Izraelskie drony ostrzelały wejście do gmachu dowództwa armii w Damaszku
Izraelskie drony ostrzelały wejście do gmachu dowództwa syryjskiej armii w Damaszku - powiadomiła agencja AFP. Media z Syrii przekazały, że w izraelskim ataku na Damaszek rannych zostało dwóch cywilów. Nie ma doniesień o ofiarach śmiertelnych.
„Siły Obronne Izraela nadal monitorują rozwój sytuacji i działania wymierzone w cywilną ludność druzyjską w południowej Syrii. Zgodnie z rozkazami (...) atakują ten obszar i są przygotowane na różne scenariusze” – poinformowała w oświadczeniu armia, zapowiadając, że „będzie nadal prowadzić działania defensywne i ofensywne, aby zapewnić bezpieczeństwo obywatelom Izraela”.
Wcześniej w ataku izraelskich dronów na syryjskie siły rządowe w prowincji Suwejda uszkodzone zostały pojazdy armii - powiadomił portal Times of Israel, powołując się na lokalnych informatorów.
Syryjska armia została wysłana do Suwejdy, aby przywrócić spokój w prowincji, w której od niedzieli trwały walki druzów ze społecznością sunnickich Beduinów. Po wejściu sił rządowych doszło tam do starć armii z druzyjskimi bojownikami. Pojawiły się doniesienia o przedstawicielach syryjskich sił bezpieczeństwa, dokonujących pozasądowych egzekucji, grabieży i podpaleń domów cywilów - informowała agencja AP.
W środę władze Izraela powiadomiły o wzmocnieniu sił w rejonie granicy z Syrią. Poprzedniego dnia grupa izraelskich druzów przedostała się przez granicę na terytorium Syrii. Domagali się izraelskiej i międzynarodowej interwencji w obronie społeczności druzyjskiej z Syrii. Zostali zawróceni przez żołnierzy z Izraela.
Suwejda położona jest około 100 km od izraelskiej granicy.
Przywódcy izraelskich druzów, grupy szanowanej i cenionej m.in. za lojalność wobec państwa, ogłosili strajk w geście solidarności z druzami w Syrii. „Nie dla ciszy i bierności” – zaapelowali w opublikowanym w środę oświadczeniu, w którym wezwali izraelskich druzów do przygotowania się do przekroczenia granicy i udzielenia pomocy pobratymcom.
Resort obrony Syrii: nadal reagujemy na ostrzał w Suwejdzie
Ministerstwo obrony powiadomiło, że wojska „nadal reagują na źródła prowadzenia ognia”. Resort zapewnił, że jego siły przestrzegają zasad prowadzenia wojny i działają, aby chronić obywateli i zapobiegać szkodom materialnym.
Od rozpoczęcia starć w Suwejdzie i okolicach miało zginąć 248 osób - przekazało Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka (OSDH). Wcześniej organizacja informowała o 203 ofiarach. Według najnowszych obliczeń OSDH śmierć poniosło 64 druzyjskich bojowników i 28 druzyjskich cywilów, przy czym spośród cywilów 21 zostało „straconych w trybie doraźnym” przez siły rządowe. Zginęło również 138 członków sił bezpieczeństwa i 18 beduińskich bojowników, którzy wraz z nimi wkroczyli do miasta.
MSW Syrii w oświadczeniu opublikowanym przez państwową agencję Sana podkreśliło, że "wkroczenie sił rządowych ma na celu wyłącznie opanowanie sytuacji, ochronę mieszkańców i zapewnienie bezpieczeństwa w mieście". Zdaniem resortu „grupy przestępcze wznowiły ataki na armię i siły bezpieczeństwa w mieście".
Minister obrony Izraela Israel Kac zapowiedział w środę, że wojska izraelskie będą ostrzeliwały siły syryjskie aż do ich wycofania z Suwejdy. Dodał, że armia jest gotowa nasilić działania, jeżeli „wcześniejsza wiadomość nie została zrozumiana” - przekazały lokalne media. Kac miał również wezwać władze Syrii, by „zostawiły druzów w spokoju” - podała agencja Reutera.
Konflikt w Suwejdzie
Konflikt, który spowodował wtorkową interwencję sił rządowych Syrii, wybuchł w piątek, kiedy uzbrojeni Beduini zaatakowali i obrabowali młodego druza. W odpowiedzi druzowie porwali kilku Beduinów. Przemoc objęła nie tylko miasto Suwejda, stolicę prowincji o tej samej nazwie, ale też sam region, posterunki policji i główne szlaki komunikacyjne.
Druzowie są hermetyczną grupą religijną, których wiara wyewoluowała przed tysiącem lat z szyickiego odłamu islamu. Nie pozyskują nowych wyznawców, druzem można się tylko urodzić. Największa część bliskowschodnich druzów (ok. 700 tys.) mieszka w kilku rejonach Syrii, głównie w rejonie Suwejdy, ok. 150 tys. - w Izraelu. Dla ponad 100 tys. domem jest Liban, a dla ok. 20 tys. - Jordania. Wszędzie znani są z lojalności wobec państw, w których żyją. (PAP)
os/ szm/ ap/ grg/