Wystąpienie Siemoniaka w PE o migracji wywołało krańcowo różne reakcje wśród europosłów
Minister spraw wewnętrznych i administracji Tomasz Siemoniak podkreślał w czwartek w Parlamencie Europejskim, że celem polskiej prezydencji jest bardziej efektywne zarządzanie migracją w UE. Zieloni i socjaliści podkreślali ograniczanie prawa do azylu, a prawica - nieszczelność granic.
Siemoniak zaprezentował na posiedzeniu komisji ds. prawnych (LIBE) w PE priorytety polskiej prezydencji w obszarze migracji. Podkreślał, że instrumentalizacja migrantów jest zagrożeniem dla bezpieczeństwa, a jej zwalczanie wymaga innowacyjnych metod.
Wystąpienie Siemoniaka wywołało skrajnie różne reakcje europosłów.
Niemka z socjaldemokratycznej partii SPD Birgit Sippel podkreśliła, że "Polska nie tylko zamknęła granicę z Białorusią, ale też nie dopuszcza do udzielania na niej pomocy". Tymczasem - jak zaznaczyła - pochodzenie wielu osób, które docierają do granicy polsko-białoruskiej, powodowałoby, że mogłyby one otrzymywać w UE ochronę międzynarodową.
W jej ocenie powstaje pytanie, na ile Polska jest w stanie wiarygodnie kierować pracami Rady UE w związku z wejściem w życie nowego systemu azylowego, który jest elementem paktu migracyjnego. "Państwo starają się malować taki obraz, że powinniśmy w całości wyłączyć migrację" - oświadczyła Sippel. Podkreśliła, że w Niemczech dom znalazło wielu migrantów i "tylko niewielka mniejszość popełnia przestępstwa". "My się cieszymy z tych wielu osób, które do nas przyjechały do Niemiec" - dodała.
Belgijska europosłanka Zielonych Saskia Bricmont powiedziała, "iż na co dzień dochodzi do naruszenia prawa azylowego, prawa osób, które szukają schronienia, chociażby na polskiej granicy z Białorusią".
"Państwo nie odpowiedzieliście jasno, jak zamierzacie w pełni przestrzegać zapisów paktu (migracyjnego - PAP)" - mówiła. "Upolitycznienie ekstremalne tej kwestii, to jest woda na młyn Białorusi, by krytykować UE, wykorzystując cynicznie tych ludzi, którzy mają prawo do żądania azylu w UE" - dowodziła Bricmont.
Szwed z Europejskich Konserwatystów i Reformatorów Charlie Weimers powiedział, że "podczas gdy odmowa rządu PiS dotycząca przyjmowania migrantów była zawsze pokazywana jako przykład naruszania praworządności, to rząd pana Tuska wydaje się iść w tym samym kierunku, ale nie jest poddawany tej samej kontroli". "Dlaczego są inne standardy, jeśli chodzi o rozliczalność - w zależności od tego, który rząd rządzi?" - pytał europoseł.
Węgier Andras Laszlo ze skrajnie prawicowych Patriotów dla Europy podkreślił, że granice zewnętrzne UE są coraz mniej szczelne, a dziewięć na dziesięć osób, które otrzymują nakaz opuszczenia UE, w niej zostają. Zarzucił, że większość w PE - również grupa Europejskiej Partii Ludowej, do której należy KO - popiera pakt migracyjny.
Siemoniak podkreślił w odpowiedzi, że polskie stanowisko, jeśli chodzi o pakt migracyjny, jest znane i w ostatnich dniach powtórzył je premier Donald Tusk (mówiąc, że Polska nie będzie implementować żadnych przepisów, które miałyby doprowadzić do przymusowego przyjmowania przez Polskę migrantów zidentyfikowanych w innych krajach europejskich - PAP). Minister mówił też, że krajowa legislacja w Polsce - procedowana obecnie w Sejmie ustawa o udzielaniu cudzoziemcom ochrony międzynarodowej, która przewiduje możliwość czasowego zawieszenia przyjmowania wniosków od przybyszów - idzie w kierunku maksymalnego zapewnienia bezpieczeństwa.
"Staramy się dostrzegać też aspekty humanitarne" - dodał Siemoniak, wskazując na działalność organizacji Lekarze bez Granic, a także wsparcie, jakiego udzielają np. kobietom polscy funkcjonariusze. "Nie traćmy jednak z pola widzenia tego, że reżim białoruski cynicznie wykorzystuje tych ludzi, funkcjonariusze w białoruskich mundurach podwożą ich pod granicę i pokazują, jak ją przekroczyć" - dowodził szef MSWiA. "To jest sprzężenie cynicznego działania reżimu totalitarnego i przestępczości" - ocenił.
Z Brukseli Magdalena Cedro (PAP)
mce/ ap/ mow/ ep/