PIE: umowa handlowa UE-USA dotknie Polskę w niewielkim stopniu
Polska będzie jednym z krajów, których porozumienia handlowe UE z USA dotkną w niewielkim stopniu; wysokość ceł będzie miała jednak duże znaczenie dla polskiego sektora motoryzacyjnego ze względu na powiązanie z sektorem niemieckim - ocenił dla PAP wicedyrektor Polskiego Instytutu Ekonomicznego Andrzej Kubisiak.
Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen i prezydent USA Donald Trump uzgodnili w weekend w Turnberry, w zachodniej Szkocji, umowę handlową między Unią Europejską a Stanami Zjednoczonymi. Von der Leyen przekazała, że zgodnie z porozumieniem 15-procentowa stawka celna obejmie przeważającą część eksportu unijnego do USA, m.in. przemysł samochodowy, półprzewodnikowy i farmaceutyczny.
- Będziemy wśród krajów, których te porozumienia handlowe - patrząc zarówno na bezpośrednią, jak i pośrednią wymianę handlową - dotkną w dosyć niewielkim stopniu. W mniejszym niż stawki celne, o których była mowa na początku kwietnia. Z naszej polskiej i w ogóle europejskiej perspektywy jest to progres, że to uderzenie ze względu na politykę handlową Stanów Zjednoczonych jednak będzie stosunkowo ograniczone - ocenił w rozmowie z PAP wicedyrektor Polskiego Instytutu Ekonomicznego Andrzej Kubisiak.
Dodał, że na tę umowę nie można patrzeć „w oderwaniu od okoliczności, w których ona powstawała”. Zaznaczył, że gdyby UE nie wynegocjowała umowy, od 1 sierpnia mielibyśmy do czynienia ze stawką przynajmniej 30 proc., którą zapowiadała administracja Donalda Trumpa.
- To, co zostało finalnie wynegocjowane przez Komisję Europejską z perspektywy wymiany handlowej stawek celnych, wydaje się lepszym rozwiązaniem niż to, co mieliśmy na stole chociażby na początku kwietnia. Mamy tutaj niższe stawki celne na sektor motoryzacyjny i one zrównują się z tą stawką ogólną dla wszystkich produktów (15 proc. - PAP), co jest bardzo istotne z perspektywy europejskiej gospodarki - zauważył Kubisiak.
Zaznaczył przy tym, że wysokość ceł dla sektora motoryzacyjny ma też duże znaczenie dla Polski ze względu na powiązanie polskiego sektora z niemieckim. Dodał, że to za pośrednictwem Niemiec Polska „ma sporą ekspozycję na wymianę handlową” ze Stanami Zjednoczonymi.
- Umowa handlowa na pewno nie została wynegocjowana w łatwych okolicznościach, ale finalnie - w obecnych warunkach - jest dla Unii Europejskiej korzystna, choć sama w sobie zakłada, że jednak te stawki celne będą wyraźnie wyższe niż jeszcze za prezydentury chociażby Joe Bidena - dodał.
Pytany, ile na umowie straci Polska gospodarka, tłumaczy, że na tym etapie nie można jeszcze podać precyzyjnej kwoty, jednak rząd wielkości podawany we wtorek przez premiera Donalda Tuska (8 mld zł zamiast 15 mld zł) jest bardzo prawdopodobnym scenariuszem.
Negocjacje w sprawie umowy handlowej między USA a UE trwały od marca, kiedy amerykańska administracja ogłosiła wprowadzenie pierwszej rundy ceł na europejski import. Były to 50-procentowe cła na stal i aluminium; potem w negocjacjach pojawiała się stawka 30 proc. ceł na europejski eksport do USA. Jak mówiła w niedzielę von der Leyen, bez zawarcia umowy z USA ta stawka weszłaby w życie od 1 sierpnia.
Nałożenie wysokich ceł na większość państw świata Trump zapowiadał już w kwietniu; jak wskazywał, celem jest minimalizacja deficytu handlowego USA. Poszczególne kraje rozpoczęły wtedy negocjacje ws. nowych umów handlowych z USA; do tej pory umowy Stany Zjednoczone zawarły m.in. z Wielką Brytanią i Japonią. Największym partnerem handlowym USA pozostaje jednak Unia Europejska.
Uzgodnioną stawkę celną na towary z UE Trump wprowadzi rozporządzeniem, które zgodnie z oczekiwaniami Brukseli ma zacząć obowiązywać od piątku. W ten sposób np. cła na europejskie samochody z obecnego pułapu 27,5 proc. mają zostać obniżone do 15 proc. (PAP)
bpk/ drag/ lm/ ep/