O PAP.pl

PAP.pl to portal PAP - największej agencji informacyjnej w Polsce, która zbiera, opracowuje i przekazuje obiektywne i wszechstronne informacje z kraju i zagranicy. W portalu użytkownik może przeczytać wybór najważniejszych depesz, wzbogaconych o zdjęcia i wideo.

Były policjant: gdyby ktoś znalazł się w sytuacji, jak ojciec 14-latki, trzeba poprosić o pisemną odmowę podjęcia interwencji

W Andrychowie doszło do śmierci dziecka, ktoś musi za to odpowiedzieć. To musi być jasny sygnał dla innych policjantów, że nie ma przyzwolenia na takie pełnienie służby - mówi PAP emerytowany policjant, były rzecznik prasowy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego Maciej Karczyński. I radzi: gdyby ktoś znalazł się w podobnej sytuacji, jak ojciec tej 14-latki i policja nie chciałaby podjąć interwencji, to trzeba poprosić funkcjonariusza, aby wydał pisemną odmowę. To przeważnie pomaga, bo policjanci boją się takiej sytuacji.

Andrychów, miejsca, w którym znaleziono 14-latkę, Fot. PAP/Art Service
Andrychów, miejsca, w którym znaleziono 14-latkę, Fot. PAP/Art Service

Policja otrzymała zgłoszenie o zaginięciu 14-latki z Andrychowa (woj. małopolskie) we wtorek. Dziewczynka miała jechać do pobliskich Kęt. Rano zatelefonowała do ojca, że źle się czuje i nie wie, gdzie jest. Rodzic zgłosił sprawę policji, jednak czekał w komisariacie godzinę zanim podjęto działania. Dziecko zostało znalezione ok. 500 m od komisariatu. Przewiezione do szpitala, mimo akcji ratowniczej zmarło. Jednym z wątków śledztwa jest zbadanie przez prokuratora prawidłowości prowadzonych przez policję działań poszukiwawczych.

"W Andrychowie doszło do wielkiej tragedii. Ojciec dziewczynki mówi, że czekał ponad godzinę, na podjęcie przez policjantów interwencji. To wymaga pilnego wyjaśnienia z kilku powodów. Przede wszystkim należy się to rodzinie, a także społeczeństwu. Jeżeli doszło do zaniedbań, to ktoś musi zostać ukarany, aby było to przestrogą dla innych policjantów na przyszłość" – podkreśla emerytowany oficer policji Maciej Karczyński.

Jak przyznaje. "bywa tak, że dyżurni na komisariatach podchodzą do zgłoszeń o zaginięciach w sposób rutynowy i bezduszny".

"Z tego, co wiem z mediów, ojciec przekazywał policji informacje, które mogły i powinny wzbudzić podejrzliwość dyżurnego i sprawić, że podejmie on działania wykraczające poza dotychczasowego doświadczenia. Musiała mu się zapalić czerwona lampka i powinien zrobić więcej niż przewidują przepisy w takich przypadkach" - wskazuje.

"Kiedy byłem jeszcze policjantem, powtarzałem funkcjonariuszom: spróbujcie podjąć interwencję w taki sposób, jak to wy byście byli obywatelem składającym zawiadomienie. Wczujcie się w rolę tego obywatela i wtedy najlepiej przeprowadzicie interwencję" – zapewnia ekspert.

Więcej

Mieszkańcy miasta stawiają znicze w centrum Andrychowa. Fot. PAP/Art Service
Mieszkańcy miasta stawiają znicze w centrum Andrychowa. Fot. PAP/Art Service

Są wstępne wyniki sekcji zwłok 14-latki z Andrychowa

"Sadzę, że w przypadku zgłoszenia o zaginięciu 14-latki dyżurnego mogła zgubić rutyna, czyli nieprofesjonalne podejście" - ocenia. Dodaje, że sprawę musi wyjaśnić postępowanie.

"Bo jeżeli prawdą jest, że ojciec mówił dyżurnemu, że córka dzwoniła do niego, że się źle czuła, że mogło się jej coś stać, to nie była to sucha informacja typu: córka wyszła z domu i jej nie ma. Można potraktować zgłoszenie z pewną rezerwą, gdyby ten mężczyzna wielokrotnie przychodził na komisariat i zgłaszał zaginięcie córki, a za chwilę by się ona znajdowała. Jeżeli przyszedł po raz pierwszy, przekazywał konkretne informacje, to były przesłanki, do tego, aby podjąć interwencję natychmiast" - wskazuje.

Karczyński podkreśla, że zwykle broni policję z racji doświadczenia zawodowego.

"Staram się wczuwać w sytuacje, z którymi ma ona do czynienia. Jednak w tym przypadku jestem przekonany, że ja bym zareagował na takie zgłoszenie i pilnie poszukiwał dziewczynki. Tego mi brakuje tutaj" - wyjaśnia.

Ekspert nie ma wątpliwości: "doszło do śmierci dziecka, ktoś musi za to odpowiedzieć. Druga sprawa - to musi być też jasny sygnał dla innych policjantów, że nie ma przyzwolenia na takie pełnienie służby".

Tłumaczy, że kiedy ktoś prosi go o radę, co zrobić, kiedy wyszło dziecko z domu, nie wiadomo, gdzie ono jest i nie mam z nim kontaktu, na początek zaleca zachowanie spokoju, podjęcie próby ustalenia, dokąd poszło, a następnie zgłoszenie zaginięcia na policję.

"Gdyby ktoś znalazł się w podobnej sytuacji, jak ojciec tej 14-latki i policja nie chciałaby podjąć interwencji, to trzeba poprosić funkcjonariusza, aby wydał pisemną odmowę. To przeważnie pomaga, bo policjanci boją się takiej sytuacji, wiedzą bowiem, że gdyby to napisali, a człowiek by umarł, to mają zarzuty prokuratorskie. W przypadku odmowy podjęcia interwencji przez policję należy także nagrać funkcjonariusza, który nie chce podjąć działania. To pomaga w dzisiejszych czasach, które są jak widać niedoskonałe" – radzi Karczyński.(PAP)

Autor: Wojciech Kamiński

kw/

Zobacz także

  • Funkcjonariusz policji - zdjęcie ilustracyjne Fot. PAP/Leszek Szymański
    Funkcjonariusz policji - zdjęcie ilustracyjne Fot. PAP/Leszek Szymański

    Miał prowadzić rozmowy o charakterze seksualnym z 14-latką. Policjant został zatrzymany

  • Zdj. ilustracyjne. Fot. PAP/Szymon Pulcyn
    Zdj. ilustracyjne. Fot. PAP/Szymon Pulcyn

    Gwałt na 14-latce we Wrocławiu. Policja szuka sprawcy

  • Znicze w miejscu śmierci nastolatki w Andrychowie, fot. PAP/Art Service
    Znicze w miejscu śmierci nastolatki w Andrychowie, fot. PAP/Art Service

    Mija rok od śmierci 14-latki w Andrychowie. Śledczy nadal czekają na opinię biegłych

  • Radiowóz policyjny Fot. PAP/Leszek Szymański
    Radiowóz policyjny Fot. PAP/Leszek Szymański

    Śmiertelny wypadek w Świętokrzyskiem. Ciężarówka potrąciła na pasach 14-latkę

Serwisy ogólnodostępne PAP