Hołownia: zaczynamy mieć rozbieżność wartości z nową administracją rządzącą w USA
Spotkanie Donalda Trumpa z Wołodymyrem Zełenskim uświadomiło mi, że zaczynamy mieć jako Polska rozbieżność wartości z nową administracją USA - powiedział w sobotę kandydat na prezydenta RP Szymon Hołownia. Dodał jednak, że sojusz ze Stanami trzeba rozbudowywać, a relacje USA-Ukraina deeskalować.
"To, co wczoraj działo się w Białym Domu obserwowałem z rosnącym zdumieniem. (...) Zaczynało docierać do mnie z każdym padającym tam zdaniem, że zaczynamy mieć jako Polska rozbieżność wartości z nową administracją rządzącą w USA. Jeżeli komuś, kto tonie, podaję rękę, to nie krzyczę na niego najpierw, że jej nie pocałował albo nie pocałował jej dostatecznie dużo razy. Kiedy staje przede mną ktoś, komu bandyci zabrali pieniądze, nie przeszukuję mu kieszeni, żeby sprawdzić, czy przypadkiem nie zostało mu coś jeszcze" - mówił marszałek Sejmu podczas briefingu w Grudziądzu.
Jak powiedział, "złoczyńca, jeżeli nie zostanie powstrzymany, kiedyś przyjdzie po moją rodzinę".
"Trudno zrozumieć to, co stało się wczoraj w Gabinecie Owalnym, całą tę połajankę, którą zamiast Putinowi, prezydent Trump i Vance urządzili prezydentowi Zełenskiemu. Prezydent Zełenski bywa arogancki, impertynencki, roszczeniowy, ale zapewniam państwa, że ja także byłbym arogancki i roszczeniowy, gdybym był prezydentem kraju, w którym codziennie giną dzieci, w którym codziennie od bomb giną niewinni ludzie. Nie ma się co dziwić prezydentowi Ukrainy" - ocenił Hołownia.
Powiedział, że gdyby był prezydentem, to jego pierwszą decyzją po tym spotkaniu byłby telefon do prezydenta Ukrainy i utwierdzenie go w tym, że Polska stoi z Ukrainą i podziela z nią ten sam system wartości.
"Trzeba zrobić wszystko w tych okolicznościach, aby jak najszybciej budować europejski potencjał obronny, żeby jak najszybciej zbudować taką siłę w Polsce, abyśmy byli w stanie bronić swoich wartości. Tak, abyśmy nigdy nie zależeli od kogoś, kto ma te wartości w innym miejscu. Czy to oznacza, że powinniśmy dziś poddawać w wątpliwość sojusz z USA? Absolutnie nie. Powinniśmy ten sojusz rozbudowywać, szukać w relacjach części wspólnych, razem się zbroić, szukać wspólnej przestrzeni odpowiedzialności za bezpieczeństwo. Nie powinniśmy jednak też mieć złudzeń" - podkreślił lider Polski 2050.
Dodał, że Polska powinna podchodzić do tej sprawy w pragmatyczny i realistyczny sposób. "Jesteśmy sobie ze Stanami Zjednoczonymi wzajemnie potrzebni. USA nadal pozostają naszym sojusznikiem i mam nadzieję, że pozostaną. Rzeczywiście jednak coś zaczyna się nam rozjeżdżać w wartościach, ale nie w kontraktach zbrojeniowych" - mówił Hołownia.
Podkreślił, że chciałby być prezydentem Polski, która zawsze będzie się opowiadała za wartościami, na których wyrosła. "Zawsze będzie się opowiadała po stronie tego, który jest bity, a nie tego, który bije" - powiedział. Dodał, że trzeba robić wszystko, aby deeskalować relacje USA-Ukraina, zrobić wszystko, aby był powrót do rozmów, żeby nie zwyciężyło ego, które mogło zdominować wczorajsze spotkanie, także z uwagi na transmisje telewizyjne na cały świat.
Hołownia stwierdził, że "dziś trzeba mówić rzeczy proste: Zełenski jest bohaterem, a Putin zbrodniarzem". "Polską racją stanu jest wolna suwerenna Ukraina; bedziemy wspierać Ukrainę" - zapowiedział kandydat na prezydenta.
W Waszyngtonie w piątek doszło do spotkania Donalda Trumpa i Wołodymyra Zełenskiego; prezydenci USA i Ukrainy rozmawiali o umowie dotyczącej partnerstwa w eksploatacji ukraińskich złóż naturalnych.
Początkowo rozmowa w Gabinecie Owalnym przebiegała w stosunkowo dobrej atmosferze. Zakończyła się bezprecedensową kłótnią, w czasie której Trump i wiceprezydent J.D. Vance podniesionym głosem strofowali Zełenskiego, oskarżając go o brak wdzięczności i szacunku dla USA. Po sprzeczce Trump zerwał rozmowy, a Ukraińcy zostali wyproszeni z Białego Domu – przekazało źródło stacji CNN. Nie doszło do oczekiwanego podpisania umowy o minerałach.(PAP)
twi/ malk/ ep/