Ekspertka: ciągle istnieje przekonanie, że rodzic może karać dziecko wedle uznania
Wciąż panują takie fałszywe osądy, że dziecko jest wręcz własnością rodzica, a nie odrębną osobą, której przynależy szacunek z racji bycia człowiekiem, dlatego dorosły czuje się uprawniony do karania go wedle własnego uznania - powiedziała w rozmowie z PAP pedagożka specjalna Joanna Napieraj.
W środę przypada Międzynarodowy Dzień Sprzeciwu Wobec Bicia Dzieci.
W Polsce od 2010 r. obowiązuje całkowity, prawny zakaz stosowania kar fizycznych wobec dzieci, w praktyce problem przemocy nadal istnieje.
"Przemoc wobec dzieci, choć występuje dziś rzadziej niż kiedyś, nadal jest obecna i w pewnym stopniu akceptowana, często traktowana jako metoda wychowawcza" - powiedziała pedagożka specjalna, była wieloletnia pracowniczka Telefonu Zaufania Rzecznika Praw Dziecka Joanna Napieraj.
Z badania "Barometr postaw wobec krzywdzenia dzieci w Polsce 2024", przeprowadzonego przez Fundację Dajemy Dzieciom Siłę i Ipsos Polska wynika, że 36 proc. Polaków dopuszcza stosowanie kar fizycznych wobec dzieci.
"Mam poczucie, że w Polsce wciąż traktujemy dzieci jako własność, przedłużenie nas samych" - oceniła ekspertka. Dodała, że szczególnie w starszych pokoleniach pokutuje przekonanie, że dziecko należy do dorosłego, co rodzi przeświadczenie, że rodzic ma prawo karać je wedle własnej woli.
Zwróciła też uwagę na częste błędne rozumienie pojęcia przemocy, którą wiele osób utożsamia jedynie z ciężkim pobiciem i widocznym cierpieniem. Poza przemocą fizyczną emocjonalną, psychiczną, ekonomiczną, jest też zaniedbanie. "W rozmowach o przemocy fizycznej pojawiają się pytania: co nią jest, a co jeszcze nie? Czy klaps, szarpnięcie, popchnięcie ze złością, z intencją skrzywdzenia lub zdyscyplinowania, to już przemoc?" - powiedziała.
Pedagożka dodała, że dla dziecka nawet "niewinne" klapsy czy szarpnięcia, oprócz bólu fizycznego i lęku przed rodzicem, mogą powodować głębokie poczucie, że "coś jest ze mną nie tak".
"Dziecko, zwłaszcza małe, przyjmuje to, co mówimy i co mu robimy, w sposób zero-jedynkowy. Na skutek doświadczania przemocy dziecko może odczuwać poczucie winy, może mieć obniżoną samoocenę, problemy z przystosowaniem się do życia w grupie, społeczeństwie. Mały człowiek zakłada, że dorosły ma rację i wierzy w obraz siebie oraz świata, jaki mu przekazujemy" - wyjaśniła. To sprawia, że szczególnie niebezpieczna dla niego i jego rozwoju będzie przemoc psychiczna.
Ekspertka zaznaczyła, że dzieci doświadczające przemocy funkcjonują w stanie zamrożenia. "Nigdy nie wiedzą, czego się spodziewać. Cierpią na zaburzenia snu, żywienia, gorzej się uczą, gorzej funkcjonują społecznie, żyją w permanentnym lęku" — wskazała.
Napieraj zaznaczyła, że skutkiem przemocy może być zarówno nadmierne wycofanie się dziecka choćby z życia społecznego, problemy ze zdrowiem psychicznym (zaburzenia osobowości, lęki i nerwice), jak i rozwinięcie agresywnych postaw. "Może stać się ono łatwą ofiarą dla kolejnych osób lub — w ramach obrony — samo zacznie stosować przemoc. Może też wycofać się z grupy, stać się bierne, nie wierzyć w siebie i unikać kontaktów z innymi" - ostrzegła.
Zwróciła też uwagę, że przyczyny stosowania przemocy wobec dzieci są różne — od braku wiedzy o rozwoju dziecka i związanych z nim trudnościach, przez brak lub niedostatek umiejętności wychowawczych, przeciążenie opiekuna obowiązkami, stres i trudności życiowe, choroby opiekuna, po problemy z kontrolą własnych emocji, np. złości.
"Czasem nasze frustracje, nawet te niezwiązane bezpośrednio z dzieckiem, wyładowujemy właśnie na nim. Ważną i wspierającą umiejętnością dla każdego rodzica jest umiejętność rozpoznawania i odpowiedniego radzenia sobie z własnymi emocjami oraz rozumienie przyczyn trudności dziecka w danym obszarze" — dodała.
Zapytana o to, jak reagować, gdy jest się świadkiem przemocy wobec dziecka, ekspertka zaleciła ostrożność.
"Nie należy wkraczać z pretensjami ani bezpośrednio ingerować, chyba że istnieje zagrożenie zdrowia albo życia. Jeśli sytuacja nie jest bardzo poważna, najlepiej odwrócić uwagę osoby dorosłej agresywnie, czy niewłaściwie zachowującej się w stosunku do dziecka. Zacząć rozmowę i w jej trakcie delikatnie nawiązać do tego, co się dzieje. Ale bez oskarżeń. Inaczej, gdy odejdziemy, dziecko może jeszcze bardziej ucierpieć" - wskazała.
"W sytuacji zagrożenia zdrowia albo życia reagować należy zdecydowanie. Warto poinformować służby, choćby dzwoniąc pod 112. Operator numeru alarmowego poinstruuje nas, jakie co trzeba zrobić" - dodała.
Podkreśliła też, że w przypadku podejrzenia przemocy należy powiadomić odpowiednie instytucje. "Jeśli zawiodła podstawowa jednostka, jaką jest rodzina, ktoś z zewnątrz powinien pomóc. Nie wolno zamykać oczu. Dziecko nie poradzi sobie samo. To w nas, dorosłych, powinno znaleźć swojego obrońcę" - podkreśliła.
Światowy Dzień Sprzeciwu Wobec Bicia Dzieci to międzynarodowe święto obchodzone od 30 kwietnia 2006 roku. Celem akcji zainicjowanej przez amerykańską organizację EPOCH (End Physical Punishment of Children) było zwrócenie uwagi na negatywne konsekwencje stosowania kar fizycznych wobec dzieci jako metody wychowawczej.
Katarzyna Kaźmierak (PAP)
kk/ jann/ jpn/ ep/