała nam, krajom położonym na wschodniej flance NATO, perswadować i przekonywać nas, by te granice były otwarte. Przeciwstawiliśmy się wtedy temu zasadniczo. I dziś Bruksela, Paryż, mówią naszym głosem, mówią tak, jak myśmy wtedy mówili. Przyznali nam rację, dziś widzą wyraźnie, że wtedy mieliśmy rację i dziś mamy rację i cieszę się z tego" - powiedział szef rządu na konferencji prasowej.

Morawiecki mówił także m.in. o pojawiających się głosach, że budowana na granicy polsko-białoruskiej zapora będzie przeszkodą dla swobodnego przemieszczania się dzikich zwierząt. Premier zauważył, że zarówno dla mniejszych, jak i dużych zwierząt - jak żubry - będą przejścia. "Ale przede wszystkim - bądźmy poważni. Państwo musi być poważne. Zwierzęta są oczywiście bardzo ważne, ale najważniejsi są ludzie" - powiedział Morawiecki.

Jak wskazywał, miliony Polaków nie mogą czuć się terroryzowane, nie mogą się czuć pod presją, dlatego, że nasza granica jest nieszczelna, "że Alaksandr Łukaszenka zaplanował polsko-białoruską granicę jako miejsce testu". "Testu sprawności państwa polskiego" - dodał.

"Łapię się za głowę, gdy myślę sobie, co by było, gdyby tu partia pana (Donalda) Tuska z partią pana (Szymona) Hołowni na przykład rządziły dziś i kierowałyby się swoimi racjami tu, wzdłuż polsko-białoruskiej granicy. (...) Ta granica byłaby jak szwajcarski ser. Przez tę granicę przechodziłyby dziesiątki tysięcy, setki tysięcy migrantów" - powiedział Morawiecki. "Tak, jak zresztą kilka lat temu oni mówili: niech przyjdzie tu kilkadziesiąt tysięcy migrantów" - dodał szef rządu. (PAP)

Autorzy: Aleksandra Rebelińska, Sylwia Dąbkowska-Pożyczka, Grzegorz Bruszewski, Bartłomiej Figaj, Luiza Łuniewska

mmi/