Chloe Dalton: moja zajęczyca jest symbolem wolności i nadziei [WYWIAD]
Pisarka, doradczyni polityczna i autorka książki „Jak wychować zająca” Chloe Dalton powiedziała PAP, że zając, którego opisała w swoim debiucie literackim, symbolizuje dla niej wolność i nadzieję. Podkreśliła, że spotkanie z nim poruszyło ją na wielu poziomach i zmieniło jej priorytety.
Polska Agencja Prasowa: Można powiedzieć, że „zając to też człowiek”? A może nawet „lepszy człowiek”?
Chloe Dalton: Zdecydowanie nie. Zające są dzikimi zwierzętami i, na szczęście, nigdy nie udało się ich skutecznie utrzymać w niewoli. Najwyraźniej ich natura stawia opór wszelkim próbom udomowienia. Zanim spotkałam moją zajęczycę, w ogóle nie myślałam o naturze.
PAP: Jak to się stało, że zając stał się częścią pani życia?
Ch.D.: Nie miałam pojęcia, że to spotkanie zmieni moje życie.
Chociaż mieszkałyśmy pod jednym dachem, ona żyła całkowicie według swoich zasad i swojego rytmu. Przychodziła i odchodziła, kiedy chciała. Dzieliła moją przestrzeń, tolerowała mnie, ponieważ – jak myślę – czuła się przy mnie bezpiecznie.
Była obecna, ale jednocześnie nieuchwytna i tajemnicza. Większa część jej życia była mi nieznana – dużo czasu spędzała poza murami domu. Nigdy nie próbowałam za nią podążać, żeby zobaczyć, gdzie poszła.
Cieszyłam się z tego czasu, który zdecydowała się dzielić ze mną – godzin, które spędzała na spaniu i odpoczynku w ludzkim domu.
PAP: Jak pani zdaniem powinniśmy traktować zwierzęta? Widzi pani różnice w relacjach między ludźmi i zwierzętami dzisiaj a tymi z nieodległej przeszłości?
Ch.D.: Mogę mówić tylko o tym, czego sama doświadczyłam. Mam świadomość, że uczyniliśmy wiele krzywdy zwierzętom, ale często robiliśmy to nieświadomie, bo brakowało nam wiedzy.
Prawdopodobieństwo spotkania dzikich zwierząt z bliska wraz z upływem lat maleje. Z drugiej strony nasze relacje ze zwierzami domowymi i nasza wiedza na ich temat wciąż rośnie.
Zaskakuje mnie jednak to, jak wciąż mało wiemy o zającach. Być może nigdy nie były one uważane za godne poważnych badań? Im więcej czytałam o zającach – dużo ich żyło w pobliżu mojego domu – tym bardziej zdawałam sobie sprawę, że to ja byłam intruzem na ich terenie.
Skoro wciąż tak wiele musimy się jeszcze nauczyć o zającach, to ile musi być do odkrycia, jeśli chodzi o naturę? Przy tak ograniczonym zrozumieniu powinniśmy działać możliwie ostrożnie i szkodzić jak najmniej. Moja kolejna książka, „Pet”, właśnie temu się przygląda.
PAP: Czy pani opowieść o zającu jest także metaforą?
Ch.D.: Gdy ktoś mówi, że w „Jak wychować zająca” odnalazł sens odnoszący się także do jego własnego życia, daje mi to największą satysfakcję. Moje życie zmieniło spotkanie z dzikim zającem i chciałabym wierzyć, że podobne doświadczenie może stać się udziałem moich czytelników. Właśnie z tej potrzeby w dużej mierze powstała ta książka.
Jednak kiedy ją pisałam, nie myślałam o innym znaczeniu – chciałam jedynie opowiedzieć historię o zającu, której sama doświadczyłam.
PAP: Kiedy postanowiła pani o nim napisać książkę?
Ch.D.: W dniu, w którym zajęczyca wróciła do domu pierwszy raz po tym, jak nauczyła się przeskakiwać mur ogrodu, wyjęłam z szuflady biurka nowy notes i zaczęłam zapisywać moje obserwacje na jej temat. Miała wtedy cztery miesiące.
