Była szefowa rządu Litwy dla Sestry.eu: niezależnie od partii, polscy liderzy będą postrzegać Rosję jako zagrożenie
"Niezależnie od partii – czy to PiS, czy Platforma Obywatelska – polscy przywódcy ogólnie uważają Rosję za zagrożenie. Polska ma silny instynkt rozpoznawania zagrożenia ze strony Rosji – w przeciwieństwie do Węgier" – powiedziała portalowi Sestry.eu Ingrida Szimonyte, premier Litwy w latach 2020–2024.
Szimonyte uważa, że mimo wojny i wewnętrznych problemów, które utrudniają Ukrainie integrację z Unią Europejską, ogłoszony możliwy termin jej przystąpienia do UE 1 stycznia 2030 roku jest bardzo ambitnym, chociaż wciąż osiągalnym celem. Dla jego osiągnięcia konieczne jest utrzymanie tempa reform i wsparcie przez sojuszników objętego wojną kraju.
Szimonyte podkreśliła również, że blokady stosowane przez Węgry w Unii Europejskiej są problemem całej wspólnoty, a nie samej Ukrainy. Jej zdaniem UE nie może za każdym razem napotykać na te same przeszkody ze strony jednego państwa członkowskiego.
"Nawet jeśli Unii udaje się posunąć naprzód, uwzględniając niektóre interesy Węgier, wysyłamy w ten sposób niewłaściwy sygnał, że nagradzamy zachowanie sprzeczne z duchem Unii. Stanowisko Węgier staje się coraz poważniejszym problemem i wielu polityków zdaje sobie z tego sprawę" – powiedziała.
Zapytana o możliwe konsekwencje wyborów prezydenckich w Polsce, Szimonyte wyraziła optymizm co do pozycji Polski w UE, współpracy między krajami i kontynuacji wspólnego okazywania wsparcia dla Ukrainy. "Polska, w przeciwieństwie do Węgier, ma silny instynkt rozpoznawania rosyjskiego zagrożenia" – podkreśliła.
Z tego powodu zaznaczyła, że nie spodziewa się, by nowy prezydent Karol Nawrocki stał się "drugim Orbanem", zważając na to, że kluczową rolę w polityce zagranicznej Polski odgrywa rząd, a nie prezydent.
"Niezależnie od tego, czy rządzi PiS, czy Platforma Obywatelska – polscy liderzy generalnie uważają Rosję za zagrożenie" – powiedziała Szimonyte.
Zwróciła też uwagę, że Litwa od początku pełnoskalowej wojny na Ukrainie konsekwentnie opowiada się za zaostrzeniem sankcji wobec Rosji. Bałtycki kraj działa inaczej niż niektóre państwa Unii Europejskiej, które zwlekały z decyzjami ze względu na lęk przed krótkoterminowymi stratami gospodarczymi, wpływem propagandy oraz presją ze strony części środowisk biznesowych.
"Największy cios gospodarczy nie przyszedł jednak z powodu sankcji" – dodała Szimonyte – "ale z powodu odcięcia dostaw gazu przez samego Putina".
Oceniła, że gdyby państwa europejskie miały same zrezygnować z rosyjskiego gazu, wiele z nich by się na to nie zdecydowało, obawiając się skoków cen i trudności z dostawami. Dodała, że nie można zapominać o propagandzie, która głosiła, iż Europa zamarznie zimą, jednak nic takiego się nie stało. "Poradziliśmy sobie – choć było to kosztowne" – oceniła.
W jej opinii dzisiejsza Europa potrzebuje silnego przywództwa i nowych pomysłów, by pokonywać tego rodzaju przeszkody. W kontekście bezpieczeństwa była premierka podkreśliła, że generalnie NATO zmierza w dobrym kierunku, jednak Europa musi wziąć na siebie większą odpowiedzialność za własną obronę, zwiększając budżety wojskowe, liczebność armii oraz zdolności produkcyjne. Jej zdaniem równie ważne, jak wspieranie Ukrainy, jest pogłębianie współpracy z nią w zakresie technologii i innowacji.
Litwa – jak podkreśla – pozostaje wierna wsparciu Ukraińców również na swoim terytorium, przechodząc stopniowo od systemu tymczasowej ochrony do przyznawania zezwoleń na pobyt.
"Obecnie mieszka u nas około 80 tysięcy obywateli Ukrainy – mniej niż w czasie szczytu, kiedy było ich ponad 90 tysięcy. Część wróciła do Ukrainy, inni wyjechali dalej. Wciąż obowiązuje system ochrony tymczasowej, ale w praktyce większość Ukraińców nie przyjeżdża tu po przywileje. To głównie kobiety ze wschodniej Ukrainy, które uciekły z dziećmi lub starszymi członkami rodzin. Zdecydowana większość z nich pracuje, jest samowystarczalna i płaci podatki" – wyjaśniła była szefowa litewskiego rządu.
Zdaniem Szimonyte prorosyjskie siły polityczne pozostają na Litwie marginalne. Po 2022 roku niemal całkowicie zniknęły z przestrzeni publicznej ze względu na silne społeczne poparcie dla Ukrainy. Jednak później zaczęły stopniowo powracać – z nowymi, bardziej wyrafinowanymi narracjami: "Zaczęli znów mówić, że "Ukraina nie może wygrać" albo, że "marnujemy na nią pieniądze"". Według litewskiej polityk może to świadczyć o tym, że propaganda Kremla nie zniknęła, lecz jedynie ewoluowała i przybrała inne, bardziej skuteczne formy.
Sestry.eu to międzynarodowy magazyn on-line, działający od września 2023 roku. Pracuje na rzecz budowania dialogu społecznego oraz poprawy jakości życia kobiet. Opisuje historie niezwykłych kobiet, które od początku wojny w Ukrainie dają dowód odwagi, niezłomności, wrażliwości na ludzkie nieszczęście i gotowość do niesienia pomocy.
Promuje ideę siostrzeństwa, współpracy i poszanowania wspólnych wartości, takich jak wolność i tolerancja. Teksty publikuje po ukraińsku, polsku i angielsku. (PAP)
Cały tekst dostępny pod linkiem: https://www.sestry.eu/pl/artykuly/czy-nawrocki-stanie-sie-drugim-orbanem-europy-byla-premierka-litwy-o-roznicy-miedzy-polska-a-wegrami
iua/mhr/