Trwają poszukiwania obiektu, który wleciał na terytorium Polski [ZDJĘCIA Z AKCJI SŁUŻB]

2023-12-29 12:56 aktualizacja: 2023-12-29, 16:26
Trwają poszukiwania obiektu, który wleciał od strony granicy z Ukrainą. Służby w miejscowości Sosnowa Dębowa w woj. lubelskim. Fot. PAP/Darek Delmanowicz
Trwają poszukiwania obiektu, który wleciał od strony granicy z Ukrainą. Służby w miejscowości Sosnowa Dębowa w woj. lubelskim. Fot. PAP/Darek Delmanowicz
Od rana służby poszukują w województwie lubelskim obiektu, który w piątek rano wleciał nad Polskę od strony granicy z Ukrainą. "W akcję zaangażowanych jest dwustu policjantów" – podał PAP rzecznik KWP w Lublinie nadkom. Andrzej Fijołek. Jak przekazał, poszukiwania prowadzone są na terenie powiatów zamojskiego, tomaszowskiego i hrubieszowskiego. Policjanci - dodał - przeczesują teren i rozmawiają z mieszkańcami.

W piątek przed godz. 11 Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych poinformowało, że w rano w przestrzeń powietrzną RP od strony granicy z Ukrainą wleciał niezidentyfikowany obiekt powietrzny, który od momentu przekroczenia granicy do miejsca zaniku sygnału obserwowany był przez środki radiolokacyjne. Dowódca Operacyjny RSZ uruchomił dostępne siły i środki.

"Dwustu policjantów jest zaangażowanych w te działania, policyjne drony i tam, gdzie pojawiają się informacje, gdzie ten obiekt teoretycznie mógł spaść to tam od rana są prowadzone poszukiwania" – powiedział rzecznik lubelskiej policji nadkom. Andrzej Fijołek.

"Na chwilę obecną nie mamy tego miejsca potwierdzonego. Dalej szukamy" – zastrzegł.

Poszukiwania z udziałem dronów 

Wójt gminy Komarów-Osada w powiecie zamojskim Wiesława Sieńkowska powiedziała wcześniej PAP, że na terenie gminy poszukiwania z udziałem dronów prowadzi żandarmeria i policja. "Kilka minut po godz. 7 rano mieszkańcy widzieli obiekt niezidentyfikowany w miejscowości Sosnowa-Dębowa, który poleciał w stronę południowo-wschodnią, w stronę Kraczew i Czartowczyka, ale nie było wybuchu, nic złego się nie wydarzyło" – podała Sieńkowska. "Służby zaraz się zjawiły i pracują w tej chwili. Nic nie znalazły, jak do tej pory" – uzupełniła.

TV Republika podała, że rakieta spadła w miejscowości Wożuczyn-Cukrownia, która położona jest w gminie Rachanie w powiecie tomaszowskim. Sekretarz gminy Rachanie Agata Niedziółka nie potwierdziła PAP tych doniesień. "Nie potwierdzam informacji, które są w przestrzeni publicznej. Jako zarządzanie kryzysowe gminy nie posiadamy informacji, że jakikolwiek obiekt u nas był, przelatywał czy nie" – powiedziała.

Jak stwierdziła Niedziółka, gmina jest w stałym kontakcie z Lubelskim Urzędem Wojewódzkim i służbami wojewody lubelskiego. "U nas nic się nie stało, żadnego wybuchu nie było w żadnej miejscowości. Widać ruch służb mundurowych, ale to chyba (efekt) doniesień medialnych. I dobrze, że zareagowali i sprawdzają" – podała.

Wójt gminy Dołhobyczów Grzegorz Drewnik powiedział, że – jak wynika z rozmów z mieszkańcami – po godz. 7 nad gminą przeleciał nieznany obiekt. "Dużo osób to potwierdzało dzwoniąc niezależnie od siebie i informując, że coś takiego miało miejsce" – stwierdził.

Eksplozja w Przewodowie 

15 listopada ub.r. dwóch mężczyzn zginęło od eksplozji pocisku, który spadł we wsi Przewodów w gm. Dołhobyczów, leżącej blisko granicy polsko-ukraińskiej. Tego dnia siły rosyjskie przeprowadziły zakrojony na szeroką skalę atak rakietowy na Ukrainę.

Jak później informowały polskie władze, na teren suszarni zbóż spadła najprawdopodobniej rakieta ukraińskiej obrony powietrznej i wszystko wskazuje na to, że to wynik nieszczęśliwego wypadku. Postępowanie w sprawie wybuchu prowadzi prokuratura. (PAP)

Autor: Piotr Nowak

mmi/