Jednak na tym etapie nie miałam jeszcze intencji napisania książki. Robiłam notatki, aby móc lepiej ją zrozumieć. Dzięki temu zauważyłam zmiany w jej zachowaniu, a potem mogłam je połączyć z porą roku i pogodą.
Ale kiedy zajęczyca miała dwa lata i urodziła małe w moim domu, był to dla mnie tak niezwykły moment, takie mocne doświadczenie, że zaczęłam myśleć o podzieleniu się nim z innymi ludzi. Pomysł na książkę rodził się bardzo powoli, zwłaszcza że znad zapisywanych stron notatnika często z rozczuleniem zerkałam na zajęczycę – jak śpi wyciągnięta na podłodze w moim biurze.
PAP: A jednak pani książka jest bardzo autentyczna i zarazem konkretna. Jak uniknęła pani przesadnego sentymentalizmu?
Ch.D.: Miałam świadomość, że emocje łatwo mogą wymknąć się spod kontroli, bo spotkanie z zającem poruszyło mnie na wielu poziomach – było piękne, nieprawdopodobne i delikatne. Wiedziałam też, że nie potrwa wiecznie.
Zaufanie, jakim obdarzył mnie zając, było zdumiewające, zwłaszcza że niewiele zrobiłam, by na nie zapracować. Nie chciałam jednak, by książka kręciła się wokół mnie – to jego magia miała być w centrum. Dlatego trzymałam emocje na wodzy, licząc, że to czytelnik sam wyciągnie z tej historii własne wnioski.
PAP: Jak długo powstawała książka?
Ch.D.: Tak naprawdę czuję zadyszkę, jak o tym myślę. Zaczęłam pisać „Jak wychować zająca” latem 2023 roku, a ukazała się we wrześniu rok później. Ale zanim w ogóle zaczęłam myśleć o napisaniu tej książki, wiele czytałam o tych zwierzętach.
PAP: Zając był dla pani w jakimś sensie ciężarem?
Ch.D.: Ależ skąd! Ona była tak pozbawiona ciężaru, jak niektóre z jej wąsów, które upadały na podłogę mojego domu. Poza lekkimi wgnieceniami na dywanie nie pozostawiała żadnych śladów.
Była absolutnie czysta i nieskazitelna w swoich zwyczajach. Jadła właściwie na zewnątrz, na polach i w pobliżu żywopłotu. Do mojego domu przychodziła głównie po to, aby spać. Nie mogłaby być ciężarem.
Choć oczywiście, musiałam wprowadzić zmiany w moich zwyczajach, aby się do niej dopasować. Starałam się być jak najciszej, aby jej nie przeszkadzać. Gdy zapadał zmrok, gasiłam światło także w domu, dostosowując się do naturalnej pory dnia. Nie odbierałam tego jako wyrzeczenia – przeciwnie, te rytmy mnie cieszyły. Zbliżały mnie do moich własnych zmysłów, do czasu roku i do pejzażu, który mnie otaczał.
PAP: Jak zajęczyca zmieniła pani życie?
Ch.D.: Dziś nie mogę już sobie wyobrazić, że mogło jej nie być. Dzięki niej stałam się bardziej otwarta, dopasowałam się do natury, zmieniły się moje priorytety.
Chociaż już jej nie ma ze mną, wciąż czuję jej obecność. Któregoś dnia nie wróciła do domu. Wnioskuję, że udała się w swoją ostatnią drogę. Ale jej małe i ich małe wciąż są ze mną. Co prawda nie wchodzą do domu, ale codziennie wracają do ogrodu. Zatem jej historia jeszcze się nie zakończyła.
Rozmawiała Anna Kruszyńska
Książka Chloe Dalton „Jak wychować zająca” w tłumaczeniu Tomasza Bieronia ukazała się w Wydawnictwie Literackim.
Chloe Dalton – brytyjska pisarka, doradczyni polityczna i specjalistka ds. polityki zagranicznej. Przez ponad dekadę pracowała w brytyjskim parlamencie oraz w ministerstwie spraw zagranicznych i wspólnoty narodów. „Jak wychować zająca” to jej debiutancka książka. (PAP)
akr/ miś/ ppa/