Pełnomocnik rządu Niemiec ds. antysemityzmu: nie możemy akceptować antysemickich zachowań na uczelniach
W Niemczech znowu wzrosła liczba incydentów na tle antysemickim. Eksperci wskazują, że w 2024 r. na niemieckich uniwersytetach było ich trzykrotnie więcej niż rok wcześniej. „Jesteśmy tym bardzo zaniepokojeni” – powiedział PAP dr Felix Klein, koordynator rządu ds. antysemityzmu.
Według najnowszego, ogólnoniemieckiego raportu Centrum Badań i Informacji o Antysemityzmie (RIAS) monitorującego przypadki incydentów o podłożu antysemickim w Niemczech w 2024 r. było ich 8627. W roku 2023 odnotowano 4886 takich incydentów.
Najwięcej incydentów odnotowano w Berlinie (2496), najmniej – w Nadrenii Palatynacie (39).
Antysemityzm w Niemczech
„Najbardziej rozpowszechnioną formą antysemityzmu w Niemczech jest obecnie antysemityzm motywowany niechęcią do Izraela. Przyczynę tak dużego wzrostu liczby antysemickich incydentów w Niemczech można upatrywać przede wszystkim w ataku Hamasu na Izrael w dniu 7 października i późniejszej wojnie w Strefie Gazy” – powiedział PAP dr Felix Klein, pełnomocnik rządu federalnego ds. antysemityzmu.
Zdaniem Kleina, „wojna (w Strefie Gazy – PAP) motywuje ludzi w Niemczech do antysemickich zachowań. Jest ona wykorzystywana jako uzasadnienie dla otwartego prezentowania istniejących antysemickich wzorców myślowych i postaw, ponieważ ludzie wierzą, że większość niemieckiej opinii publicznej się z nimi zgadza. To jest główny powód”.
Jak podkreślił polityk, antysemityzm antyizraelski, który przybrał na sile z powodu wojny na Bliskim Wschodzie występuje równolegle do „przypadków skrajnie prawicowych form tradycyjnego niemieckiego antysemityzmu, których liczba też nie uległa zmniejszeniu”.
Klein zwrócił uwagę, że do wielu takich incydentów dochodzi w internecie. Jak wynika z raportu RIAS, w 2024 r. odnotowano 1978 takich przypadków (w 2023 r. było ich 1027).
„Ataki te zatruwają atmosferę społeczną i jest to bardzo niepokojące. Musimy zrobić wszystko, co w naszej mocy, aby ponownie zniwelować te liczby”.
Autorzy raportu zauważyli też niepokojące tendencje na uniwersytetach. W całym kraju liczba incydentów antysemickich na uczelniach wzrosła w latach 2023-2024 niemal trzykrotnie – ze 151 do 450. Dla porównania, w 2022 r., przed atakiem Hamasu odnotowano 23 tego typu przypadki na uczelniach.
„Żydowscy studenci i żydowska kadra są obarczeni odpowiedzialnością za to, co dzieje się w Strefie Gazy. Bywa i tak że studentom żydowskim nie pozwala się uczęszczać na wykłady. Są zmuszani do dystansowania się od tego, co dzieje się w Strefie Gazy. Zostawia się ich w spokoju tylko wtedy, gdy krytykują Izrael. To szczególnie niepokojące”.
Jak dodał, „mamy na uniwersytetach (antysemickie – PAP) naklejki, dyskusje panelowe i obozy protestacyjne, gdzie dochodzi do czynów karalnych. Są ludzie, którzy uważają, że uniwersytetów nie obowiązują normy prawne. Nie możemy tego akceptować”.
„Niestety wzrost przypadków antysemityzmu dotyczy również szkół, gdzie na korytarzach i ścianach toalet pojawiają się graffiti i napisy, gdzie spotyka się przypadki pewnych gestów i porównywanie zbrodni nazistowskich do tego, co dzieje się w Strefie Gazy”.
Zapytany o instytucję pełnomocnika ds. antysemityzmu, która zdaniem autorów raportu RIAS powinna być normą na każdej niemieckiej uczelni, Klein wyjaśnił: „to bardzo dobry pomysł i jest on już praktykowany na wielu niemieckich uniwersytetach. O ile mi wiadomo od 80 do 90 uniwersytetów ma już takiego koordynatora. W Bawarii jest nowelizowana ustawa o szkolnictwie wyższym, która zobowiązuje tamtejsze uniwersytety do mianowania koordynatorów ds. antysemityzmu”.
Jak podkreślił Klein, „ważne jest, by koordynatorzy otrzymali silny mandat, aby z jednej strony mogli działać jako punkty kontaktowe dla osób dotkniętych problemem i wspierać ofiary, a równocześnie doradzać administracji uniwersyteckiej w kwestii radzenia sobie z incydentami antysemickimi”.
Zdaniem pełnomocnika koordynatorzy ds. antysemityzmu na uczelniach powinni również organizować szkolenia, wykłady i różnego rodzaju wydarzenia podnoszące świadomość dotyczącą antysemityzmu również po to, by „wyraźnie pokazać, że należy dokonać rozróżnienia między krytyką polityki Izraela z jednej strony, a antysyjonizmem i antysemityzmem z drugiej”.
