O PAP.pl

PAP.pl to portal PAP - największej agencji informacyjnej w Polsce, która zbiera, opracowuje i przekazuje obiektywne i wszechstronne informacje z kraju i zagranicy. W portalu użytkownik może przeczytać wybór najważniejszych depesz, wzbogaconych o zdjęcia i wideo.

Spędziła trzy lata w areszcie domowym w Chinach. Australijska dziennikarka powróciła do kraju

Cheng Lei, australijska dziennikarka urodzona w Chinach, która trzy lata temu została aresztowana pod zarzutem szpiegostwa i umieszczona w areszcie domowym, wróciła do Australii – poinformowała w środę agencja Reutera. Rzecznik chińskiego ministerstwa spraw zagranicznych powiedział, że Cheng była "skazana na dwa lata i 11 miesięcy z dodatkową deportacją".

Dziennikarka Cheng Lei powróciła do Australii po areszcie domowym w Chinach, fot. twitter.com, screenshot/@SenatorWong
Dziennikarka Cheng Lei powróciła do Australii po areszcie domowym w Chinach, fot. twitter.com, screenshot/@SenatorWong

Cheng Lei, dziennikarka anglojęzycznej stacji CGTN, należącej do chińskiego rządu, przez trzy lata była więziona w areszcie domowym bez kontaktu z otoczeniem po zatrzymaniu jej w 2020 r. i postawieniu rok później zarzutów "przekazywania tajemnic państwowych za granicę", które Cheng odrzuciła.

Jej proces w marcu 2022 r. toczył się za zamkniętymi drzwiami, a do budynku sądu nie wpuszczono nawet australijskiego ambasadora.

Rzecznik chińskiego ministerstwa spraw zagranicznych Wang Wenbin poinformował w środę na codziennym briefingu, że Cheng została skazana na 2 lata i 11 miesięcy przez sąd w Pekinie i deportowana z kraju po odbyciu pełnego wyroku.

Cheng naruszyła klauzulę poufności podpisaną ze swoim pracodawcą i w maju 2020 r. nielegalnie przekazała tajemnicą państwową, uzyskaną podczas pracy z zagraniczną agencją w maju 2020 r. – przekazało ministerstwo bezpieczeństwa narodowego.

"Jej powrót kończy bardzo trudne kilka lat dla jej rodziny. Rząd dążył do tego przez długi czas" – oświadczył w środę premier Australii Anthony Albanese.

"Rozmawiałem z nią oczywiście o jej ostatnim przesłaniu, które skierowała do Australijczyków" – powiedział, odnosząc się do listu Cheng z sierpnia, w którym pisała między innymi, że w "celi światło słoneczne świeci przez okno, ale mogę stać w nim tylko przez 10 godzin w roku. (…) Nie widziałam drzewa od trzech lat".

"Jest jednak bardzo silną osobą. Kiedy z nią rozmawiałem, była zachwycona powrotem do Melbourne" – przekazał Albanese.

Australia wielokrotnie zgłaszała uwagi dotyczące jej zatrzymania, które nastąpiło w momencie nasilenia napięć dyplomatycznych pomiędzy Pekinem a Canberrą. Rząd Australii wzywał m.in. do niezależnego śledztwa w sprawie pochodzenia Covid-19, a Chiny w odpowiedzi wprowadzały restrykcje dotyczące australijskiego eksportu.

Albanese informował wcześniej, że poruszał sprawę Cheng podczas rozmowy z przywódcą Chin Xi Jinpingiem, a w środę potwierdził, że była ona poruszana za każdym razem, gdy australijscy politycy spotykali się z chińskimi odpowiednikami.

Jej powrót poprzedza planowaną na koniec roku wizytę Albanese w Pekinie. Premier oznajmił, że stara się ustalić "czas dogodny dla obu stron" z chińskim rządem.

Albanese powiedział, że Australia "nadal prowadzi działania na rzecz" innego zatrzymanego australijskiego dziennikarza, Yang Hengjuna, który jest przetrzymywany od stycznia 2019 roku. (PAP)

sma/

Zobacz także

  • Prezydent USA Donald Trump. Fot. PAP/EPA/ SAMUEL CORUM / POOL
    Prezydent USA Donald Trump. Fot. PAP/EPA/ SAMUEL CORUM / POOL

    Ekspert: USA szykują się do zmiany reżimu w Wenezueli na przychylniejszy ich koncernom naftowym

  • fot. PAP/EPA/KARAM AL-MASRI
    fot. PAP/EPA/KARAM AL-MASRI

    Syria. Trwa głosowanie w wyborach parlamentarnych, pierwszych od upadku Asada

  • Donald Trump Fot. PAP/EPA/Carlos Barria
    Donald Trump Fot. PAP/EPA/Carlos Barria

    Trump zabiera głos ws. Iranu. Potrzebna jest "zmiana reżimu"

  • Irańskie flagi. Zdjęcie ilustracyjne. Fot. PAP/EPA/OLIVIER HOSLET
    Irańskie flagi. Zdjęcie ilustracyjne. Fot. PAP/EPA/OLIVIER HOSLET

    Dziennikarka z Iranu: wszyscy zastanawiają się, czy reżim przetrwa, ale są zbyt przerażeni, by wyjść na ulice

Serwisy ogólnodostępne PAP