Policjanci mieli używać "metody na policjanta", by okradać starsze osoby. Prokuratura prowadzi śledztwo

2024-02-28 18:09 aktualizacja: 2024-02-29, 09:55
Komisariat policji (zdjęcie ilustracyjne),fot. PAP/Leszek Szymański
Komisariat policji (zdjęcie ilustracyjne),fot. PAP/Leszek Szymański
Prokuratura i Biuro Spraw Wewnętrznych Policji prowadzą śledztwo w sprawie kilku policjantów z Gliwic, którzy - według doniesień mediów - mieli okradać starsze osoby. Rozpoczęła się procedura wydalenia tych funkcjonariuszy ze służby – przekazała śląska policja.

Rzeczniczka komendy wojewódzkiej w Katowicach, komisarz Sabina Chyra-Giereś, powiedziała w środę PAP, że nie ma i dlatego nie jest w stanie przekazać informacji na temat samego śledztwa, które prowadzi prokuratura, a czynności w nim wykonuje Biuro Spraw Wewnętrznych Policji (BSWP). Potwierdziła jedynie, że niezależnie od działań prokuratury i biura toczy się też wewnętrzne policyjne postępowanie.

"Osoby te są zawieszone w czynnościach służbowych, zostało wszczęte postępowanie dyscyplinarne. Ruszyła też wobec nich procedura wydalenia ich ze służby. Oczywiście nie zgadzamy się na to, by w naszych szeregach służył ktoś, kto stojąc na straży porządku prawnego prawa nie przestrzegał i łamał przepisy" - podkreśliła. Nie sprecyzowała, o ilu funkcjonariuszy policji chodzi.

Kom. Chyra-Gereś podkreśliła, że śledztwo zostało zainicjowane na podstawie ustaleń samej policji - dzięki postawie bezpośredniego przełożonego policjantów i działaniom BSWP. Informacji na temat toczącego się postępowania nie przekazała jak dotychczas gliwicka prokuratura.

Polsat News, który poinformował o tej sprawie, przekazał, że sześciu funkcjonariuszy gliwickiej policji miało okradać starszych mieszkańców woj. śląskiego. "Mundurowi posługiwali się "metodą na policjanta", co w ich przypadku nie było trudne do zrobienia" - podała stacja. Według doniesień mediów, sprawa wyszła na jaw przy okazji innej kradzieży dokonanej przez policjantów - kiedy mieli oni dostarczyć ze szpitala depozyt osoby zmarłej w wypadku jej rodzinie, ale dowieźli tylko część kwoty.(PAP)

nl/