Kim jest Kiriłł Dmitrijew – „troll” Putina, który stoi za 28-punktowym „planem pokojowym” [SYLWETKA]
Przy tworzeniu planu „kluczowy wkład” miał Kiriłł Dmitrijew – podał we wtorek „The Wall Street Journal”. Rosyjski wysłannik, znany z rozdawania czekoladek z wizerunkiem Putina i zabiegający o przychylność Republikanów, jest określany przez media jako „troll”, którego celem jest osłabienie poparcia dla Ukrainy.
Podczas jednej z ostatnich wizyt w USA Kiriłł Dmitrijew próbował zyskać sympatię republikańskiej polityk z Florydy, Anny Luny, należącej do twardego jądra ruchu MAGA wspierającego Trumpa. Jak podają amerykańskie media, podarował jej czekoladki w pudełku z portretem Putina i podziękował za „wysiłki na rzecz wspierania dialogu między Moskwą a Waszyngtonem”.
28-punktowy plan pokojowy. Co się w nim znajduje?
Liczący 28 punktów plan pokojowy przedstawiła w ubiegłym tygodniu prezydentowi Ukrainy Wołodymyrowi Zełenskiemu administracja prezydenta USA Donalda Trumpa, naciskając, by plan został zaakceptowany najpóźniej do czwartku - 27 listopada.
Założenia tego planu przewidują daleko idące ustępstwa ze strony Kijowa. Amerykańskie media określają projekt jako „bardzo wygodny dla Putina” i potencjalnie prowadzący do „utraty suwerenności” przez Ukrainę. Kijów miałby oddać Rosji pozostałą część wschodniego Donbasu, w tym tereny znajdujące się dziś pod ukraińską kontrolą, a także zmniejszyć liczebność armii o połowę. Na terytorium Ukrainy nie mogłyby stacjonować obce wojska, kraj nie otrzymywałby zachodniej broni dalekiego zasięgu, natomiast język rosyjski zyskałby status oficjalnego języka państwowego, a Rosyjska Cerkiew Prawosławna — formalny status.
Rozmowy w Genewie. Porozumienie między USA i Ukrainą ws. porozumienia pokojowego
W kolejnych dniach odbywały się rozmowy w sprawie tego planu. W niedzielę w Genewie spotkali się sekretarz stanu USA Marco Rubio i szef gabinetu prezydenta Ukrainy Andrij Jermak. Również w niedzielę w Genewie przedstawiciele nieformalnej grupy E3 (Francja, Niemcy, Wielka Brytania) spotkali się z reprezentantami UE, USA i Ukrainy. Prezydent Zełenski przekazał w poniedziałek, że po rozmowach w Genewie liczba punktów amerykańskiej propozycji pokojowej została zmniejszona i „nie wynosi już 28” a w ich ramach ujęto „wiele właściwych rzeczy”.
Z kolei we wtorek sekretarz ukraińskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony (RBNiO) Rustem Umierow oświadczył, że w Genewie delegacje Ukrainy i USA porozumiały się co do warunków porozumienia pokojowego, a Kijów liczy na spotkanie prezydenta Zełenskiego z prezydentem Trumpem jeszcze w listopadzie.
O tym, że w tworzeniu ujawnionego przez media planu pokojowego uczestniczyła „grupa rosyjskich i amerykańskich urzędników”, a jednym z jego „architektów” miał być Kiriłł Dmitrijew, już w ubiegłym tygodniu pisał „The Financial Times”.
To właśnie z Dmitrijewem spotkał się w Miami Witkoff, który według „FT” rozmawiał także na temat planu z sekretarzem Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy Rustemem Umierowem i „dawał do zrozumienia”, że chce, aby Zełenski zaakceptował warunki omawianego porozumienia.
Kim jest Kiriłł Dmitrijew?
Urodzony w Kijowie Dmitrijew jest byłym amerykańskim stypendystą. Ukończył z wyróżnieniem Uniwersytet Stanforda, a następnie uzyskał tytuł MBA, również z wyróżnieniem, w Harvard Business School. Ma za sobą doświadczenie zawodowe w Goldman Sachs oraz w firmie konsultingowej McKinsey. Po powrocie do Moskwy w 2002 r., po zakończeniu zagranicznych studiów, został dyrektorem Delta Capital – podmiotu zarządzającego amerykańsko-rosyjskim funduszem inwestycyjnym.
