"Największym problemem koalicji jest prezydent RP". Eksperci oceniają dwa lata od wyborów
Największym problemem obecnej koalicji jest prezydent RP; problem ten się zwiększył, odkąd w Pałacu Prezydenckim zasiadł Karol Nawrocki – powiedział PAP politolog, prof. Antoni Dudek, dodając, że koalicja rządowa „ma zadyszkę”.
W środę mijają dwa lata od wyborów parlamentarnych, w wyniku których Prawo i Sprawiedliwość straciło, po dwóch kadencjach, władzę, a koalicję rządową utworzyły: KO, Lewica, Polska 2050 i PSL.
Ugrupowania te określają się mianem „koalicji 15 października” (wtedy odbyły się wybory parlamentarne), choć umowę koalicyjną podpisały 10 listopada 2023 r., a rząd Donalda Tuska powstał 13 grudnia 2023 r.
Zdaniem prof. Antoniego Dudka z UKSW obecna koalicja rządowa, którą sam określa jako „kordonową”, nie należy ani do najbardziej skonfliktowanych, ani do najbardziej zgodnych. – Nie jest tak skłócona jak koalicja PiS-Samoobrona-LPR. Na drugim biegunie była koalicja PO-PSL, która trwała osiem lat i była wzorem zgodności. Ta koalicja znajduje się mniej więcej pośrodku – powiedział politolog.
Jego zdaniem „główny problem tej koalicji nazywa się Prezydent RP”. – To coś, z czym koalicja pozostanie do końca. Można powiedzieć, że problem ten się zwielokrotnił po objęciu urzędu przez Karola Nawrockiego – dodał prof. Dudek.
Politolog przypomniał słynne odliczanie przez Donalda Tuska dni do końca prezydentury Andrzeja Dudy, które okazało się nietrafną prognozą polityczną.
– Po wymianie Dudy na Nawrockiego koalicja wpadła z deszczu pod rynnę i to jest jej główny problem. Bez prezydenta można Polską administrować, ale niewiele da się zrobić przy prezydencie, który otwarcie dąży do upadku rządu – powiedział politolog.
Jego zdaniem sytuację pogarsza fakt, że najsłabsze ogniwo koalicji, czyli Polska 2050 Szymona Hołowni, zaczyna się sypać wobec kłopotów lidera i nie wiadomo, jak zakończy się kryzys tego ugrupowania.
– Nie sądzę, żeby większość posłów Hołowni uciekła do PiS czy Konfederacji; raczej rozpierzchną się po Koalicji Obywatelskiej i PSL. Nie zmienia to faktu, że koalicja ma dziś zadyszkę i z tą zadyszką przetrwa do końca swojego istnienia – zaznaczył prof. Dudek.
Zdaniem politologa koalicja raczej przetrwa do końca kadencji, choć nie wiadomo, czy jako rząd większościowy.
To jest nie do przewidzenia, bo nie wiadomo, jak będzie przebiegać erozja w drugiej połowie kadencji i czy różni politycy nie spróbują ratować się, opuszczając większość rządową. Koalicja jednak przetrwa, bo w tym Sejmie nie da się zbudować innej większości. Rojenia, że PSL i Konfederacja stworzą koalicję z Jarosławem Kaczyńskim, nawet w PiS nikt nie bierze poważnie.
Jego zdaniem najsilniejszym czynnikiem, spajającym ugrupowania wokół Donalda Tuska, będzie strach przed powrotem PiS do władzy.
Politolog uważa jednocześnie, że wspólny start „koalicji 15 października” w kolejnych wyborach parlamentarnych jest mało prawdopodobny. – Nie tylko dlatego, że ostatnio Władysław Kosiniak-Kamysz zapowiedział, iż PSL będzie startować samodzielnie. Ale także dlatego, że oznaczałoby to ostateczną kapitulację przed Tuskiem. O ile resztki Polski 2050 mogą rzeczywiście znaleźć się w objęciach Tuska i jego formacji, w przypadku PSL w to nie wierzę – powiedział Dudek.
Druga rocznica wyborów. Wawrzyniec Konarski: publiczne spory koalicjantów są postrzegane jako oznaka słabości
– Była to koalicja „największych nadziei”, trawestując tytuł książki Mariana Brandysa („Oficer największych nadziei”), ale takie nadzieje mają to do siebie, że jeśli nie udaje się ich zrealizować, wywołują silną falę krytyki. I właśnie to obserwujemy – ocenił prof. Wawrzyniec Konarski, rektor Akademii Finansów i Biznesu Vistula.
Zdaniem politologa, przekonywanie wyborców, że koalicja od razu po objęciu władzy odniesie się do działań poprzedniego rządu, szczególnie w sferze praworządności, wymaga nie tylko deklaracji, które określił jako „cyrografy Tuska”, ale także rzeczywistych narzędzi do ich realizacji. – Jeśli podpisuje się takie cyrografy z opinią publiczną, trzeba się liczyć z tym, że ludzie będą je pamiętać – dodał.
Prof. Konarski powiedział, że każda koalicja, szczególnie jeśli jej spoiwem jest odsunięcie poprzedniego rządu, powinna nieustannie odnawiać swoje spoiwo poprzez dialog między partnerami. Nie zawsze jednak musi to odbywać się w świetle kamer, bo publiczne spory koalicjantów są postrzegane jako oznaka słabości.
Jego zdaniem koalicja ma też problem z kadrami zdolnymi do prowadzenia „operacji o charakterze strategicznym”. – Obecne kadry nie są najlepsze, popełniane są również błędy personalne. Przykładem może być wymiana ambasadorów, która moim zdaniem powinna przebiegać inaczej; nie w formie, która miała znamiona czystki – ocenia.
Dojrzałość partnerów koalicyjnych, jego zdaniem, jest zróżnicowana.
