Samochód wjechał w tłum podczas festiwalu w Kanadzie. Są ofiary śmiertelne [WIDEO]
Kanadyjska policja poinformowała, że 11 osób zginęło, gdy samochód wjechał w tłum na festiwalu ulicznym w Vancouver. Wcześniej informowano o dziewięciu ofiarach śmiertelnych i wielu rannych.
"Na danym etapie jesteśmy pewni, że to zdarzenie nie było atakiem terrorystycznym" - przekazała policja w Vancouver na zachodzie Kanady. Służby zapewniły, że nie ma już zagrożenia dla bezpieczeństwa ludności. Liczba rannych nadal nie jest znana.
Kim jest kierowca?
Według policji incydent nie miał charakteru ataku terrorystycznego: sprawca ma "historię problemów psychiatrycznych" i działał sam - przekazała agencja AP. Liczba rannych przekroczyła 20 osób.
Policja podała na konferencji prasowej, że kierowca jest znany służbom, jednak nie ujawniła więcej szczegółów.
Jak przekazano, sprawca w wieku ok. 30 lat został schwytany przez świadków, którzy przekazali go następnie w ręce policji.
Potencjalny motyw jego działań nie jest znany. Wiadomo jedynie, że był sam w samochodzie.
#BREAKING: Mass-casualty event after an SUV plowed into a street festival in Vancouver. pic.twitter.com/hW2fDtzRYL
— Insider Wire (@InsiderWire) April 27, 2025
Na zdjęciach z miejsca zdarzenia widać służby ratunkowe, policję, a na ziemi leżą ludzie.
Horror na festiwalu
Do tragedii doszło w sobotę wieczorem czasu miejscowego pod koniec ulicznego festiwalu społeczności Filipińczyków - Lapu Lapu. Według relacji osób będących na miejscu zdarzenia czarny SUV wjechał z dużą prędkością w tłum ludzi.
Policja zapewniła, że nie ma już zagrożenia dla bezpieczeństwa ludności.
Kris Pangilinan, dziennikarz, który był na miejscu zdarzenia, przekazał, że samochód wjechał w grupę ludzi, gdy wydarzenie już dobiegało końca, a służby usunęły barierki z drogi, wpuszczając na jezdnię pojazdy. Jeden z nich przyspieszył i uderzył w "setki ludzi". W tłumie rozległy się krzyki.
"To było jak strefa wojenna... Wszędzie na ziemi leżały ciała" - powiedział publicznemu nadawcy CBC. Według niego mnóstwo ludzi zostało rannych.
Burmistrz Vancouver Ken Sim podkreślił, że jest zszokowany i zasmucony tą tragedią. Również premier Kanady Mark Carney przyznał, że jest zdruzgotany z powodu wydarzeń w Vancouver. (PAP)
ndz/ sp/ know/ ał/