Był także szefem funduszu Icon Private Equity, należącego do ukraińskiego oligarchy Wiktora Pinczuka, zięcia byłego prezydenta Ukrainy Leonida Kuczmy. To właśnie Pinczuk – jak podał niezależny rosyjski portal Meduza – miał polecić młodego finansistę Władimirowi Dmitrijewowi (zbieżność nazwisk przypadkowa – red.), szefowi państwowego rosyjskiego Wnieszekonombanku. Wspólnie mieli następnie przekonać ówczesnego prezydenta Dmitrija Miedwiediewa oraz premiera Władimira Putina do utworzenia Rosyjskiego Funduszu Inwestycji Bezpośrednich (RDIF). Kirił Dmitrijew stanął na jego czele.
W pięciu się po szczeblach stołecznej kariery miała Dmitrijewowi pomóc również przyjaciółka jego żony – Katierina Tichonowa, prywatnie córka Putina. Zdaniem prof. Romana Baeckera, politologa z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu jako absolwent prestiżowych amerykańskich uczelni Dmitrijew „potrafi znajdować wspólny język z wieloma politykami w USA”. Dlatego – jak ocenił – Putin „nie oparł się pokusie wysłania Dmitrijewa na negocjacje z ekipą Trumpa”.
– Działa poza strukturą MSZ i zapewne bez informowania Siergieja Ławrowa o szczegółach – podkreślił Baecker, nawiązując do pogłosek, jakoby szef rosyjskiej dyplomacji został odsunięty przez Putina od negocjacji z USA.
Z kolei według dr. Jakuba Olchowskiego, eksperta Instytutu Europy Środkowej w Lublinie, Dmitrijew nie ma zastępować Ławrowa, który jest „zbyt ważny w Rosji, żeby go na stałe odsuwać”. – W tej grze Kremla z Waszyngtonem Ławrowa będzie teraz mniej tylko chwilowo. Kreml będzie chciał pokazać, że pragnie zbliżenia z Amerykanami, „bo Rosjanie też są konserwatywni” – ocenił Olchowski. Dodał, że choć to nieprawda, „konserwatyzm Rosji” dobrze się sprzedaje w kręgach prawicy, „także tej amerykańskiej”.
Kiriłł Dmitrijew i relacje z amerykańską prawicą
Dmitrijew rzeczywiście stara się zbliżyć do amerykańskiej prawicy, udając konserwatystę i przekonując – wbrew faktom – że Rosja jest krajem wartości chrześcijańskich.
Widać to wyraźnie w jego aktywności na platformie X, gdzie – jak pisze „The Hill” – komentuje „amerykańską wojnę kulturową”, zawsze opowiadając się po stronie prawicy. Przykładem może być jego wpis po zwycięstwie Zohrana Mamdaniego w Nowym Jorku („Ziszcza się sen Marksa”), który koresponduje z wypowiedzią prezydenta Trumpa, że Amerykanie mają wybór między komunizmem a zdrowym rozsądkiem.
– W ten sposób staje się nie tylko bardziej wiarygodny dla otoczenia prezydenta USA, ale może być postrzegany jako potencjalny sojusznik w walce z Demokratami – zauważył Baecker. Jednak według Totha z „The Hill” próby „przypodobania się” wyborcom Trumpa i „trollowania” ich poglądów mają jeden cel: wywrzeć wpływ na administrację USA i zniechęcić ją do wspierania Ukrainy. Tym bardziej że, jak podaje „The Hill”, powołując się na „The Wall Street Journal”, znacząco wzrosło poparcie republikańskich wyborców dla Kijowa.
Dotychczas rolę krytyka zaangażowania USA po stronie Ukrainy pełnił Tucker Carlson, ale ten popularny w USA komentator polityczny może stracić wpływy na prawicy. Według „The Washington Post” może wręcz wywołać rozłam wśród konserwatystów z powodu ostrej krytyki polityki rządu wobec Izraela.
Anna Gwozdowska (PAP)
ag/ wm/ bst/ jpn/ ppa/