Szef sejmowej speckomisji: przestępstwo, które popełnia sędzia Szmydt, trwa cały czas [NASZE WIDEO]

2024-05-08 17:28 aktualizacja: 2024-05-09, 09:12
Tomasz Szmydt Fot. PAP/Rafał Guz
Tomasz Szmydt Fot. PAP/Rafał Guz
Przestępstwo, które popełnia sędzia Tomasz Szmydt, trwa cały czas; to oznacza, że można w sprawie uchylenia mu immunitetu odnieść się do niego tak, jak do kogoś ujętego na gorącym uczynku - mówi PAP szef sejmowej komisji ds. służb specjalnych Marek Biernacki.

Szef MS, prokurator generalny Adam Bodnar poinformował w środę, że prokuratura przygotowuje wniosek o uchylenie immunitetu sędziemu Tomaszowi Szmydtowi. Decyzję w tej sprawie podejmie sąd dyscyplinarny, który działa przy Naczelnym Sądzie Administracyjnym. Wcześniej premier Donald Tusk podał, że zwrócił się do Bodnara, by podjął natychmiastowe działania, by odebrać immunitet sędziemu.

"Szmydt jest formalnie ciągle sędzią, żeby podjąć kolejne czynności, trzeba mu zdjąć immunitet" - mówił Tusk.

Szef komisji ds. służb specjalnych Marek Biernacki (PSL-TD) odnosząc się do tej sprawy powiedział PAP, że monitorowanie przez służby specjalne sędziów jest problematyczne właśnie ze względu na chroniący ich immunitet, będący wynikiem trójpodziału władzy. "I ten immunitet prawnie ich chroni. I chroni także sędziego, który zdradził Polskę" - zaznaczył.

"Stoję jednak na stanowisku, że to nie jest taka sytuacja, że to przestępstwo zostało popełnione. To przestępstwo trwa, ponieważ on zdradził i cały czas ta zdrada się pogłębia, bo mamy jego antypolskie wywiady w mediach rosyjskich. A według mnie sędziego na gorącym uczynku, tak jak i posła, i inne osoby, które mają immunitet - jeżeli dokonują przestępstwa - można na gorącym uczynku zatrzymać. Tak samo i tutaj (w sprawie uchylenia immunitetu - PAP) trzeba wypracować jakąś formułę, że musi to nastąpić szybko" - mówił.

Poseł zwrócił uwagę, że w innym przypadku doszłoby do paradoksalnej sytuacji, że gdyby Szmydt wrócił do Polski, to nikt nie mógłby go zatrzymać właśnie ze względu na chroniący go immunitet. Dodał przy tym, że formułę w tej sprawie powinien wypracować sąd dyscyplinarny działający w sądzie administracyjnym. "Tu cała procedura powinna być sprawdzona jeszcze raz, przejrzana. Dla mnie jest naturalnym elementem, że to przestępstwo trwa cały czas, to nie jest tak, że ono się już zdarzyło" - podkreślił.

Szef komisji ds. służb specjalnych dodał też, że zaskakująca dla niego jest sytuacja, że po tzw. aferze hejterskiej sędzia Szmydt zajmował się w WSA w Warszawie sprawami niejawnymi.

"To trzeba sprawdzić, to jest nie do przyjęcia" - stwierdził.

Prokuratura Krajowa poinformowała w środę, że zostało wszczęte śledztwo w sprawie brania przez Tomasza Szmydta, pełniącego funkcję sędziego WSA w Warszawie, udziału w działalności obcego wywiadu na terenie Polski i Białorusi, poprzez udzielanie temu wywiadowi informacji, co mogło wyrządzić szkodę Rzeczypospolitej Polskiej, tj. o czyn z art. 130 par. 2 Kodeksu karnego.

Art. 130 par. 2 Kk głosi, że "kto, biorąc udział w działalności obcego wywiadu albo działając na jego rzecz, udziela temu wywiadowi wiadomości, której przekazanie może wyrządzić szkodę Rzeczypospolitej Polskiej, podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 8 albo karze dożywotniego pozbawienia wolności".

Podstawowym celem śledztwa, które jest prowadzone w Mazowieckim Wydziale Zamiejscowego Departamentu ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji w Warszawie, jest ustalenie wszelkich okoliczności związanych z ewentualną współpracą sędziego z obcym wywiadem, w tym przede wszystkim zakresu udzielanych wiadomości. Czynności do wykonania są powierzane Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. W toku postępowania analizowana będzie między innymi sytuacja majątkowa, osobista i zawodowa sędziego.

Sędzia Tomasz Szmydt na Białorusi

Tomasz Szmydt, sędzia Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, poprosił w poniedziałek w Mińsku władze Białorusi o "opiekę i ochronę". Jak podał, musiał opuścić Polskę, ponieważ nie zgadza się z działaniami władz w Warszawie. Mówił o prześladowaniach i pogróżkach, których ofiarą jakoby padł z powodu swojej "niezależnej postawy politycznej".

Szmydt powiadomił, że zrzeka się dotychczasowego stanowiska w WSA "ze skutkiem natychmiastowym". "Zrzeczenie się funkcji sędziego jest wyrazem protestu przeciwko niesprawiedliwej i krzywdzącej polityce prowadzonej przez władze Rzeczypospolitej Polskiej wobec Republiki Białorusi i Federacji Rosyjskiej" - czytamy w piśmie, które Szmydt opublikował na platformie X.

Wśród spraw, którymi w WSA w Warszawie zajmował się Szmydt, były dotyczące np. odmowy wydania poświadczeń bezpieczeństwa w zakresie dostępu do informacji niejawnych.

Norbert Nowotnik (PAP)

mar/