To była największa w historii Grecji katastrofa kolejowa. Teraz opozycja zapowiada wotum nieufności wobec rządu
Opozycyjna grecka partia PASOK w czwartek zapowiedziała złożenie wniosku o wotum nieufności dla rządu. Wcześniej tego dnia opublikowano raport, z którego wynika, że błędy systemowe i przeoczenia doprowadziły dwa lata temu do największej w historii kraju katastrofy kolejowej.
Przewodniczący socjalistycznej partii PASOK Nikos Andrulakis oświadczył, że rząd konserwatywnej Nowej Demokracji ponosi odpowiedzialność za katastrofę, w której zginęło 57 osób, a 88 zostało poważnie rannych. Dodał, że do tragedii doprowadziły też "kryminalne przeoczenia" - relacjonuje portal eKathimerini. "Z tego względu natychmiast podejmę inicjatywę złożenia wniosku o wotum nieufności (dla rządu)" - poinformował polityk.
W czwartek rano w Atenach zaprezentowany został raport Krajowej Komisji ds. Wypadków Lotniczych i Kolejowych na temat katastrofy z 28 lutego 2023 r. w Tempi w środkowej Grecji. Pociąg pasażerski, którym podróżowało wielu studentów, zderzył się wtedy z jadącym z przeciwnej strony składem towarowym.
Z raportu wynika, że w związku z nieprawidłowymi działaniami podjętymi po zdarzeniu na miejscu utracone zostały ważne dowody. "To, co się zdarzyło - zniszczenie dowodów w ciągu trzech dni - nie może nigdy więcej się powtórzyć" - powiedział Kostas Kapetanidis, kierujący zespołem śledczym Komisji, która rozpoczęła działania dopiero w marcu ubiegłego roku.
Według śledczych do wypadku doprowadziły m.in. systematyczne zaniedbania, błąd ludzki, nieodpowiedni nadzór, chaotyczne procedury, brak koordynacji. Wyrażono też przekonanie, że do eksplozji i pożaru, które nastąpiły po kolizji, mogła przyczynić się nieokreślona substancja. Pojawiły się liczne spekulacje na temat rodzaju ładunku transportowanego przez pociąg towarowy. Większość ofiar zginęła wskutek zderzenia pociągów, kilka z nich - w wyniku pożaru.
Bezpośrednią przyczyną była, według ekspertów, "sekwencja zdarzeń, która doprowadziła do tego, że niedostatecznie wyszkolony zawiadowca stacji kolejowej Larisa, w której brakowało personelu, przez przypadek skierował pociąg pasażerski na te same tory, którymi z przeciwnej strony jechał pociąg towarowy".
Postępowanie sądowe w sprawie tragedii ma zakończyć się w tym roku.
W drugą rocznicę katastrofy w kilkuset miastach i miejscowościach w Grecji i za granicą mają odbyć się demonstracje solidarności z rodzinami ofiar tamtej tragedii. Ludzie są niezadowoleni z działań państwa w związku z katastrofą. Prognozuje się, że piątkowe demonstracje będą największymi od lat. Związki zawodowe wezwały do dobowego generalnego strajku pracowników sektora prywatnego i publicznego. Strajkować mają m.in. nauczyciele, lekarze, handlowcy, pracownicy transportu publicznego, kontrolerzy ruchu lotniczego oraz studenci. Metro w Atenach ma działać w ograniczonych godzinach, by umożliwić uczestnikom protestu dojazd do centrum miasta.
Premier Kyriakos Micotakis zaapelował w środę, by nie wykorzystywać żałoby w związku z drugą rocznicą katastrofy do dzielenia społeczeństwa. Ostrzegł, że "niektórzy chcą przekształcić zbiorową żałobę w okazję do dalszych podziałów i wykorzystać ból ofiar do własnych politycznych celów". "Ci, którzy postrzegają piątek jako punkt zwrotny dla siłowego przewrotu, spotkają się z naszym sprzeciwem" - zapowiedział szef rządu i zaapelował o jedność.
Z Aten Natalia Dziurdzińska (PAP)
ndz/ akl/ sma/