Prezydencki minister: to Ukrainie powinno zależeć na tym, żeby Polska ją wspierała - jeśli nie, to nic na siłę

2023-09-25 10:17 aktualizacja: 2023-09-25, 13:19
Wołodymyr Zełenski, fot. PAP/PA/Sean Kilpatrick
Wołodymyr Zełenski, fot. PAP/PA/Sean Kilpatrick
Jesteśmy w NATO, mamy silną armię, jesteśmy w UE, mamy sprawnie funkcjonujące państwo. To Ukraina ma dziś kłopoty i jej powinno zależeć na tym, by Polska ją wspierała. Jeśli nie, to nic na siłę – powiedział w poniedziałek w RMF FM szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej Marcin Przydacz.

W sobotę prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski poinformował, że w drodze powrotnej z USA i Kanady do kraju odwiedził Lublin, gdzie wręczył odznaczenia państwowe polskim wolontariuszom.

O to, dlaczego Zełenski nie spotkał się w Lublinie z polską delegacją, pytany był szef BPM Marcin Przydacz. Prezydencki minister wskazał, że był to wyłącznie techniczny przejazd, a takie sytuacje zdarzały się wielokrotnie wcześniej. Jak mówił, do informacji publicznej nie podawano, jak często Zełenski podróżował przez Polskę. "Z Kijowa czy ze Lwowa wystartować się nie da, więc sądzę, że gdyby media się tym nie zainteresowały, to o tym przejeździe też nikt by nie wiedział" – ocenił.

Jednak, jak zaznaczył, na miejscu ukraińskich polityków i dyplomatów szukałby sojuszników, umacniał istniejące sojusze i partnerstwo, które nawiązało się między państwami przyjaznymi.

Dopytywany o to, czy Polska ma za złe prezydentowi Ukrainy słowa wypowiedziane w ubiegły wtorek na forum ONZ, odpowiedział: "Polska w ostatnich latach intensywnie wspierała Ukrainę. Oczywiście częściowo wynika to z naszego interesu, ale przyjęliśmy ponad milion ukraińskich uchodźców. I po tym wszystkim na forum ONZ, wobec 192 innych państw padają takie słowa. Trudno, żebyśmy nie przyjmowali tego bardzo krytycznie".

Przydacz podkreślił, że ochłodzenia stosunków między Polską a Ukrainą nie należy jednak nazywać konfliktem. "To nieakceptowalna, niesprawiedliwa ocena ze strony ukraińskiej i zachowanie, które jest trudne do zrozumienia" – stwierdził. Pytany o powód takiej postawy strony ukraińskiej wskazał, kwestie biznesowe, wewnętrzne i oligarchię. "Być może prezydent Zełenski ma różnego rodzaju wewnętrzne uwarunkowania gospodarcze. Może są tam firmy, które mogą w różnej formule naciskać lub czegoś oczekiwać" – mówił.

Jednocześnie zaznaczył, że to Ukrainie powinno zależeć na tym, by przyjaźnić się z Polską. "Ukraina powinna zrozumieć, że w interesie nas wszystkich jest, by nie dawać się podzielić, bo na tym korzysta tylko Moskwa. Natomiast, jeśli Ukrainie nie zależy na tym, żeby przyjaźnić się z Polską i o tę przyjaźń zabiegać, to my oczywiście sobie poradzimy. Jesteśmy w NATO, mamy silną armię, jesteśmy w UE, mamy sprawnie funkcjonujące państwo. To Ukraina ma dziś kłopoty i jej powinno zależeć na tym, żeby Polska ją wspierała. Jeśli nie, to nic na siłę" – oświadczył prezydencki minister.

W ubiegły wtorek podczas sesji Zgromadzenia Ogólnego Narodów Zjednoczonych w Nowym Jorku Wołodymyr Zełenski stwierdził, że "niepokojące jest to, jak niektórzy w Europie, niektórzy nasi przyjaciele w Europie, odgrywają w teatrze politycznym solidarność, robiąc thriller ze zbożem". "Może się wydawać, że odgrywają własną rolę, ale w rzeczywistości pomagają przygotowywać scenę dla moskiewskiego aktora" - powiedział wówczas prezydent Ukrainy.

W ubiegłą środę polski resort dyplomacji przekazał, że trybie pilnym do MSZ wezwany został ambasador Ukrainy; przekazano mu protest wobec sformułowań wygłoszonych przez prezydenta Wołodymyra Zełenskiego na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ o tym, jakoby część państw UE pozorowała solidarność.(PAP)

Autorka: Daria Al Shehabi

jos/