Szef BBN o rosyjskiej rakiecie: jeżeli ktoś popełnił błąd, nie będzie taryfy ulgowej

2023-05-17 20:39 aktualizacja: 2023-05-18, 07:33
Jacek Siewiera. Fot. PAP/Radek Pietruszka
Jacek Siewiera. Fot. PAP/Radek Pietruszka
Nie ma świętych krów, jeżeli będą stwierdzone błędy, jeżeli będą stwierdzone zaniechania, to będzie wyciągnięta odpowiedzialność - powiedział w środę, w TVN24, szef BBN Jacek Siewiera odnosząc się do sprawy rakiety, która spadła pod Bydgoszczą.

Pod koniec kwietnia MON poinformowało, że w okolicach miejscowości Zamość, ok. 15 km od Bydgoszczy, znaleziono szczątki niezidentyfikowanego obiektu wojskowego. Natknęła się na niego w lesie przypadkowa osoba. Podkreślono, że sytuacja nie zagraża bezpieczeństwu mieszkańców. Prokuratura Okręgowa w Gdańsku wszczęła w tej sprawie śledztwo.

11 maja szef MON Mariusz Błaszczak oświadczył, że podległe Dowódcy Operacyjnemu Rodzajów Sił Zbrojnych Centrum Operacji Powietrznych-Dowództwo Komponentu Powietrznego otrzymało 16 grudnia ub.r. od strony ukraińskiej informację o zbliżającym się w stronę Polski "obiekcie, który może być rakietą". Błaszczak dodał, że "procedury i mechanizmy reagowania ws. obiektu znalezionego pod Bydgoszczą zadziałały prawidłowo do poziomu Dowódcy Operacyjnego", który nie poinformował go, "ani odpowiednich służb o obiekcie, który pojawił się w polskiej przestrzeni powietrznej".

Siewiera: jeżeli ktoś popełnił błąd, poniesienie za niego odpowiedzialność, nie ma taryfy ulgowej 

Siewiera podkreślił w TVN24, że sprawa ta nie jest prosta do wyjaśnienia i wymaga spokoju po to, aby - jak mówił - bezpieczeństwo państwa wskutek pochopnych decyzji nie zostało narażone. "Jeżeli ktoś popełnił błąd, poniesienie za niego odpowiedzialność, nie ma taryfy ulgowej w tym względzie" - zapewnił szef BBN.

Dodał, że "pewnie ze względu również na powściągliwość, co do dostępu do niektórych informacji, to informowanie (opinii publicznej) było ograniczone".

Siewiera był też pytany, czy wspólne obserwowanie kilka dni temu ćwiczeń ANAKONDA-23 przez prezydenta Andrzeja Dudę i generałów, w tym Dowódcę Operacyjnego RSZ gen. Tomasza Piotrowskiego, był dowodem zaufania do tego wojskowego ze strony głowy państwa i wskazanie, że nie będzie żadnej dymisji.

"To jest przede wszystkim brak zgody pana prezydenta do tego, by kwestie tak kluczowe dla bezpieczeństwa państwa były rozstrzygane tylko na podstawie debaty publicznej" - powiedział szef BBN.

Dopytywany o ewentualne decyzje personalne, zapewnił, że "nie ma świętych krów". "Jeżeli będą stwierdzone błędy, jeżeli będą stwierdzone zaniechania, to będzie wyciągnięta odpowiedzialność" - podkreślił szef BBN.

Był też pytany, czy prezydent zwołując naradę w BBN, na której mają być m.in. szef MON i generałowie Wojska Polskiego, oczekuje, że "panowie podadzą sobie ręce i uznają, że doszli do jakiegoś porozumienia". "To chyba jest oczywiste i jeśli mam być szczery, to jest chyba oczywiste dla uczestników również tej sytuacji" - powiedział Siewiera.

Prezydent Andrzej Duda - który 13 maja obserwował działania wojsk w czasie ćwiczenia Sił Zbrojnych RP ANAKONDA-23 w towarzystwie m.in. Dowódcy Operacyjnego RSZ gen. Tomasza Piotrowskiego, szefa Sztabu Generalnego gen. Rajmunda Andrzejczaka oraz dowódcy generalnego RSZ gen. broni Wiesława Kukuły - zapewnił, że "wszystkie ważne sprawy są pod kontrolą”. "Działamy bardzo spokojnie, konsekwentnie i apeluję o to, by działać w sposób spokojny i bez emocji. Wyciągamy wnioski ze wszystkich zdarzeń, które mają miejsce. One są dla nas nowe" - powiedział Duda. (PAP)

autor: Karol Kostrzewa

dsk/