Zapytany o granicę między krytyką Izraela jako państwa i jego polityki a antysemityzmem Klein zaznaczył, że „wielu osobom przysparza to pewnych trudności”.
„Z mojego punktu widzenia nie ma nic złego w krytykowaniu izraelskiej polityki. Obrazy docierające ze Strefy Gazy rozdzierają serce. Musimy mieć więc również wzgląd na cierpienia tamtejszej ludności i przypominać Izraelowi o międzynarodowym prawie humanitarnym. Można to robić bez natychmiastowego serwowania antysemickich narracji”.
„Problem pojawia się jednak tam, gdzie działania Izraela porównuje się do działań nazistów. Na przykład, gdy Strefa Gazy jest nazywana drugim Auschwitz. Albo gdy armia izraelska jest oskarżana o kampanię unicestwienia i ludobójstwa. Bo tak nie jest. To demonizuje ten kraj. Gdyby to było ludobójstwo, to wojna wyglądałaby zupełnie inaczej. Oznaczałoby to, że tamtejsza ludność byłaby rozstrzeliwana i zabijana tylko dlatego, że jest palestyńska. A tak nie jest. Należy nauczyć się te kwestie rozróżniać. Ale wielu albo nie zdaje sobie sprawy z różnicy, albo wykorzystuje wydarzenia, które są naprawdę tragiczne i straszne, jako pretekst do szerzenia antysemityzmu” – powiedział Felix Klein.
Temat antysemityzmu w Niemczech często jest przedstawiany jako głębszy problem wynikający ze zmieniającej się demografii państwa i licznej mniejszości wywodzącej się z państw arabskich, niechętnych Izraelowi. Zapytany o tę kwestię Felix Klein podkreślił, że „Raport RIAS pokazał wyraźnie, że antysemityzm motywowany niechęcią do Izraela jest obecny we wszystkich kręgach niemieckiego społeczeństwa, a zatem również wśród osób nie mających pochodzenia imigranckiego”.
„Trzeba jednak dodać, że są też ludzie, którzy pochodzą z państw arabskich i byli socjalizowani w sposób szczególnie wrogi wobec Izraela. Nienawiść do Izraela i nienawiść do Żydów są poniekąd częścią tamtejszej oficjalnej doktryny państwowej. Wiele krajów takich jak Irak czy Syria jest nadal w stanie wojny z Izraelem. I osoby, które z tych państw przybywają do Niemiec, nie rezygnują z tego typu socjalizacji, na co warto zwrócić szczególną uwagę” – dodał Klein.
Podkreślił jednocześnie, że „nie można wskazywać wyłącznie na tych ludzi, tylko zwalczać wszystkie formy antysemityzmu, ponieważ – jak pokazał raport RIAS – w Niemczech nie ma praktycznie środowiska, w którym antysemityzm by nie istniał”.
Pełnomocnik odniósł się również do ankiety Jewish Claims Conference ze stycznia tego roku, z której wynikało, że co dziesiąty młody dorosły mieszkaniec Niemiec jeszcze nigdy nie słyszał o terminie „Holokaust” lub „Shoah”.
„Badania, z których wynika, że zbyt wielu Niemców nie ma wystarczającej wiedzy na temat Holokaustu lub nawet nie potrafi wymienić nazw obozów koncentracyjnych bardzo mnie martwią. I powinny niepokoić zarówno rząd federalny, jak i rządy landowe. Nie powinniśmy dalej ograniczać lekcji historii, co niestety nastąpiło w kilku krajach związkowych” – skomentował Klein.
Polityk podkreślił, że „należy krzewić wśród społeczeństwa poczucia świadomości, że kultury pamięci nie podtrzymuje się dla samego podtrzymywania, ponieważ jest ona również narzędziem politycznym służącym wzmocnieniu dzisiejszej demokracji”.
Jak przekonywał rozmówca PAP, młodzi ludzie muszą znać nazwę Auschwitz, żeby zrozumieć obecny niemiecki system polityczny, który jest odpowiedzią na okropieństwa scenariusza II wojny światowej. Podkreślił, że nie ma znaczenia, gdzie w czasie Holokaustu byli czyiś dziadkowie czy pradziadkowie. Istotne jest to, aby każdy, kto chce dobrze funkcjonować w niemieckim społeczeństwie znał historię kraju.
„Zachowanie pamięci o Holokauście jest dla nas nieustającym zadaniem. Rząd federalny i ministrowie edukacji (landowi – PAP) dokładają wszelkich starań, by tak było i nie możemy z tego rezygnować”.
Zapytany o remedium na zanikającą świadomość i wiedzę na temat II wojny światowej, zwłaszcza wśród młodej generacji mieszkającej w Niemczech, polityk odpowiedział: „Należy jeszcze bardziej zadbać o obowiązkowe lekcje historii w miejscach pamięci. O to, by każdy uczeń w czasie swojej ścieżki edukacyjnej przynajmniej raz odwiedził takie miejsce”. (PAP)
odh/ mhr/ grg/