Czerwone Komando - od więziennej samopomocy do najstarszej organizacji przestępczej w Rio
Gang narkotykowy z Rio de Janeiro, z którym we wtorek walczyło w tym mieście 2,5 tys. policjantów, działa jak franczyza i ma własne fabryki broni. W wyniku brutalnej operacji brazylijskiej policji przeciwko Czerwonemu Komando, najpotężniejszej w Rio de Janeiro organizacji przestępczej, zginęły 132 osoby.
Celem operacji według portalu g1 grupy Globo była egzekucja stu nakazów aresztowania bossów komanda i zapobieżenie jego dalszej ekspansji terytorialnej.
Zgodnie z danymi GENI, organizacji Federalnego Uniwersytetu Fluminense (UFF), badającej przestępczość, Czerwone Komando jest w ostatnich latach jedyną organizacją przestępczą, która powiększyła strefę wpływów w mieście i stanie Rio de Janeiro. W latach 2022-2023 zdołała opanować w tym rejonie 51,9 proc. terenów, na których działa zorganizowana przestępczość.
Czerwone Komando powstało w latach 70. XX w. Na początku nosiło nazwę „Czerwona Falanga”. Według cytowanej przez portal g1 socjolog Caroliny Grillo z UFF to brazylijskie media nazwały falangę Czerwonym Komandem. Grupę założył William da Silva Lima, pseudonim „Profesor”, jeden z najbardziej znanych wówczas przestępców.
W 1971 roku skazano go na 100 lat więzienia. Został osadzony w zakładzie Candido Mendes na wyspie Ilha Grande, gdzie wyroki odsiadywali zarówno zwykli przestępcy za napady na banki, jak i więźniowie polityczni. To były czasy dyktatury wojskowej i brutalnych represji wobec opozycji.
Czerwona Falanga miała za cel zwalczanie tortur i złego traktowania więzionych. Jak przypomniał dziennik „Folha de S.Paulo”, więźniowie polityczni, w większości pochodzący z klasy średniej, uświadamiali wtedy pozostałych na temat ich praw i pośredniczyli w negocjacjach, aby uzyskać lepsze warunki odsiadki.
W 1979 roku, w wyniku ogłoszonej amnestii, więźniowie polityczni zostali zwolnieni, a walka o lepsze warunki pobytu straciła impet. W 1980 roku zaczęły się także ucieczki z więzienia. Na wolności członkowie Czerwonego Komanda zainwestowali w handel kokainą.
Jak wyjaśniła portalowi g1 Grillo, w latach 80 XX w. Kolumbia stała się producentem kokainy, a Brazylia przystankiem w handlu tym narkotykiem na szlaku do Europy, „którym pozostaje do dziś”.
Według CNN Brasil w 1985 roku komando kontrolowało już około 70 proc. wszystkich punktów sprzedaży narkotyków.
W latach 90. XX wieku komando odpowiadało za wzrost przestępczości do najwyższego poziomu w historii Rio de Janeiro. Tylko w 1994 roku w stanie Rio de Janeiro odnotowano 64,8 zabójstw na 100 tys. mieszkańców. Obecnie, według BBC, liczba ta spadła do 24.
W latach 90. Czerwone Komando stworzyło sojusz z PCC (Primeiro Comando da Capital), innym gangiem narkotykowym, obecnie jednym z dwóch najpotężniejszych w Brazylii. Według Gaeco (specjalnej grupy zwalczającej przestępczość zorganizowaną w Brazylii) na początku ubiegłego roku PCC liczyła ponad 40 tys. członków w 28 krajach, a jej dochód sięgnął około 1 miliarda reali (182 milionów dolarów) rocznie.
Według BOPE (brazylijskich sił specjalnych) Czerwone Komando i PCC przestały współpracować w 2016 roku.
Jak podaje portugalski magazyn „Sabado”, Czerwone Komando jest obecnie najważniejszą organizacją przestępczą w Rio de Janeiro, ale działa także w niemal wszystkich brazylijskich stanach.
Według Rafaela Soaresa, autora książki „Milicjanci: Jak agenci wyszkoleni do walki z przestępczością skończyli, zabijając na jej usługach”, komando powiększa wciąż swoje wpływy, ponieważ działa na zasadach franczyzy. Ma kilku szefów, ale żaden z nich nie dysponuje przeważającą władzą w organizacji.
Komando zarabia przede wszystkim na handlu narkotykami. Działa w rejonach przygranicznych, m.in. na terenie Amazonii. Według raportu brazylijskiego think tanku FBSP (port. Forum Brasileiro de Seguranca Publica) z lutego br. źródłem zysków komanda jest także sprzedaż paliwa, złota i papierosów.
Dzięki istnieniu nielegalnych fabryk zbrojeniowych Czerwone Komando nie musi polegać wyłącznie na przemycie z Paragwaju czy broni pokątnie sprzedawanej przez brazylijskie służby bezpieczeństwa. Według dziennika „Folha de S.Paulo” dzięki podziemnym fabrykom z drukarkami 3D komando dysponuje nawet dronami zdolnymi do zrzucania materiałów wybuchowych, których użyto we wtorkowych starciach z policją.
Jak podają brazylijskie media, powołując się na policyjne źródła, przestępcy planują także pozyskać drony z kamerami na podczerwień, dzięki którym będą mogli obserwować ruchy służb bezpieczeństwa nocą.
Brazylijska opozycja domaga się po wtorkowej operacji policyjnej uznania największych grup przestępczych w kraju – Czerwonego Komanda i PCC – za organizacje terrorystyczne. Takiej propozycji sprzeciwia się jednak administracja prezydenta Luiza Inacio Luli da Silvy, upatrując w działaniach obu gangów jedynie motywacji finansowych, bez powiązań politycznych czy ideowych. (PAP)
ag/ mhr/ grg/