O PAP.pl

PAP.pl to portal PAP - największej agencji informacyjnej w Polsce, która zbiera, opracowuje i przekazuje obiektywne i wszechstronne informacje z kraju i zagranicy. W portalu użytkownik może przeczytać wybór najważniejszych depesz, wzbogaconych o zdjęcia i wideo.

Jak działa system nominacji ambasadorów i dlaczego budzi spory między rządem a prezydentem

Spór o nominacje ambasadorów między prezydentem a rządem wynika z różnej interpretacji ustawy o służbie zagranicznej. Rząd dopuszcza głosowanie podczas obrad tzw. konwentu, środowisko prezydenta podkreśla konieczność pełnej zgody - to blokuje część nominacji i komplikuje obsadę placówek.

Karol Nawrocki (L) i Radosław Sikorski. Fot. PAP/Paweł Supernak/Leszek Szymański
Karol Nawrocki (L) i Radosław Sikorski. Fot. PAP/Paweł Supernak/Leszek Szymański

W środę sejmowa Komisja Spraw Zagranicznych ma zaopiniować kandydata na ambasadora RP w Chile. Jeśli kandydat uzyskał wcześniej jednogłośną akceptację tzw. konwentu, ma duże szanse na nominację od prezydenta Karola Nawrockiego.

Spór o nominacje ambasadorskie, który wiosną 2024 roku wybuchł między prezydentem Andrzejem Dudą a rządem i kierowanym przez Radosława Sikorskiego Ministerstwem Spraw Zagranicznych, wciąż pozostaje nierozwiązany. Choć prezydent Duda po początkowym sprzeciwie ostatecznie podpisał część wnioskowanych przez MSZ nominacji, zasadnicze różnice interpretacyjne utrzymały się. Prezydent Nawrocki, podobnie jak jego poprzednik, sprzeciwia się m.in. nominacjom Bogdana Klicha w Waszyngtonie i Ryszarda Schnepfa w Rzymie.

Więcej

Donald Tusk. Fot. PAP/EPA/MARTIN DIVISEK
Donald Tusk. Fot. PAP/EPA/MARTIN DIVISEK

Premier Tusk: blokowanie nominacji ambasadorskich przez prezydenta jest skrajnie nieodpowiedzialne. Andrzej Duda reaguje

Zgodnie z konstytucją mianowanie ambasadorów należy do prerogatyw prezydenta, natomiast prowadzenie polityki zagranicznej jest konstytucyjną kompetencją rządu.

Istota sporu o nominacje ambasadorskie sprowadza się do interpretacji obowiązującej od 2021 roku ustawy o służbie zagranicznej. Zgodnie z jej przepisami ambasadorów mianuje prezydent na wniosek szefa MSZ, po akceptacji premiera. Na wstępnym etapie kandydatów opiniuje tzw. konwent, w którego skład wchodzą przedstawiciele prezydenta, premiera, szefa MSZ oraz szef Służby Zagranicznej. Obrady konwentu są niejawne.

Przed utworzeniem tego gremium kandydatury były nieformalnie konsultowane między MSZ a Kancelarią Prezydenta. Jeśli głowa państwa zgłaszała sprzeciw, kandydat nie był kierowany do dalszej procedury.

Rząd stoi na stanowisku, że konwent może podejmować decyzje w drodze głosowania, co de facto pozwala przeforsować kandydatury, mimo sprzeciwu przedstawiciela prezydenta. Ma to związek z tym, że przedstawiciel głowy państwa jest w mniejszości wobec reprezentantów rządu. Strona prezydencka utrzymuje, że rekomendacje konwentu powinny zapadać w drodze konsensusu. Ustawa nie precyzuje trybu, w jakim konwent ma opiniować kandydatów, co pozostaje głównym źródłem sporu.

- Warto przypomnieć, że ta procedura została ustanowiona w okresie rządów Prawa i Sprawiedliwości i jest tam jasno wyartykułowane, że konwent nie podejmuje decyzji w drodze konsensusu, czyli pełnej zgody, tylko odbywają się głosowania - powiedział PAP były wiceminister spraw zagranicznych Andrzej Szejna z Nowej Lewicy.

Szejna zwrócił uwagę, że również za kadencji prezydenta Andrzeja Dudy zdarzały się sytuacje, gdy przedstawiciel prezydenta głosował przeciw kandydatowi, a między Pałacem Prezydenckim a rządzącym wówczas PiS dochodziło do sporów w sprawie nominacji. 