Szymon Hołownia okazał się politycznym narcyzem, który, nie znajdując odpowiedniego poklasku, szuka własnych możliwości ekspansji.
To jego zdaniem osłabia Polskę 2050, co może skutkować koniecznością włączenia przez Platformę członków tego ugrupowania, aby zwiększyć ich szanse na reelekcję. – Można też spodziewać się turbulencji w PSL, bo przywództwo Władysława Kosiniaka-Kamysza nie daje przesłanek, by partia mogła pewnie odbić się od obaw, czy przekroczy próg wyborczy – dodał politolog.
Prof. Anna Wojciuk: wzajemne niesnaski w koalicji odcinają jej wsparcie społeczne
Wzajemne niesnaski w koalicji odcinają jej wsparcie społeczne – powiedziała PAP politolożka prof. Anna Wojciuk. Rząd działa w trudnych warunkach zarówno finansowych, jak i politycznych, z uwagi na wewnętrzne podziały oraz niechętnego prezydenta – dodała.
Prof. Anna Wojciuk z Uniwersytetu Warszawskiego podkreśliła, że koalicja rządowa nigdy nie miała i nie będzie miała pełni władzy z uwagi na prezydenta, co znacząco ogranicza jej możliwości działania. – Funkcjonowanie w warunkach kohabitacji jest zawsze ogromnym wyzwaniem – zaznaczyła politolożka.
Drugi istotny problem to wewnętrzne zróżnicowanie koalicji.
Szczególnie niejasna przyszłość Polski 2050 utrudnia negocjacje i podejmowanie decyzji. Gdy jedna z partii nie ma lidera i toczą się w niej wewnętrzne spory, staje się to dodatkową przeszkodą.
Jej zdaniem jednak, mimo trudności, widać „wysiłki na rzecz lepszej koordynacji działań”. Jako przykład ekspertka wskazała sprawę ustawy o związkach partnerskich, która nie była negocjowana „przy kamerach”. – Od wyborów prezydenckich widać również poprawę w komunikacji wewnątrz rządu – dodała.
Politolożka powiedziała, że kluczowym wyzwaniem dla koalicji pozostaje budżet. Rząd działa w warunkach ograniczeń wynikających z wysokich nakładów na obronność oraz konieczności utrzymania wydatków socjalnych. – To bardzo ogranicza margines finansowy dla innych dziedzin i sprawia, że budżet jest niezwykle napięty – oceniła Wojciuk.
– Można więc powiedzieć, że rząd działa w trudnych warunkach zarówno finansowych, jak i politycznych, z uwagi na wewnętrzne podziały oraz niechętnego prezydenta – dodała.
Do sukcesów rządu politolożka zalicza relatywnie wysoki wzrost gospodarczy i ograniczenie inflacji do poziomu zgodnego z celami NBP. Nie przekłada się to jednak na nastroje społeczne ani na wzrost sympatii wobec rządu. – Wzajemne niesnaski w koalicji odcinają jej wsparcie społeczne – oceniła.
Jednocześnie Wojciuk przekonuje, że koalicja przetrwa do końca kadencji. – Po wyborach prezydenckich mówiłam w telewizji, że koalicja przetrwa, a Antoni Dudek uważał, że nie. Dziś też przewiduję, że przetrwa – zaznaczyła. – Zachęty do trwania mimo problemów są ogromne – osobiste korzyści polityków oraz ochrona miejsc pracy dla działaczy partyjnych – podsumowała.
Prof. Kik: KO wykazuje tendencję do wchłaniania mniejszych ugrupowań
Prof. Kazimierz Kik z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach zauważył w rozmowie z PAP, że w obecnej koalicji widoczne są tendencje do podporządkowania mniejszych ugrupowań dominującej partii.
Polska jest dziś politycznie spolaryzowana. Dominują dwie partie: Platforma Obywatelska oraz Prawo i Sprawiedliwość. Obie mają charakter wodzowski, przepełnione są atmosferą dominacji i posiadają silną pozycję wodza. W takich partiach naturalna jest skłonność do wzmacniania własnej pozycji w koalicji i wchłaniania mniejszych partnerów.
Zdaniem prof. Kika, gdy partia wiodąca w koalicji gra na siebie, elektorat mniejszych ugrupowań z czasem czuje się zawiedziony, ponieważ jego postulaty nie są realizowane. – W związku z tym istnieje niedosyt u koalicjantów w sprawie realizacji ich postulatów, co z kolei wywołuje kryzysy – wskazał prof. Kik.
Objawy takich kryzysów – w ocenie politologa – widać też w „koalicji 15 października”. Jego zdaniem przejawem tego jest osłabienie Polski 2050 i kryzys przywództwa Szymona Hołowni; podobne procesy mogą – jak ocenił – zajść w PSL i Lewicy. – Mniejsze podmioty są instrumentalizowane na rzecz utrzymania władzy przez główną partię. To wywołuje w przedstawicielach mniejszych partii chęć związania się z silniejszym, by móc więcej – zauważył politolog.
Według niego takie procesy prowadzą ostatecznie do eliminacji mniejszych ugrupowań i pogłębiają polaryzację sceny politycznej, co nie służy demokracji. – Podzielenie Polaków na dwie wrogie sobie formacje w warunkach wojny na Ukrainie i budowy świata wielobiegunowego osłabia państwo – ocenił politolog.
Prof. Kik podkreślił, że z punktu widzenia interesu państwa w Polsce powinny funkcjonować więcej niż dwa liczące się ugrupowania. – Rząd powinien odzwierciedlać poglądy zróżnicowanego elektoratu, a nie logikę partii wodzowskich – podsumował. (PAP)
pś/ bst/ rbk/ mhr/ sdd/ grg/