Debiutancka płyta syna Gary’ego Moore’a. Jack Moore nagrał album z Quentinem Kovalskim
„Electric Neverland” to pierwszy autorski album Jacka Moore’a – syna legendarnego gitarzysty Gary'ego Moore’a, który nagrał z polskim artystą Quentinem Kovalskim. Jak podkreślili muzycy w rozmowie z PAP Life, to osobista opowieść i krok ku własnej artystycznej tożsamości.
Jack Moore to brytyjski gitarzysta, wokalista i kompozytor. Od kilku lat aktywnie rozwija autorską karierę muzyczną. Wychowany przez ojca, Gary'ego Moore'a w duchu bluesa i klasycznego rocka, łączy te tradycje z własnym, alternatywnym brzmieniem. Występował m.in. z Thin Lizzy, Deep Purple i Joe Bonamassa.
„Electric Neverland” to jego pierwszy pełnowymiarowy materiał autorski. Premiera płyty miała miejsce 20 września. Artysta powiedział w rozmowie z PAP Life, że tytuł albumu znacząco nawiązuje do twórczości Jimiego Hendriksa.
– Wychowałem się na Hendriksie – to on zainspirował mnie do gry na gitarze. Tytuł „Electric Neverland” pojawił się w tekście piosenki, a dopiero później uświadomiłem sobie, że to brzmi jak „Electric Ladyland” (trzeci i ostatni album Hendriksa - red.). To nie było planowane, bardziej intuicyjne – wyjaśnił.
- Album powstawał przez kilka lat i stanowi próbę odświeżenia klasycznego, melodyjnego rocka - powiedział artysta i zaznaczył, że jest to „efekt tej ostrzejszej strony jego muzyki i rockowy materiał, który rozwija z Quentinem Kovalskym”. - To dla mnie ważny etap – podkreślił.
Moore powiedział także, że jest to jedna z kilku dróg, które rozwija równolegle w swojej karierze – obok delikatniejszej, folkowej, solowej twórczości.
Zapytany o współpracę z Kovalskim, przyznał, że jest on „niesamowitym wokalistą, co daje dużo głębi muzycznej”. - Obaj mamy bardzo różne głosy, które dobrze się uzupełniają. Jesteśmy jak Yin i Yang - stwierdził.
Quentin Kovalsky, właściwie Szymon Pejski, to polski wokalista i multiinstrumentalista, który jest znany m.in. ze swojej solowej twórczości, w której łączy inspiracje filmowe, w tym m.in. kina Tarantino z nowoczesnymi aranżacjami.
Jak powiedział PAP Life Kovalsky, „Electric Neverland” to dla niego osobista podróż. – To trochę jak film drogi – pełen wspomnień, flashbacków, tęsknoty za prawdziwym światem i prawdziwą muzyką. Chcieliśmy przywrócić melodię do piosenek – coś, czego dziś brakuje – wyjaśnił.
Kovalsky zaznaczył także, że ich wspólna płyta jest symbolicznym wyjściem poza dziedzictwo Moore'ów.
- To są absolutnie klasyki muzyki rozrywkowej, rockowej. Natomiast też nie możemy całe życie odcinać z tego kuponów, bo to zatrzymuje proces, który każdy musi gdzieś tam w sobie przeżywać – wyjaśnił Kovalsky.
Muzycy poinformowali, że planują więcej koncertów i udział w międzynarodowych festiwalach. 20 września wystąpili w Międzypokoleniowym Centrum Edukacji w Warszawie podczas Warsaw Finger Festival, święta muzyki akustycznej i gry na gitarze. (PAP Life)
Autorka: Marcelina Bednarska
ag/ ep/