Egipt rozpoczął deportacje cudzoziemców, którzy chcieli przedostać się do Strefy Gazy
Władze Egiptu zaczęły deportować cudzoziemców, którzy planowali przedostać się przez granicę ze Strefą Gazy - podał portal propalestyńskiego Kuds News Network (QNN). Już w środę zatrzymano i odesłano kilkunastu przybyszów, próbujących dołączyć do konwoju aktywistów z krajów Afryki północnej.
Pochodzący głównie z Maroka przyjezdni zostali odesłani po krótkim przesłuchaniu na kairskim lotnisku, podczas którego twierdzili, że mają w planach wizytę turystyczną lub spotkanie rodzinne - poinformował QNN. Deportowano również aktywistów z państw Europy, Algierii i Turcji, a niektórych zatrzymano nawet przed hotelami za noszenie palestyńskich flag. Wśród deportowanych znaleźli się również dziennikarze.
W środę egipski MSZ wydał komunikat, w którym przypomniał, że wizyty delegacji zagranicznych na terenach sąsiadujących ze Strefą Gazy regulują odpowiednie przepisy. Resort podkreślił, że choć Egipt docenia "wagę wywierania presji na Izrael, aby zakończył blokadę Strefy (Gazy)", to "nie będzie rozpatrywać żadnych próśb ani odpowiadać na żadne zaproszenia przesłane poza ramami określonymi przez regulacje i mechanizmy stosowane w tym zakresie".
W poniedziałek z Tunezji wyruszył w kierunku Egiptu konwój autokarowy, którego uczestnicy zapowiadali, że mają zamiar "przełamać oblężenie (...) i blokadę" Strefy Gazy. Organizatorzy tzw. Światowego Marszu do Gazy podkreślali, że ich przedsięwzięcie jest aktem symbolicznym, a nie misją niesienia pomocy humanitarnej. Egipscy aktywiści oraz osoby od miesięcy zaangażowane w dostarczanie pomocy uchodźcom ze Strefy Gazy ostrzegali, że marsz może skutkować poważnymi konsekwencjami - nie tylko dla jego uczestników, ale też dla lokalnych społeczności.
Zdaniem aktywistów ta demonstracja naraża delikatne struktury pomocowe, które z ogromnym trudem udało się zbudować w warunkach "represyjnego egipskiego reżimu". Zwrócono w tym kontekście uwagę, że dotarcie do przejścia granicznego w Rafah wymaga przejścia przez kilkanaście wojskowych punktów kontrolnych, a każda próba masowego przemarszu może zostać potraktowana przez władze Egiptu jako zagrożenie bezpieczeństwa wewnętrznego.
Izraelski minister obrony Israel Kac powiedział wcześniej, że ma nadzieję, iż władze Egiptu powstrzymają uczestników inicjatywy przed próbą dotarcia do granicy. "Ich chęć przyłączenia się do Hamasu i udzielenia mu pomocy wynika ze wspólnej ideologii, (...) opierającej się na nienawiści do Żydów i zamiarze narzucenia radykalnych idei islamskich w całym regionie, przy wsparciu irańskiej osi zła" – dodał przedstawiciel rządu w Jerozolimie.
Tygodnik "Arab Weekly" ocenił, że władze egipskie znalazły się w wyjątkowo trudnej sytuacji, ponieważ usiłują zarówno unikać nowych napięć z Izraelem, jak też "zachować wizerunek niezłomnego obrońcy spraw palestyńskich". Emerytowany generał Mohamed Abdelwahed podkreślił, że do Egiptu mogą zjechać setki aktywistów z Europy, a zabezpieczenie takiego tłumu, zmierzającego około tysiąckilometrową trasą w drodze do przejścia granicznego w Rafah, (...) stanowi ogromne wyzwanie logistyczne.
Tygodnik podkreślił, że władze nie znają dokładnego składu konwoju i obawiają się wtargnięcia do Egiptu sympatyków Bractwa Muzułmańskiego - islamistycznego ugrupowania, zdelegalizowanego w tym kraju. Nie wiedzą też, ilu Egipcjan dołączy do inicjatywy, chociaż jej uczestnicy deklarują, że chcą po prostu pokojowo demonstrować w pobliżu granicy ze Strefą Gazy - przekazał tygodnik. (PAP)
os/ pmk/ szm/ ep/