Mamy więc do czynienia z praktyką, która nie powinna być kwestionowana. Jeśli prezydent uważa inaczej, powinien zaproponować zmianę ustawy. Dopóki to się nie stanie, powinniśmy procedować zgodnie z obowiązującym prawem.

Andrzej Szejna

Dodał, że rezygnacja z głosowania oznaczałaby możliwość blokowania wszystkich nominacji przez przedstawiciela prezydenta, co – jak ocenił – „byłoby absurdem”.

Inne stanowisko przedstawił były wiceminister spraw zagranicznych z PiS Paweł Jabłoński. Podkreślił, że konwent służy wstępnej ocenie kandydatów na ambasadorów, ale rekomendacje powinny zapadać w drodze konsensusu, a nie głosowania. 

Jeśli przedstawiciel prezydenta nie zgadza się na kandydata, nie powinien on być kierowany do dalszej procedury.

Paweł Jabłoński

Dodał, że rzeczywiście w czasach rządów PiS zdarzały się sytuacje, gdy prezydent Andrzej Duda odmawiał zgody na kandydatów, którzy ostatecznie nie otrzymywali nominacji.

W 2023 roku media opisywały sytuację, gdy kierowane przez Zbigniewa Raua MSZ forsowało kandydaturę Jakuba Osajdy na ambasadora w Islandii. Kandydatura kilkakrotnie była omawiana na konwencie, ale prezydent Duda nie wyraził zgody. MSZ, jak donosiła Gazeta.pl, twardo upierało się przy Osajdzie, przez co na jakiś czas zamrożona została procedura wyłaniania ambasadorów. Ostatecznie Duda nie podpisał nominacji.

Później nazwisko Osajdy pojawiło się w kontekście tzw. afery wizowej, w wyniku której do dymisji podał się wiceszef MSZ Piotr Wawrzyk, co zakończyło spór o tę kandydaturę. – Jeśli potrzebna jest zgoda prezydenta, nie da się go przegłosować. To on podpisuje nominację lub nie, i zawsze tak wyglądało w przypadku ambasadorów – podkreśla Jabłoński. – Jeśli wiadomo z góry, że prezydent się nie zgodzi, nie ma sensu kierować kandydata na Komisję Spraw Zagranicznych ani występować o agrement, bo naraża to i kandydata, i kraj na zarzut braku powagi – dodaje.

Zawirowania wokół kandydatów na ambasadorów zdarzały się również wcześniej. W 2001 roku Radosław Sikorski, wówczas wiceminister spraw zagranicznych w rządzie Jerzego Buzka, był kandydatem na ambasadora w Brukseli. Miał wstępną zgodę prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego i rekomendację sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych, ale jego kandydaturę wycofał Włodzimierz Cimoszewicz, nowy szef MSZ w rządzie Leszka Millera.

Więcej

Rafał Leśkiewicz, fot. PAP/Mateusz Marek
Rafał Leśkiewicz, fot. PAP/Mateusz Marek

Rzecznik Karola Nawrockiego: na liście kandydatów na ambasadorów jest wielu zasługujących na nominacje

Po wrześniowym spotkaniu z wiceszefem MSZ Marcinem Bosackim w sprawie możliwości porozumienia w kwestii ambasadorów wypowiadał się szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej Marcin Przydacz.

Zapewnił, że prezydent jest „otwarty na dialog personalny” w kwestii ambasadorów. - Ale oczekujemy, że po pierwsze będą przestrzegane zasady konstytucyjne, po drugie - przepisy ustawy, a po trzecie - dobra tradycja (liczymy), że MSZ wycofa się ze złej tradycji, prób dominacji i szantażu, a powróci do konstruktywnego dialogu - powiedział.

Jak dodał, „nie można się zgodzić na to, aby były procedowane kandydatury bez wstępnego sygnału ze strony prezydenta RP, co do zgody na daną kandydaturę”. - Uważamy, że wszystkie te kandydatury, które były procedowane za czasów poprzedniego prezydenta (Andrzeja Dudy - PAP) w oczywisty sposób muszą zostać powtórzone, ze względu na fakt zasiadania w fotelu prezydenckim innej osoby - zaznaczył szef BPM.

Zaapelowaliśmy do MSZ o powrót do poprzedniej tradycji: najpierw uzgodnienie stanowiska w ramach trzech instytucji, następnie wniosek o agrement do państwa goszczącego (polskiego dyplomatę), finalnie akceptacja przez komisję spraw zagranicznych. I wtedy podpis listów uwierzytelniających i dany kandydat może wyjechać za granicę jako ambasador RP.

