Ekspert: praca kardiologicznego Shock Teamu to jak wyciąganie Łazarza z grobu

2024-02-25 13:50 aktualizacja: 2024-02-25, 14:32
Oddział kardiologiczny. Zdjęcie ilustracyjne. Fot. PAP/Marian Zubrzycki
Oddział kardiologiczny. Zdjęcie ilustracyjne. Fot. PAP/Marian Zubrzycki
Ratowanie pacjenta w wstrząsie kardiogennym, kiedy nagle pojawia się wiele chorób, to zadanie kardiologicznego Shock Teamu z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu. Przypomina wyciąganie Łazarza z grobu, ale 80 proc. pacjentów przeżywa – powiedział PAP prof. Wiktor Kuliczkowski.

W Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym we Wrocławiu działa pierwszy w Polsce tzw. Shock Team, czyli zespół lekarzy różnej specjalizacji, którzy w sytuacjach nagłych zajmują się pacjentami we wstrząsie kardiogennym.

Konsultant wojewódzki w dziedzinie kardiologii i kierownik Pracowni Hemodynamiki Kliniki Kardiologii USK prof. Wiktor Kuliczkowski w rozmowie z PAP podkreślił, że idea takiego zespołu pojawiła się w USA, a po ponad roku pracy we wrocławskim szpitalu efekty są imponujące, ponieważ uratowano wielu pacjentów.

Średnio połowa pacjentów we wstrząsie kardiogennym w Polsce umiera, gdy do niego dochodzi po zawale. Po samym zawale bez wstrząsu ratuje się 95 proc. pacjentów. Nam przez rok 2023 udało się uratować z pomocą działania Shock Teamu 80 proc. naszych pacjentów we wstrząsie, czyli o 30 proc. więcej” - powiedział lekarz.

Wyjaśnił, że po zawale, gdy pacjent dostaje wstrząsu kardiogennego sytuacja jest trudna i wymaga natychmiastowej, wszechstronnej reakcji specjalistów z wielu różnych dziedzin medycyny.

Zaczyna się zawał, spada ciśnienie krwi, niedokrwiony jest cały organizm: nerki, wątroba, mózg przede wszystkim. I organizm można powiedzieć w cudzysłowie "się rozłazi, rozpada się". Pierwsza myśl to naprawić serce, od tego się zaczyna, ale następnie trzeba naprawiać nerki, wątrobę. Nie wiadomo, jaki jest stan neurologiczny pacjenta. Wymaga to pracy wielu specjalistów jednocześnie, żeby człowieka wyciągnąć z takiego głębokiego wstrząsu” - powiedział prof. Kuliczkowski.

Podkreślił, że właśnie w takich przypadkach uruchomiany jest Shock Team, w którym pracują kardiolodzy, kardiochirurdzy, anestezjolodzy i inny specjaliści.

Nasz zespół jest na WhatsAppie i jak jest wezwanie na SOR, że jest pacjent we wstrząsie albo że z innego szpitala wiozą pacjenta we wstrząsie, to się spotykamy na SOR, oglądamy go i decydujemy, jaka będzie ścieżka postępowania. Dzięki temu, że mamy skoordynowaną pomoc od samego początku, że wszyscy widzą tego pacjenta na oczy, to ci pacjenci mają lepszą przeżywalność” - powiedział lekarz.

Dodał, że dzięki uruchomionemu w 2021 roku programowi transplantacji serca w USK również można szybciej i skuteczniej pomóc pacjentom we wstrząsie kardiogennym, bo gdy okazuje się, że ich serce jest całkowicie zniszczone, to do przeszczepienia może dojść szybciej i od razu na miejscu.

Jesteśmy pierwszym takim Shock Teamem w Polsce i nawet szkolimy naszych kolegów z innych ośrodków, tych, którzy chcą, by u nich takie zespoły powstały. To jest tak naprawdę kwestia dogadania się pomiędzy kardiologami, kardiochirurgami i anestezjologami, żeby współpracować. Wartością dodaną jest też to, że w zespole lepiej się poznajemy, zaczynamy robić nowe rzeczy” - powiedział prof. Kuliczkowski.

Tylko 5-10 proc. zawałów kończy się wstrząsem kardiogennym, ale ta grupa pacjentów szanse na przeżycie ma znacznie mniejsze, dlatego ważna jest walka o ich uratowanie.

W zeszłym roku mieliśmy 33 takich pacjentów, czyli średnio jednego co półtora tygodnia. I 80 procent z nich przeżyło. To są najbardziej wymagający pacjenci, bo to jest trochę tak, jak wyciąganie Łazarza z grobu” - powiedział prof. Kuliczkowski.

Shock Team działa w strukturach uczelni i szpitala klinicznego w ramach Instytutu Chorób Serca, który obchodzi jubileusz pięciolecia. Z tej okazji odbyła się przygotowana przez Uniwersytet Medyczny i szpital kliniczny konferencja naukowa Wrocławskie Forum Kardiologiczne.(PAP)

Autor: Roman Skiba

ep/