Lider rumuńskiej prawicy: Karol Nawrocki to wielka nadzieja dla Polaków i całego ruchu konserwatywnego
Karol Nawrocki to wielka nadzieja dla Polaków i dla całego ruchu konserwatywnego - powiedział PAP George Simion lider rumuńskiej partii prawicowej AUR. Obecny na zaprzysiężeniu polityk wyraził nadzieję, że „ta konserwatywna fala ogarnie całą Europę”.
George Simion, który w majowych wyborach w Rumunii zajął drugie miejsce, zdobywając 46,4 proc. głosów, pojawił się w polskim Sejmie podczas zaprzysiężenia Karola Nawrockiego.
– Mam nadzieję, że uda nam się uspokoić unijnych biurokratów pod przewodnictwem Ursuli von der Leyen. Liczę na to, że powrócimy do normalności, do naszego stylu życia, ponieważ Europa, nasz wspólny dom, ulega destrukcji. Sami ją niszczymy – ocenił George Simion.
Obecnie w 330-osobowej Izbie Deputowanych rumuńskiego parlamentu jego partia - AUR - posiada 24 mandaty. Lipcowe sondaże wskazują, że partia może liczyć na poparcie w granicach 36,5–40,5 proc. Pytany o przewidywania dotyczące kolejnych wyborów, które odbędą się w Rumunii w 2028 roku, Simion odpowiedział, że „w polityce trzeba być ostrożnym, ale jest jeszcze czas”.
Kontrowersyjny polityk
Simion korzysta na silnych w Rumunii nastrojach antysystemowych i rozczarowaniu obecnymi elitami politycznymi kraju. Wielokrotnie chwalił Donalda Trumpa i sprzeciwiał się militarnemu wspieraniu Ukrainy. W wielu mediach jest prezentowany jako polityk prorosyjski.
– Jestem najbardziej antyrosyjskim politykiem, jaki istnieje. W Mołdawii walczyliśmy z rosyjską propagandą. Zakazano mi tam działalności z powodu moich pro-rumuńskich poglądów. Przyszłość należy do silnych państw narodowych, które potrafią bronić się przed imperializmem – zarówno z Zachodu, jak i ze Wschodu, zarówno z Rosji, jak i z Niemiec – podkreślił Simion w rozmowie z PAP.
We wtorek zmarł w wieku 95 lat Ion Iliescu, pierwszy prezydent Rumunii po rewolucji 1989 roku. Iliescu to jedna z bardziej kontrowersyjnych postaci w najnowszej historii Rumunii. W maju 1990 r. zwyciężył w pierwszych wyborach prezydenckich po upadku komunizmu. Choć oficjalnie były to wybory demokratyczne, ich przebieg budził wiele kontrowersji; Iliescu oskarżany był o wykorzystywanie aparatu państwowego i mediów do manipulowania opinią publiczną. W kraju wybuchły wówczas masowe protesty, które zostały brutalnie stłumione. - Jesteśmy chrześcijanami, więc jedyne, co mogę powiedzieć, to: niech spoczywa w pokoju – powiedział PAP George Simion.
W maju w powtórzonych wyborach prezydenckich w Rumunii, z wynikiem 53,60 proc. wygrał dotychczasowy mer Bukaresztu Nicusor Dan.
Michał Torz (PAP)
mt/ bst/ lm/ know/