Mit czerwonego wina. Kardiolog: alkohol nie powinien być zalecany
Napoje alkoholowe nie powinny być zalecane jako substytut sprawdzonych alternatyw zmniejszających ryzyko sercowo-naczyniowe – uważa kardiolog z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego prof. Zbigniew Gaciong.
W społeczeństwie wciąż pokutuje mit czerwonego wina sugerujący, że regularne sięganie po ten trunek zmniejsza ryzyko chorób sercowo-naczyniowych. Podobnie mają również działać inne napoje alkoholowe, gdyż twierdzi się, że alkohol sam w sobie ma korzystny wpływ na serce.
Prof. Zbigniew Gaciong, kardiolog z Katedry i Kliniki Chorób Wewnętrznych, Nadciśnienia Tętniczego i Angiologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, przyznał, że można wyróżnić pewne mechanizmy korzystnego działania alkoholu na układ sercowo-naczyniowy.
Alkohol zwiększa ciśnienie tętnicze krwi
Na przykład rozszerza on naczynia krwionośne, co poprawia krążenie krwi. Podnosi także poziom tzw. dobrego cholesterolu we krwi (HDL) i ma właściwości przeciwzapalne oraz przeciwutleniające, co teoretycznie także jest korzystne dla serca. Alkohol zwiększa nawet wrażliwość na insulinę, co z kolei może chronić przed cukrzycą, jednak diabetolodzy nie zalecają swym chorym sięgania po czerwone wino.
Specjalista mówił o tym podczas niedawnej Ogólnopolskiej Konferencji „Polka w Europie”, zorganizowanej pod hasłem „Profilaktyka, diagnostyka, leczenie – medycyna wobec wyzwań przyszłości”.
– Trzeba pamiętać, że alkohol wykazuje także niekorzystne działanie, a przede wszystkim zwiększa ciśnienie tętnicze krwi – zaznaczył prof. Gaciong. Wykazano, że jedna porcja alkoholu (zawierająca 10 g czystego alkoholu, np. kieliszek wina), podnosi ciśnienie o 1,25 mmHg, a trzy porcje – o 4,9 mmHg. Im większe zatem spożycie alkoholu, tym większe ciśnienie tętnicze krwi.
Nadciśnienie najważniejszym czynnikiem ryzyka zgonów w skali światowej
Prof. Jacek Lewandowski, kardiolog z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego oraz konsultant województwa mazowieckiego w dziedzinie hipertensjologii ostrzegł, że nadciśnienie jest najważniejszym czynnikiem ryzyka zgonów w skali światowej. Wyprzedza pod tym względem inne niekorzystne dla zdrowia czynniki, takie jak niewłaściwe odżywianie, zbyt duży poziom glukozy we krwi, zanieczyszczenia powietrza, otyłość i nadwagę, a także palenie tytoniu oraz podwyższone stężenie cholesterolu we krwi.
Osobom, które w ogóle nie sięgają po alkohol w żadnej postaci i w najmniejszych nawet ilościach, nie zaleca się rozpoczynania picia w interesie zdrowia. Abstynenci nie muszą wypijać codziennie kieliszka wina, żeby zmniejszyć swoje ryzyko sercowo-naczyniowe. Wystarczy, że przestrzegają zdrowego stylu życia. – Sama abstynencja może poprawić rokowanie w niektórych chorobach – przyznał prof. Gaciong.
Pomimo danych epidemiologicznych nie ma dowodów na korzystny związek przyczynowy między piciem alkoholu a chorobami sercowo-naczyniowymi
– Dlatego napoje alkoholowe nie powinny być zalecane jako substytut sprawdzonych alternatyw zmniejszających ryzyko sercowo-naczyniowe, takich jak dieta niskotłuszczowa, ćwiczenia i farmakoterapia - dodał.
Prof. Gaciong nie namawia jednak do abstynencji. Dopuszcza umiarkowane spożycie alkoholu. – Kiedy możesz kontrolować spożycie alkoholu – ocenił – kontrolujesz również inne czynniki ryzyka sercowo-naczyniowego.
Innego zdania jest kierownik Katedry i Kliniki Psychiatrii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego prof. Marcin Wojnar. Jego zdaniem „nie ma bezpiecznej dawki alkoholu”.
Zbigniew Wojtasiński (PAP)
zbw/ agt/ know/