Marcin Przydacz

Jednocześnie - jak zauważył Przydacz - prezydent Nawrocki mówi wprost: „każda osoba, która bez jego wstępnej zgody, sygnału, który powinien paść w pierwszej kolejności z Pałacu Prezydenckiego, weźmie udział w tej nie do końca legalnej i omijającej przepisy procedurze, (...) nie będzie mogła już w trakcie kadencji prezydenta Nawrockiego uzyskać akceptacji na ambasadora”.

Przydacz zaapelował do wszystkich dyplomatów, którzy chcieliby objąć polskie placówki za granicą, aby najpierw uzyskali zgodę trzech instytucji - szefa MSZ, premiera i prezydenta. Dopytywany, czy spotkanie z Bosackim dotyczyło m.in. obsady ambasady w USA, Przydacz podkreślił, że w trakcie rozmowy nie było mowy o żadnych personaliach.

Szef BPM był pytany o stanowisko Kancelarii Prezydenta RP ws. Bogdana Klicha, który kieruje polską placówką dyplomatyczną w Waszyngtonie w randze charge d'affaires. Przydacz odpowiedział, że stanowisko co do „pana kierownika placówki Bogdana Klicha” jest negatywne. - I im szybciej rząd się wycofa z tej kandydatury, tym lepiej dla Polski, po wycofaniu się możemy dyskutować, jesteśmy otwarci na to, aby wskazać odpowiedniego, dobrego kandydata - powiedział prezydencki minister.

Sprawa obsady ambasadorów ma być też przedmiotem zapowiadanego spotkania prezydenta Karola Nawrockiego z ministrem Radosławem Sikorskim. We wrześniu szef MSZ wyraził nadzieję, że dzięki rozmowom uda się uzgodnić podpisanie przez prezydenta Nawrockiego „nominacji zgodnie z ustawą, wyłonionych kandydatów na ambasadorów, mających rekomendację Sejmu i zgody państw przyjmujących”.

Spór o nominacje ambasadorskie między rządem a Prezydentem RP trwa od marca 2024 r. Wtedy Sikorski zdecydował, że ponad 50 ambasadorów zakończy misję, a kilkanaście kandydatur zgłoszonych do akceptacji przez poprzednie kierownictwo resortu zostanie wycofanych. Ówczesny prezydent Andrzej Duda podkreślił natomiast, że „nie da się żadnego ambasadora polskiego powołać, ani odwołać bez podpisu prezydenta".

W miejsce ambasadorów, którzy opuścili placówki, ale nie zostali formalnie odwołani przez prezydenta, trafili wskazani przez MSZ dyplomaci, którzy nie mają statusu ambasadorów, lecz charge d'affaires - taka sytuacja jest np. w USA, gdzie były szef MON w rządzie PO-PSL Bogdan Klich zastąpił Marka Magierowskiego. Andrzej Duda wielokrotnie dawał do zrozumienia, że nie uważa Klicha za odpowiednią postać na stanowisku ambasadora w USA. (PAP)

pś/ bst/ sdd/ lm/ grg/

Zobacz także

  • Emmanuel Macron. Fot. EPA/TERESA SUAREZ / POOL
    Emmanuel Macron. Fot. EPA/TERESA SUAREZ / POOL

    Europejscy przywódcy na wideokonferencji koalicji chętnych obiecali rychłą pomoc finansową dla Kijowa

  •  Siedziba konsulatu Federacji Rosyjskiej w Gdańsku. Fot. PAP/Adam Warżawa
    Siedziba konsulatu Federacji Rosyjskiej w Gdańsku. Fot. PAP/Adam Warżawa

    Rzecznik MSZ dla PAP: do północy 23 grudnia rosyjski konsulat w Gdańsku musi zostać zamknięty

  • Radosław Sikorski. Fot. PAP/Tytus Żmijewski
    Radosław Sikorski. Fot. PAP/Tytus Żmijewski

    Sikorski spotkał się z sekretarzem generalnym NATO. Wśród tematów rozmów m.in. akt dywersji

  • Zdjęcie ilustracyjne Fot. PAP/Leszek Szymański
    Zdjęcie ilustracyjne Fot. PAP/Leszek Szymański

    Pamiątki po ofiarach niemieckich zbrodni na aukcji. Jest reakcja rządu

Serwisy ogólnodostępne PAP